George Weigel: Słownik polityczny Jana Pawła II

Zasadniczym elementem odnowy demokracji XXI w. jest odnowa moralna i kulturowa – powrót do „życia w prawdzie", który pomógł wyzwolić od komunizmu Europę Środkowo-Wschodnią.

Publikacja: 26.10.2018 18:00

George Weigel: Słownik polityczny Jana Pawła II

Foto: Getty Images

Przemawiając na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych 5 października 1995 r., papież Jan Paweł II wysławiał „niezwykłe i globalne przyspieszenie procesu dążenia do wolności, który stanowi jedną z głównych sił napędowych ludzkiej historii". Jak zauważył, „w każdym zakątku ziemi ludzie (...) podjęli ryzyko wolności". W ich odwadze dostrzegł podstawę do nadziei, że – jak to ujął – „łzy naszego (XX – red.) stulecia przygotowały ziemię na nową wiosnę ludzkiego ducha".

Dziś, gdy obchodzimy 40. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na biskupa Rzymu, demokracji zagrażają zarówno zewnętrzni wrogowie, jak i wewnętrzne nieporozumienia i spory. Dlatego nie powinniśmy zapominać świadectwa nadziei Jana Pawła II. Nie ograniczała się ona do jego własnego narodu – obejmowała całą ludzkość. Powinniśmy równocześnie pamiętać jego nadzieję na to, że nowe demokracje Europy Środkowej i Wschodniej odegrają istotną rolę w demokracji XXI w. Uwolniwszy się od tyranii dzięki mocy prawdy, sumienia i solidarności, nowi członkowie demokratycznej rodziny winni przypominać starszym kuzynom, że wolności nie da się oddzielić od prawdy ani od cnoty – bez poważnego uszczerbku dla demokracji i wolnego społeczeństwa.

Nie wyobrażam sobie, by Jan Paweł II był zadowolony ze stanu dzisiejszych demokracji w świecie – zarówno dawnych, jak i nowych. Dlatego przy okazji tej rocznicy być może mogłoby okazać się dla nas pomocne, gdybyśmy sobie wyobrazili, że jest wciąż z nami i udziela nam wykładu na temat niektórych zasadniczych idei dotyczących demokracji XXI w. i jej podstaw kulturowych. Przedstawię więc dziś słownik polityczny Jana Pawła II. Rozważając pewne kluczowe dla niego pojęcia i idee, być może wyraźniej ujrzymy naszą obecną sytuację i odnajdziemy na przyszłość nowe drogi demokratycznej współpracy – wewnątrz narodu i pomiędzy narodami.

Wolne społeczeństwo

Jak to opisał Jan Paweł II w swojej najważniejszej encyklice społecznej „Centesimus annus", na wolne społeczeństwo przyszłości składać się będą trzy powiązane ze sobą części: demokratyczna wspólnota polityczna, wolna (innymi słowy – oparta na rynku) gospodarka, oraz żywa kultura moralności publicznej. Dwa pierwsze elementy nie budzą dziś większego sprzeciwu, choć w całym świecie demokratycznym trwają istotne debaty na temat ochrony demokratycznych wyborów, gwarancji niezawisłości sędziowskiej, zachowania silnego społeczeństwa obywatelskiego oraz zapewnienia ochrony podstawowych praw obywatelskich i politycznych. Jednak w opinii Jana Pawła II kluczowa dla pozostałych elementów jest kultura moralności publicznej.

Wolność polityczna i gospodarcza uwalnia wielką ludzką energię, która pod władzą tyrańską lub autorytarną pozostaje zwykle stłumiona. Co jednak może tę energię powściągnąć i ukierunkować tak, aby przyczyniła się do autentycznego rozkwitu ludzkości i solidarności społecznej? Co może sprawić, by obywatele demokracji przezwyciężyli egoizm i żyli w takiej solidarności, która jest zasadnicza dla demokracji?

Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z tego, że polityka podąża zawsze z prądem kultury. Jeśli nasza polityka wprowadza podziały i jest pełna uraz, znaczy to niechybnie, że coś niedobrego dzieje się z naszą kulturą moralności publicznej. Jest tak w Stanach Zjednoczonych i wszędzie indziej. Odnowa moralna i kulturowa – powrót do „życia w prawdzie", który pomógł wyzwolić od komunizmu Europę Środkowo-Wschodnią – jest zatem zasadniczym elementem odnowy demokracji.

Wolność

Czym jest „wolność" w wolnym społeczeństwie? Czy my, obywatele demokracji XXI w., wiemy dogłębnie, co naprawdę znaczy to pojęcie?

W encyklice „Veritatis splendor" Jan Paweł II skrytykował te teorie wolności, które sprowadzają ją do samowoli. Rozumiał, że jest to wolność infantylna, pojęcie redukujące istoty ludzkie do sumy ich doraźnych pragnień. Równocześnie papież podkreślił ideę „wolności ku doskonałości": jako moralnego nawyku swobodnego wyboru dobra. Stąd „Centesimus annus" podkreśla, że autentyczna wolność – odzwierciedlająca prawdziwą godność każdej osoby ludzkiej – opiera się na prawdzie i skierowana jest ku dobru.

W całym dzisiejszym świecie demokratycznym sama idea wolności podlega infantylizacji, tak jakby jej istotę podsumowywało zdanie z tekstu piosenki śpiewanej przez Franka Sinatrę: „Zrobiłem to po swojemu". Jednak to nie taka wolność wyzwoliła Europę Środkowo-Wschodnią od tyranii. Rewolucja sumienia, która poprzedziła i umożliwiła rewolucję 1989 r., opierała się na o wiele solidniejszym i szlachetniejszym pojęciu wolności, powtórzmy: powiązanym z prawdą i skierowanym ku dobru. Świat demokratyczny potrzebuje dziś odrodzenia tej dojrzałej, szlachetnej wolności.

Europa

Czym jest Europa lub szerzej: Zachód? Czy jest po prostu zbiorem umów politycznych i gospodarczych? Czy też Zachód – i Europa – jest tworem kulturowym, cywilizacją? W adhortacji „Ecclesia in Europa", a także w wygłaszanych podczas audiencji ogólnych uwagach na temat europejskiego traktatu konstytucyjnego z roku 2004 Jan Paweł II zaproponował wolne od utylitaryzmu, głęboko kulturowe rozumienie Zachodu oraz jego części składowych – Europy i jej byłych terytoriów zależnych w całym świecie.

Cywilizacja zachodnia – przekonywał Jan Paweł – zrodziła się z owocnego współdziałania Jerozolimy, Aten i Rzymu. Biblijna religia, filozofia grecka i prawo rzymskie, oddziałując na siebie wzajemnie przez stulecia, były ziarnami, z których wyrosło to, co dziś nazywamy Zachodem. Od Jerozolimy, od biblijnej religii, Zachód nauczył się tego, że życie jest przygodą, pielgrzymką, podróżą, a historia nie jest cykliczna ani przypadkowa, ale dokądś zmierza. Dlatego wyjście Izraela z Egiptu pozostaje metaforą nie tylko zasadniczą w życiu duchowym Żydów i chrześcijan, ale i założycielską dla zachodnich idei historii tudzież wolności.

Od Aten, od greckiej filozofii, Zachód nauczył się wiary w rozum i jego zdolność docierania do prawdy o rzeczach, w tym także prawdy moralnej. Ta wiara w rozum, połączona z biblijną ideą stworzenia, wyjaśnia, dlaczego nauka rozkwitła właśnie na Zachodzie: istnieją prawdy, które mogą być rozpoznane w świecie; są one, nazwijmy to, weń wbudowane i nasz umysł może je pojąć. To przekonanie ukształtowało powstanie pierwszej nowoczesnej republiki demokratycznej, Stanów Zjednoczonych, skoro amerykańska Deklaracja niepodległości opiera prawo narodu do niepodległości od Wielkiej Brytanii na „prawdach oczywistych", a z nich wywodzi prawa, do których upoważnienie każdy czerpie z „natury i jej Boga".

Od Rzymu wreszcie Zachód nauczył się, że rządy prawa są lepsze niż rządy brutalnej siły czy też jawny przymus w sprawach ludzkich.

Zignorować jedną z tych części składowych oznacza tym samym: błędnie odczytać toczącą się historię Zachodu – obstawał Jan Paweł II. Jerozolima, Ateny i Rzym są jednako niezbędne dla przyszłości. Utrata wiary w Boga Biblii prowadzi do utraty wiary w rozum, a ta z kolei jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji, ponieważ argumentacja oparta na rozumie i moralnych prawdach tkwiących w świecie i w nas samych jest tej demokracji fundamentem. Stąd odnowa demokratyczna w XX w. pociągnie za sobą wielkie zainteresowanie wszystkimi trzema źródłami cywilizacji Zachodu i wyzbędzie się płytkiej myśli, że korzenie demokracji XXI w. sięgają zaledwie kontynentalnego oświecenia XVIII stulecia.

Pamięć historyczna

W swej ostatniej opublikowanej książce „Pamięć i tożsamość" Jan Paweł II zastanawiał się nad znaczeniem prawdy historycznej dla przyszłości demokracji. I tak jak nauczał Kościół w latach poprzedzających Wielki Jubileusz roku 2000, dla zapewnienia przyszłości rodzaju ludzkiego pamięć musi być oczyszczona. Prawdziwe opowiedzenie historii narodu, oczyszczone od zniekształceń, prowadzi do otwartej przyszłości. Historia zafałszowana lub zniekształcona przyczynia się do deprawacji ludzi i często pociąga za sobą społeczną dekadencję, a w ostateczności – tyranię. Tak było w Niemczech w latach 20. i na początku lat 30. XX w., a nauki płynące z tego doświadczenia Republiki Weimarskiej Jan Paweł II miał zawsze w pamięci.

A zatem dla Jana Pawła II prawda na temat historii narodu była istotną częścią tej żywej kultury moralności publicznej stanowiącej klucz do wolnego społeczeństwa XXI w. Przez 45 lat, od roku 1945 do 1989, Polska cierpiała z powodu zafałszowywania jej historii, a kłamstwo to służyło władzy oderwanej od prawdy. Polska, i każdy inny naród, potrzebuje historii prawdziwej. Oczyszczanie pamięci historycznej i opieranie się próbom pisania historii na nowo dla stronniczych celów politycznych mają zasadnicze znaczenie dla odnowy demokracji XXI w.

Pluralizm

Na Zachodzie mamy dziś do czynienia z wielkim nieporozumieniem dotyczącym pojęcia „pluralizm". Nie oznacza ono samego faktu istnienia wielości ani różnicy. Właściwie rozumiany pluralizm nie wskazuje na socjologiczny fakt, że w każdym demokratycznym społeczeństwie istnieją różnice przekonań religijnych i politycznych. Prawdziwy pluralizm jest natomiast dokonaniem moralnym i kulturowym o istotnych konsekwencjach politycznych. Jest to oparta na prawdzie rozmowa między ludźmi o różnych punktach widzenia, w której wszystkie strony dążą do dobra wspólnego. Osiągnięciem tego autentycznego pluralizmu jest odpowiedź społeczeństwa na słowo Boga przekazane ludzkości przez proroka Izajasza: „Chodźcie i spór ze mną wiedźcie" (Iz 1, 18).

W „Pamięci i tożsamości" Jan Paweł II zauważa, że „polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie". Tę cechę narodową określa jako „jagielloński" wymiar polskości i wywodzi jego korzenie z wielkiej Rzeczypospolitej Polsko-Litewskiej, która była – jak pisze – Rzecząpospolitą „wielu narodów, wielu kultur, wielu religii". Jak mogą sobie państwo wyobrazić, ta pamięć historyczna wywołuje oddźwięk u Amerykanina, syna kraju o wrodzonym zróżnicowaniu, który zawsze musi pracować nad pluralizmem i solidarnością. Mam nadzieję, że wciąż wywołuje ona oddźwięk w Polsce XXI w., więcej – na całym Zachodzie.

Głębsze rozumienie pluralizmu przez Jana Pawła II jako społecznego dokonania rzuca także światło na znaczenie pojęcia „tolerancja". W jego rozumieniu nie oznacza ona ignorowania różnic, ale włączenie ich w te granice uprzejmości i szacunku, które powinny charakteryzować obywateli demokracji. Dla Jana Pawła II nie oznacza zatem, że istnieje „twoja prawda" i „moja prawda", nie ma natomiast czegoś takiego jak „prawda" po prostu. Nie, dla papieża oznacza wspólne zgłębianie prawd stanowiących integralną część kondycji ludzkiej oraz stały, cierpliwy wysiłek podejmowany w celu nauczenia świata XXI wieku, że takie prawdy istnieją.

Wszystko to nie było dla niego jedynie abstrakcją. Właśnie dlatego uznał za wielkie osiągnięcie zdolność ruchu Solidarności do złączenia różniących się od siebie ludzi we wspólnym szlachetnym przedsięwzięciu. Ruch Solidarność urzeczywistniał cnotę solidarności – a zarazem zasadę pluralizmu, którą Jan Paweł II wbudował w katolicką doktrynę społeczną.

Patriotyzm

Ponowna lektura homilii i przemówień Jana Pawła II z dziewięciu dni czerwca 1979 r., a zwłaszcza kazania w Gnieźnie 3 czerwca, dostarcza ważnej nauki na temat patriotyzmu na dziś. Oto patriota, którego polskie i krakowskie korzenie i doświadczenie oraz wierność im doprowadziły do uznania szerszej duchowej jedności ludów słowiańskich, a co więcej – kulturowej jedności Europy. Jan Paweł II nie był Europejczykiem w jakimś abstrakcyjnym sensie: do wizji Europy – wolnej, stanowiącej całość, oddychającej oboma płucami, wschodnim i zachodnim – doszedł poprzez swe doświadczenie krakowskie i polskie, a nie mimo niego

Tym samym jego polski patriotyzm nie był szowinistyczny ani ksenofobiczny. Nie zamykał się na sobie samym, ale był otwarty na tych, którzy są „inni". Polska, czasami zdradzana, a zbyt często ignorowana przez Zachód, jest wpleciona w europejską tkaninę – obstawał Jan Paweł II.

Warto przy okazji tej 40. rocznicy przypomnieć jego słowa na ten temat. Oto co napisał w „Pamięci i tożsamości":

„(...) tak jak rodzina, również naród i ojczyzna pozostają rzeczywistościami nie do zastąpienia. (...) trzeba [jednak] bezwzględnie unikać pewnego ryzyka: tego, ażeby ta niezbywalna funkcja narodu nie wyrodziła się w nacjonalizm. XX stulecie dostarczyło nam pod tym względem doświadczeń skrajnie wymownych, również w świetle ich dramatycznych konsekwencji. W jaki sposób można się wyzwolić od tego zagrożenia? Myślę, że sposobem właściwym jest patriotyzm. Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej".

Krótko mówiąc, dla Jana Pawła II Polak to ktoś wykazujący konkretną lojalność, kogo szczególne doświadczenie otwiera na lojalności szersze, a zarazem nigdy nie zapomina o swych korzeniach. Z pewnością płynie z tego nauka na dziś dla nas wszystkich.

Kościół obecny publicznie

W encyklikach „Redemptoris missio" i „Centesimus annus" Jan Paweł II wyłożył śmiałą wizję roli Kościoła w wolnym społeczeństwie XXI w. Zgodnie z nią nie miałby on być ani Kościołem państwowym, ani upartyjnionym: dążącym do uzyskania wsparcia władzy państwowej dla swych roszczeń do prawdy. Jak napisał papież w „Redemptoris missio": „Kościół proponuje, niczego nie narzuca". Kościół prosi, a jeśli to konieczne, domaga się (jak to czynił w czasach komunistycznych), by mógł swe ewangeliczne propozycje głosić publicznie. Jako instytucja społeczeństwa obywatelskiego domaga się też prawa do tego, by mógł być energicznym partnerem debaty publicznej. Nie dąży jednak do statusu Kościoła państwowego ani też nie sprzymierza się z żadną partią polityczną. Takie powiązania zagrażają jego niezależności, a co jeszcze ważniejsze – sprowadzają Ewangelię do programu politycznego. Taki właśnie był jeden z zarzutów Jana Pawła II wobec pewnych form latynoamerykańskiej teologii wyzwolenia.

Kościół XXI w. w jego nauczaniu nie miałby też być Kościołem prywatnym, który wycofał się z przestrzeni publicznej – swoją własną decyzją, mocą państwowego przymusu ani też z obu tych powodów.

Europejski katolicyzm przez długi czas był wykorzystywany do ustanawiania Kościoła państwowego. Jan Paweł II wiedział, że te czasy już minęły. Jednak alternatywą dla Kościoła państwowego nie miał być ani Kościół prywatny, ani zepchnięty do getta, ani upartyjniony, ale obecny publicznie: taki, który w „Redemptoris missio" nazwał „Kościołem, który proponuje".

Jak nauczał wprost w „Centesimus annus", taki Kościół działałby w przestrzeni publicznej przede wszystkim za pośrednictwem wolnych stowarzyszeń społeczeństwa obywatelskiego, a nie jako aktor polityczny. Taki proponujący, obecny publicznie Kościół XXI w. przedstawiałby argumenty, nie dążyłby do wypracowywania środków politycznych, chociaż jego argumenty wskazywałyby, że pewne środki polityczne w stopniu większym niż inne zgodne są z wolnością przeżywaną szlachetnie, w solidarności, ku wspólnemu dobru. Proponujący, obecny publicznie Kościół naszkicowany w magisterium społecznym Jana Pawła II działałby na głębszym poziomie życia publicznego – kulturowej samoświadomości i samozrozumienia. Innymi słowy, Kościół byłby strażnikiem prawd, które umożliwiają dobre przeżywanie wolności.

Ta idea „Kościoła obecnego publicznie" mówi nam też coś o wolnym społeczeństwie XXI w. Musi ono być rzeczywiście „otwarte", a ta otwartość musi być wszechstronna: wolne, otwarte społeczeństwo nie może oznaczać przestrzeni publicznej, z której wykluczone zostały przekonania religijne jako źródło poglądów moralnych i politycznych. Najwyższa pora, by Europa i cały Zachód pozbyły się kulturowego reliktu – pozostałości po idei, że demokracja, wolność i otwartość wymagają „laicité", czyli rozumianej na sposób francuski świeckości, wytwarzającej pozbawioną religii przestrzeń publiczną. To roszczenie jest samo w sobie niedemokratyczne, ponieważ odmawia wielu obywatelom prawa wniesienia do życia publicznego najgłębszego źródła ich przekonań moralnych.

Co więcej – niezdolność „płynnej" postnowoczesności do dostarczenia mocnych powodów do obrony demokracji przeciw roszczeniom nowych despotów z Moskwy, Stambułu, Pekinu i skądkolwiek, a także przeciw pomysłom politycznym radykalnego dżihadystycznego islamu, podpowiada, że Zachód potrzebuje dziś ponownego odkrycia tego, czego biblijna religia nauczyła go kiedyś na temat godności osoby ludzkiej, granic władzy państwowej i moralnej wyższości życia w solidarności z innymi nad życiem dla siebie samego. Postchrześcijańska Europa staje się coraz bardziej postracjonalna i w nadchodzących latach trzeba się będzie zająć jej niezdolnością do zorganizowania silnej, przekazywanej przez kulturę i znajdującej polityczny oddźwięk obrony demokracji i wolnego społeczeństwa, opartej na czymś więcej niż tylko podstawach utylitarnych. „Obecny publicznie Kościół", przewidziany przez Jana Pawła II – ani państwowy, ani upartyjniony, ani zepchnięty do getta – mógłby w tym odegrać rolę zasadniczą.

* * *

Ciekawe, że człowiek taki jak Jan Paweł II, który nigdy nie żył w dojrzałej demokracji, miał tak przenikliwy jej obraz, a także widział, jakie cechy kultury politycznej umożliwiają jej kwitnienie. W tę 40. rocznicę powinniśmy mu być za to wdzięczni. Powinniśmy też skorzystać z tego lepiej niż w ciągu ostatnich 30 lat.

Tekst jest tłumaczeniem wykładu wygłoszonego 17 października na konferencji „Podzwonne dla rozdziału Kościoła i państwa?" organizowanej przez Fundację Służby RP. Tłumaczenie: Tomasz Wiścicki

George Weigel jest amerykańskim pisarzem katolickim, teologiem, biografem Jana Pawła II. Autor książki „Świadek nadziei", najlepiej sprzedającej się na świecie biografii papieża Polaka

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Przemawiając na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych 5 października 1995 r., papież Jan Paweł II wysławiał „niezwykłe i globalne przyspieszenie procesu dążenia do wolności, który stanowi jedną z głównych sił napędowych ludzkiej historii". Jak zauważył, „w każdym zakątku ziemi ludzie (...) podjęli ryzyko wolności". W ich odwadze dostrzegł podstawę do nadziei, że – jak to ujął – „łzy naszego (XX – red.) stulecia przygotowały ziemię na nową wiosnę ludzkiego ducha".

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS