Dragi, sex i smartfony. Świat współczesnych seriali według Netflixa i HBO

Nowe seriale o młodzieży mówią o tym, co zawsze: miłostkach, ryzykownych zachowaniach i problemach rodzinnych. Diabeł tkwi jednak w szczegółach – zamiast alkoholu są leki podkradane rodzicom, problemem nie jest już „pierwszy raz", ale raczej zmiana płci, a po przygodnym seksie młodzi nie myślą o ryzyku zarażenia HIV, tylko o tym, czy ktoś ich nie nagrał telefonem.

Publikacja: 16.08.2019 18:00

Dragi, sex i smartfony. Świat współczesnych seriali według Netflixa i HBO

Foto: materiały prasowe

Scenariusz wygląda następująco: jest szkoła z internatem, do której trafiają dzieci z dobrze sytuowanych rodzin, przyszłe elity. Po zajęciach nastoletni uczniowie chodzą do knajp, palą papierosy, piją wódkę i płacą za seks miejscowym dziewczynom. Z czasem znajdują nową rozrywkę – zaczynają gnębić jednego chłopca w internacie. Znęcają się nad nim fizycznie i psychicznie, a nawet wykorzystują go seksualnie. Nad wszystkim unosi się duszna aura skrywanego homoseksualizmu. Mało tego, narrator wspomina, jak we wczesnym dzieciństwie marzył, że jest dziewczynką. Te uczucia odżywają w nim teraz, a dręczony chłopiec coraz bardziej go fascynuje.

To nie jest streszczenie nowego serialu Netfliksa czy HBO, tylko zarys fabuły powieści „Niepokoje wychowanka Törlessa" austriackiego pisarza Roberta Musila z 1906 r.

Jest i więcej dowodów na to, że ekstrema młodzieńczego życia od dawna były tematem w kulturze. Takich obrazów zaczęło w literaturze przybywać szczególnie w wieku XX, w reakcji na idylliczne ukazywanie dzieciństwa przez romantyków. Nie! – zbuntowali się twórcy zafascynowani Freudowską psychoanalizą i teoriami Carla Junga – dojrzewanie to mroczna i okrutna kraina.

Jeszcze wcześniej młodego człowieka na głęboką wodę rzucali twórcy powieści realistycznych – Emil Zola („Germinal"), Victor Hugo („Człowiek śmiechu") czy Charles Dickens („Oliver Twist"). Na bohaterów swych książek wybierali dzieci, którymi pomiata XIX-wieczny świat.

Mocniej, dosadniej, wprost

Dlatego gdy słyszymy dziś, że liczne młodzieżowe seriale, brutalne obyczajowo, są ewenementem, w głowie od razu pojawia się naście kontrprzykładów. Wspomniany Musil, a w Polsce Emil Zegadłowicz i jego „Zmory" z 1935 r., które ściągnęły na wadowickiego pisarza zarzut pornografizacji.

W PRL cenzura była wyczulona na wątki młodzieżowe, więc kiedy w 1955 r. pojawił się taki film dokumentalny jak „Uwaga, chuligani!", ukazujący życie nastoletnich uliczników, wzbudził zachwyty krytyki oraz popłoch władzy. Można wymieniać długo: filmy fabularne Janusza Nasfetera, Mieczysława Waśkowskiego, a później, już w III RP, Macieja Dejczera i Łukasza Wylężałka.

Przemoc seksualna, uzależnienia, samobójstwa wśród najmłodszych – to nie jest odkrycie ostatniej dekady. Przerabiano to wielokrotnie. W latach 90. XX wieku w USA głośne były filmy o młodzieży, wśród której rozprzestrzeniała się narkomania, prostytucja i wirus HIV („Kids", „Moje własne Idaho", „Przetrwać w Nowym Jorku"). Po masakrze w szkole w Columbine w 1999 r. posypały się obrazy analizujące przemoc wśród nastolatków. Obecnie na pierwszy plan wysunęły się narkotyki i seksualność, lecz w odmienionej postaci.

Początek tej nowej fali serialu młodzieżowego datuje się na 2007 r. i premierę brytyjskiego „Skins", gdzie nastolatkowie uprawiali seks i zażywali różne substancje w każdym odcinku. Trend, by pokazywać coraz dosadniejsze obrazy życia młodzieży, napędzała zmiana technologiczna. W dobie internetu rodzice utracili dotychczasową kontrolę nad tym, co oglądały dzieci – myszka zastąpiła pilota, a ekran laptopa telewizor. W zaciszu sypialni, ze słuchawkami na uszach, pociechy mogły już pochłaniać, co tylko chciały. Jednocześnie producenci coraz rzadziej oglądali się na ograniczenia wiekowe – bo kto tego dopilnuje? Wzrastała dosłowność scen erotycznych, zmienił się też sposób obrazowania narkotyków – przestano nimi straszyć i zaczęto ukazywać jako jedną z wielu używek. Model serialu młodzieżowego spod znaku „Beverly Hills 90210", gdzie wszystkie delikatne kwestie podawano w sposób zawoalowany, odłożono do lamusa. Zwyciężył hiperrealizm i mocne doznania.

Porno-selfie albo no-life

To, że wszystko już było, nie oznacza, że nie warto się już niczym nowym interesować. Sposób ukazywania młodości również ma znaczenie, tylko trzeba przeskalować obiektyw. Nie zastanawiać się, czy młodzież sięga po narkotyki, ale przyjrzeć się, jakie używki i w jakich okolicznościach są zażywane. Nie dziwić się, że dzieciaki się wzajemnie ranią, tylko sprawdzić, jakich narzędzi do tego używają. Nie pytać, czy uprawiają seks, tylko jak to robią. I nie srożyć się, że pojawiają się wśród serialowych postaci nastolatki nieheteroseksualne, tylko zastanowić się, jakimi emocjami te postaci są nacechowane i w związku z tym – jaki model życia jest promowany. Czy uczy się tolerancji, czy może raczej zachęca do seksualnych eksperymentów?

Zacznijmy od tego, czego dzieciaki w amerykańskich i brytyjskich serialach – popularnych również w Polsce – boją się najbardziej, czyli publicznego upokorzenia. Niby nic nowego, ale dzisiaj poniżanie nie odbywa się za pomocą kartki naklejonej na plecy, wyrzuconego przez okno plecaka czy plotki w szatni. Dziś krzywdzi się przez media społecznościowe. Opowiadają o tym niemal wszystkie seriale młodzieżowe.

W „Heathers" (HBO i Paramount) symboliczną władzę rówieśniczą w szkole sprawuje tytułowa Heather – internetowa influencerka, która tylko szuka okazji, by ośmieszyć kogoś przed setkami tysięcy followersów. Chłopaka, który na koszulce ma niewłaściwy politycznie rysunek z Indianami, wystawia na internetowy hejt. Z kolei dziewczynę, która wytyka jej nadwagę przy koleżankach, pragnie wdeptać w ziemię, oczywiście za sprawą tweetów, snapa, instastory i komentarzy.

Najczęściej jednak źródłem kłopotów młodzieży są zdjęcia z sytuacji intymnej wrzucone do sieci. Tak się zaczyna serial „13 powodów" (Netflix), podobny motyw powraca także w „Sex Education" (Netflix), „Euforii" (HBO), „Skinsach" (emitowanym na kanale E4 w latach 2007–2013) czy w „Skam" (wyświetlany na Facebooku, który w różnych krajach, m.in. Norwegii, USA, Francji, Włoszech, ma swoje lokalne wersje).

Wydawałoby się, że metoda walki z problemem jest prosta – nie nagrywać. Młodzi jednak sami chcą nagrywać siebie podczas zbliżeń, by pochwalić się przyjaciołom, że „wreszcie to zrobili" albo „zaliczyli superciacho". Istny dramat antyczny na miarę epoki Instagrama: nagrywać jest ryzykownie, ale nie kręcić – jeszcze gorzej, to kapitulacja, wciągnięcie flagi z napisem „no-life" (z ang. brak życia).

Alkohol dla słabeuszy

Te przeciążenia w sieci owocują stanami lękowi, niską samooceną, a niekiedy nawet próbami samobójczymi. O odebraniu sobie życia opowiada „13 powodów". Narratorką jest martwa nastolatka – przed zabiciem się nagrała opowieść o swoim życiu, którą rozesłała rówieśnikom. Jej głos dociera do nas jakby z zaświatów i w retrospekcyjnej formie poznajemy historię tej tragedii.

Serial szeroko promowano i stał się hitem Netfliksa w 2017 r. Oglądała go młodzież i dorośli, powstała nawet druga seria i zapowiedziana jest trzecia. Jednocześnie pojawiły się głosy krytyczne: czy śmierć bohaterki nie jest ukazana zbyt romantycznie? Czy twórcy nie sugerują, że samobójstwo jest jednym z kilku dopuszczalnych wyjść? Wreszcie, czy serial nie wywoła tzw. efektu Wertera i tak jak po publikacji słynnego dzieła Goethego w XVIII wieku nie wzrośnie liczba samobójstw wśród młodych? Sam Netflix umiejętnie rozgrywał te kontrowersje, zyskując uwagę mediów i internetu. Jednocześnie już od progu je łagodził, rozkręcając społeczną akcję pomagania młodzieży z problemami. Każdy odcinek jest dziś wzbogacony informacją o tym, gdzie można znaleźć pomoc, jeśli problemy bohaterów są widzom bliskie. Pod wpływem krytyki wycięto też kluczową scenę podcinania żył.

Nastolatkowie w serialach popełniają samobójstwo naraz, ale też i na raty, choćby poprzez nadużywanie substancji psychoaktywnych. Narkotyki przedawkowuje Rue Bennett, główna postać z „Euforii". Tak właśnie się rozpoczyna fabuła głośnego w ostatnich tygodniach serialu – 17-latkę w kałuży wymiocin znajduję młodsza siostra. Mimo terapii odwykowej i wzmożonej kontroli matki Rue zażywa coraz silniejsze substancje. A wszystko zaczęło się od śmiertelnie chorego ojca, któremu mała Rue podbierała leki przeciwbólowe i niejako „łączyła" się z nim w bólu. On uśmierzał cierpienie ciała, ona duszy.

Po odwyku jest również bohaterka „All American" (CBS i Warner Bros), nieco kiczowatego, aczkolwiek mądrego serialu. Opowiada on o zderzeniu nastolatka z opanowanego przez gangi przedmieścia Los Angeles ze światem klasy wyższej w Beverly Hills, gdzie trafia do szkoły w ramach stypendium sportowego.

To tylko dwa przykłady z brzegu i narkotyków w ogóle jest dużo w tych produkcjach. Jakże niewinny wydaje się przy tych obrazach film „Supersamiec" z 2007 r., który 12 lat temu zszokował widzów. A przecież pokazywał tylko trójkę klasowych fajtłap, które nie szczędząc wulgarnych dialogów, usiłowały kupić alkohol na imprezę po egzaminach końcowych, choć nie miały jeszcze 21 lat, a taki w Kalifornii obowiązuje próg dojrzałości.

W nowych serialach alkohol jest czymś oczywistym, podobnie jak marihuana. Na imprezach rządzą ecstasy, mefedron (tańsza wersja kokainy) i wszelkiego rodzaju opioidy. Dzieciaki podbierają je z apteczek rodziców, którym przepisał to na depresję psychoterapeuta.

Wuj dobra (sex) rada

Niewątpliwie jednak tematem numer jeden jest seksualność młodych. Tematem przerw szkolnych zdaje się być wyłącznie to, kto już ma za sobą ten „pierwszy raz".

Choć twórcy nie mogą pokazywać nieletniej golizny, to na ekranie jest wszystko, bo w młodsze postaci wcielają się starsi aktorzy. Mamy więc cały podręcznik kamasutry plus podduszanie, gwałty, stosunek po narkotykach, pedofilię itd.

Najdalej poszli twórcy „Euforii". Ostro, choć bardziej w warstwie dialogów niż obrazów, jest też w komediodramacie „Sex Education". Tam syn seksuolożki (Gillian Anderson znana dzięki „Z Archiwum X") zaczyna, wzorem matki, udzielać porad nastoletnim rówieśnikom. Te, o dziwo, skutkują i Otis zdobywa rozgłos w szkole. Radzą się go m.in. koleżanki w sprawie dławienia się podczas seksu oralnego, lesbijki niepotrafiące osiągnąć orgazmu, dziewczyna z „brzydką" waginą oraz chłopak z „wielkim" penisem. Bohater i jego pomocniczka zwalczają także przejawy szantażowania kolegów zdjęciami intymnymi w internecie. Krótko mówiąc, Otis to wuj dobra (sex) rada. Wszystko to kręcone jest na wzór ciepłej komedii młodzieżowej i rozgrywa się w scenografii rodem z „Harry'ego Pottera" – na brytyjskiej prowincji.

W serialach powraca także motyw przemocy seksualnej, zarówno ze strony rówieśników, jak i dorosłych. Na przykład duet dzieciaków w serialu „The End of the F***ing World" (Netflix) opróżnia portfel pedofilowi po tym, jak ten obmacuje bohatera w publicznej toalecie. Z kolei w „Euforii" czarnym sekscharakterem jest ojciec jednego z chłopaków – zamożny, biały człowiek sukcesu, który prowadzi podwójne życie. Kiedy nie je obiadów z rodziną, umawia się przez internet z młodymi transseksualistami na schadzki, podczas których trudno stwierdzić, czy uprawia z nimi seks, czy może już gwałci. Ze względu na ich wiek na pewno nie jest to legalne.

Twórcy często tłumaczą się, że pokazują ekstrema seksualne, by wskazać młodej widowni, jak należy radzić sobie z zachowaniami przemocowymi. Ciekawe tylko, jak młodzież ma się o tym przekonać, skoro te seriale są przeznaczone tylko dla widzów dorosłych lub z rzadka 16-letnich? No, chyba że nikt ograniczeń wiekowych nie traktuje poważnie – ani dystrybutor, ani nieletni widz, ani jego opiekun.

Aborcja to również obowiązkowy temat. Jej wątek pojawia się w „Sex Education" oraz w „Euforii". W tym pierwszym pokazano, jak dziewczyna bez wiedzy chłopaka decyduje się usunąć ciążę, ale między parą nie pojawia się ani jeden dialog na temat tego, jak do ciąży doszło i jak tego uniknąć w przyszłości. Dziwny to brak, zwłaszcza w serialu z edukacją seksualną w tytule.

Sam zabieg usunięcia ciąży został pokazany jako nieprzyjemny, acz traumatyczny w stopniu znikomym. Najgorsi w tej procedurze są przeciwnicy aborcji protestujący pod zakładem. Dziwolągi, a jak się później okazuje – także seksualni hipokryci. Z drugiej strony starsza kobieta po kilku aborcjach, którą dziewczyna spotyka w klinice, też nie jest przedstawiona jako sympatyczna czy w ogóle stabilna psychicznie osoba.

Heterofobia nowego wieku

Wisienką na torcie są wątki genderowe. W każdym serialu muszą być sympatyczni geje i ciepłe lesbijki, obowiązkowo zróżnicowani rasowo. Jednocześnie wszędzie musi też być homofob – biały, heteroseksualny mężczyzna. Ewentualnie sfaszyzowany przez ojca kryptogej, który swą nienawiścią tłumi palące go namiętności.

W „Sex Education" jest jedna znamienna scena. Otóż bohaterka – biała dziewczyna wywodząca się z patologicznej rodziny – idzie na obiad do eleganckiego domu swojego czarnoskórego chłopaka. Na miejscu zastaje parę kochających się lesbijek. W obliczu tej sielanki dziewczyna, która na co dzień samotnie mieszka w przyczepie kempingowej, ucieka zawstydzona. Jednak wrażliwy chłopiec przychodzi wieczorem do jej domu na kółkach, by ją pocieszyć. Jego rodzina też ma swoje problemy – opowiada. Mamy wciąż się kłócą i on się boi, że kiedy się w końcu wyprowadzi na studia, to rozwiodą się, bo to on jest jedynym, co je łączy.

Po tym wyznaniu dziewczyna jest przeszczęśliwa. Ona – mieszkająca w kamperze córka heteroseksualnej narkomanki zostawiona w dzieciństwie przez ojca – znalazła akceptację w rodzinie LGBT. Ocieplanie wizerunku homoseksualnych postaci to jedno, ale czymś innym jest ustawianie heteroseksualnych rodzin w pozycji chłopca do bicia, co zaczyna przypominać homofobię a rebours.

W kwestii genderowej to jednak „Euforia" zaszła najdalej – jedną z bohaterek jest transseksualna nastolatka będąca w trakcie procesu zmiany płci – Jules. Ojciec ją wspiera w tej decyzji, ale w tym samym czasie nie zauważa, że dziecko decyduje się na coraz bardziej ryzykowne zachowania, choćby umawiając się na seks z nieznajomymi w aplikacji randkowej.

Jules gra 20-letnia transseksualna aktorka Hunter Schafer, co nie jest już dziś wyjątkiem – aktorzy transpłciowi stanowią obsadę choćby serialu „Pose" (sześć nominacji do nagród Emmy w tym roku) czy futurystycznego „Sense 8".

Nie jest łatwo recenzować tego typu scenariuszowo-obsadowe pomysły, bo historia jest opowiedziana przejmująco, na dodatek każdą wątpliwość można sprowadzić do homofobii albo przynajmniej braku empatii. Lecz niewątpliwie kolejna granica w kulturze popularnej została przekroczona.

Jaki krajobraz wyłania się po tej kulturowej bitwie na seriale? Bycie nastolatkiem zawsze było trudne, ale jeśli sądzić po serialach o młodzieży, jeszcze nigdy tak trudne jak dziś. Może dzieciaki nie muszą, jak w zamierzchłych czasach, pracować w fabrykach, ale wolność też ma swoje pułapki. Wrażenie jest takie, że produkcje telewizyjne nieszczególnie pomagają ich unikać. Trudno bowiem stwierdzić, czy bardziej przestrzegają młodych przed ryzykownymi zachowaniami, czy częściej takie postawy banalizują. Pół biedy, jeśli tylko to robią, gorzej, gdy je na swój sposób „glamouryzują", kreując nośny wzorzec dekadenta 2.0. Bo w młodzieżowym serialu życie nie musi być łatwe, ale musi być ładne. A skoro wszystko jest takie fajne, to nie strach tonąć w problemach.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Scenariusz wygląda następująco: jest szkoła z internatem, do której trafiają dzieci z dobrze sytuowanych rodzin, przyszłe elity. Po zajęciach nastoletni uczniowie chodzą do knajp, palą papierosy, piją wódkę i płacą za seks miejscowym dziewczynom. Z czasem znajdują nową rozrywkę – zaczynają gnębić jednego chłopca w internacie. Znęcają się nad nim fizycznie i psychicznie, a nawet wykorzystują go seksualnie. Nad wszystkim unosi się duszna aura skrywanego homoseksualizmu. Mało tego, narrator wspomina, jak we wczesnym dzieciństwie marzył, że jest dziewczynką. Te uczucia odżywają w nim teraz, a dręczony chłopiec coraz bardziej go fascynuje.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi