Brązy z Beninu czekają na powrót

Rośnie presja wywierana na europejskie muzea, by zwróciły Afryce to, co wywieziono z niej w czasach kolonialnych. Czy jesteśmy u progu epoki powrotów dzieł sztuki?

Publikacja: 22.01.2021 10:00

Muzeum Brytyjskie posiada największą kolekcję brązów z Beninu spośród wszystkich placówek muzealnych

Muzeum Brytyjskie posiada największą kolekcję brązów z Beninu spośród wszystkich placówek muzealnych na świecie. Czy choć część tych dzieł wróci do Afryki?

Foto: Getty Images

Emery Mwazulu Diyabanza wchodzi do muzeum Quai Branly w Paryżu i kieruje się w stronę ekspozycji zawierającej m.in. XIX-wieczną drewnianą afrykańską figurkę przedstawiającą żałobnika. Bierze ją w ręce, demontuje z podtrzymującej podstawy i wynosi z sali, krzycząc przy tym, że przyszedł po to, by odebrać przedmiot, który z Afryki zabrali kolonizatorzy. Wszystko transmituje na żywo przez platformę internetową. Ochrona muzeum zatrzymuje go dopiero kilka minut później, gdy próbuje wynieść figurkę na zewnątrz.

Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 r. Wspólnie z kilkoma innymi osobami, które wówczas mu towarzyszyły, Kongijczyk został ukarany finansowo. Miesiąc później wywiad z Diyabanzą przeprowadził dziennik „New York Times". „To, że musiałem zapłacić, aby zobaczyć to, co zostało zabrane siłą – dziedzictwo, które należało do moich przodków – to właśnie skłoniło mnie do podjęcia takiego działania" – tłumaczył aktywista.

Wcześniej Diyabanza podobne akcje przeprowadził w kilku w innych muzeach w Europie. Toczy się przeciwko niemu kilka postępowań. Akcje wywołują krytykę, ale zyskują też sympatyków. „Jako pierwszy wprowadził w życie coś, co od dawna istniało w wyobraźni wielu" – mówiła w wywiadzie dla stacji Deutsche Welle francuska historyczka sztuki Benedicte Savoy.




Dwa milimetry kunsztu

Budowa ma się rozpocząć na początku 2021 r. i potrwać kilka lat. Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej ma być jednym z największych na całym kontynencie. W listopadzie przedstawiono pierwsze wizualizacje projektu, za który ma odpowiadać znany brytyjski architekt ghańskiego pochodzenia David Adyaje, który zaprojektował m.in. Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów w Waszyngtonie. Muzeum powstanie w Nigerii, na terenie miasta Benin City, stolicy stanu Edo. Przed czasami kolonialnymi teren ten należał do Królestwa Beninu, powstałego w XII wieku na obszarze dzisiejszej południowej Nigerii, które przetrwało do aneksji przez Imperium Brytyjskie w 1897 r.

Królestwo Beninu słynęło ze sztuki, głównie o charakterze dworskim, w tym z wyjątkowych wyrobów odlewniczych o grubości zaledwie 2 mm wykonywanych w technice traconego wosku, znanych dziś pod zwyczajową nazwą jako brązy z Beninu. To głównie odwzorowania głów należących do królów i lokalnych bohaterów albo płytki dokumentujące ważne wydarzenia historyczne. Większość wykonano przy tym wcale nie z brązu, lecz z mosiądzu.

Nigeryjskie muzeum ma stać się miejscem największej i najbardziej wszechstronnej na świecie ekspozycji brązów z Beninu. Problem w tym, że znaczna część kolekcji znajduje się poza granicami państwa, w większości w muzeach rozsianych po Europie i Stanach Zjednoczonych oraz w prywatnych kolekcjach. Przywódcy regionu Edo i lokalni kuratorzy twierdzą jednak, że nadszedł już czas na ich zwrot. Gubernator stanu Edo Godwin Obaseki w listopadzie powiedział, że Nigeria spodziewa się odzyskać część kolekcji już w tym roku. W rozmowie z agencją Reuters dodał, że poza budową muzeum, które ma zostać ukończone w 2025 r., w Benin City powstanie także w 2021 r. centrum służące do przechowywania i badania zwróconych artefaktów.

– Prób ich odzyskania było już wiele, ale teraz wreszcie coś zaczęło się dziać. Może na razie tego nie widać, ale sprawy idą do przodu – mówi „Plusowi Minusowi" Barnaby Phillips, były dziennikarz BBC i korespondent tej stacji w Afryce, który pracuje właśnie nad mającą ukazać się w marcu 2021 r. książką „Łup: Wielka Brytania i brązy z Beninu". Książka ma traktować o losach wywiezionych przez kolonialistów artefaktów oraz o trudnej drodze do ich zwrotu. – Jeszcze do niedawna mało było takich, którzy traktowali poważnie żądania Afrykańczyków. Jednak to się zmienia – dodaje.

W 2007 r. powstała tzw. Benińska Grupa Dialogu, skupiająca kuratorów i władze kilku europejskich muzeów, a także przedstawicieli Nigeryjskiej Narodowej Komisji Muzeów i Zabytków oraz Dworu Królestwa Beninu (spadkobiercy monarchii w ramach państwa nigeryjskiego), której zadaniem było wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie zarządzania spornymi dziełami sztuki i ich ewentualnej restytucji. Dopiero w 2018 r. poinformowano, że europejskie muzea zgodziły się wypożyczać rotacyjnie około tysiąca najcenniejszych brązów, które miałyby być wystawiane w powstającym Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej w Benin City, co wydaje się jednak nie satysfakcjonować Nigeryjczyków. Deklaracja otworzyła jednak drogę do dalszych negocjacji, co już samo w sobie można traktować jako krok do przodu. – Myślę, że jesteśmy u progu epoki wielkich powrotów dzieł sztuki – mówi Phillips.

Nowe otwarcie w podejściu do zagrabionych w czasach kolonialnych artefaktów ogłosiła jakiś czas temu Francja. Prezydent Emmanuel Macron już w 2017 r. zadeklarował, że w ciągu pięciu lat francuskie muzea przekażą do państw pochodzenia wszystkie przejęte skarby dziedzictwa kulturowego. Podkreślił, że sprawę potraktuje priorytetowo. Była to odpowiedź na żądania Republiki Beninu i prezydenta tego kraju Patrice'a Talona, który domagał się zwrotu skarbów z królewskich pałaców w Abomey, ówczesnej stolicy tego kraju, w tym zagrabionych w 1892 r. posągów i tronu królewskiego.

Macron powołał komisję, której przewodniczyli wspomniana już historyczka sztuki Benedicte Savoy i senegalski pisarz Felwine Sarr. Miała za zadanie przeprowadzić rekonesans we francuskich muzeach pod kątem dziedzictwa afrykańskiego i ustalić sposób ich przekazania – czasowego lub stałego – do krajów pochodzenia. Rok później powstał tzw. raport Savoy–Sarr, który zwracał uwagę na wiele ważnych kwestii i trudności związanych z procesem restytucji dzieł sztuki.

Wspomniane wcześniej dzieła z Republiki Beninu do dziś znajdują się jednak w muzeum Quai Branly w Paryżu. Dopiero w listopadzie francuski parlament zagłosował za przekazaniem ich krajowi pochodzenia. Francuzi argumentują, że wciąż nie ma prawa, które umożliwiałoby przeniesienie dzieł z kolekcji muzealnych. Według formalnie obowiązującego, a pochodzącego jeszcze z XVI wieku ustawodawstwa, zbiory narodowe są bowiem „niezbywalne i nie podlegają zwrotowi".

Na razie od 2017 r., Paryż przekazał upominającym się zaledwie jeden artefakt traktowany wcześniej jako sporny. W listopadzie 2019 r. w Dakarze premier Edouard Philippe wręczył prezydentowi Senegalu Micky'emu Sallowi miecz należący do XIX-wiecznego senegalskiego przywódcy politycznego, dowódcy wojskowego i islamskiego uczonego Omara Saidou Talla. Miecz został jednak tylko wypożyczony na pięć lat, a w dodatku, co szybko wychwycili dziennikarze, był już wystawiany w Muzeum Czarnych Cywilizacji w Dakarze. Tak czy inaczej, wydaje się, że sprawa zwrotu ponad 20 artefaktów zagrabionych przez wojska kolonialne może znaleźć wreszcie szczęśliwy dla Benińczyków koniec, a tym samym stać się nie tylko przez nich wyczekiwanym precedensem.

Ukraść i wypożyczyć

Europejskie muzea czują coraz większą presję związaną z posiadaniem artefaktów z przeszłością kolonialną, w szczególności jeśli chodzi o brązy z Beninu. I mowa tutaj także, a może przede wszystkim, o Muzeum Brytyjskim – mówi Barnaby Phillips.

Placówka ta posiada największą kolekcję brązów z Beninu spośród wszystkich muzeów na świecie. W jej zasobach znajduje się ok. 700 pochodzących stamtąd artefaktów. Okazałe kolekcje dzieł sztuki z dawnego królestwa Beninu posiadają także Muzeum Etnologiczne w Berlinie (580 sztuk), oksfordzkie Pitt Rivers Museum (327), wiedeńskie Muzeum Etnograficzne (200) i nowojorskie Metropolitan Museum of Art (163). Jeden egzemplarz – brązową głowę benińskiej królowej – ma w swojej kolekcji także Muzeum Narodowe w Szczecinie. Łącznie, zgodnie z danymi UNESCO, poza Afryką Subsaharyjską znajduje się od 90 do 95 proc. artefaktów pochodzących z epoki kolonialnej. Większość z nich, podobnie jak brązy z Beninu, zagrabiono.

– Państwa afrykańskie podnosiły tę kwestię co najmniej od lat 60. XX w. Wcześniej jednak głosy te nie były w Europie czy w Stanach Zjednoczonych słyszalne. Albo inaczej: nie chciano ich słyszeć – mówi Jędrzej Czerep z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Według Czerepa przez długi czas muzea tłumaczyły, że instytucje afrykańskie nie są w stanie zapewnić wystarczającego bezpieczeństwa zbiorom i wskazywały na przykłady kradzieży czy dewastacji dzieł sztuki. – Tymczasem w Afryce powstaje coraz więcej nowoczesnych placówek muzealnych, które spełniają najwyższe standardy światowe, gwarantują bezpieczeństwo, jakość i ciekawą formę wystaw. Takim przykładem może być chociażby dakarskie Muzeum Czarnych Cywilizacji albo Muzeum Narodowe w Kinszasie – zauważa Czerep. Ekspert zwraca też uwagę na to, że w Afryce pojawiła się nowa generacja kolekcjonerów sztuki, która stworzyła bardzo silne lobby i weszła w światowe środowisko kolekcjonerów – dziś to właśnie przedstawiciele tej generacji mają najmocniej naciskać na muzea europejskie w sprawie zwrotu dzieł sztuki.

Na przeszkodzie zwrotowi dzieł sztuki wciąż mają jednak stać kwestie prawne, tak jak to ma miejsce w przypadku brązów z Beninu. – Każde muzeum, które należy do Benińskiej Grupy Dialogowej, rządzi się własnymi prawami, a właściwie prawami, którym podlega – mówi Barnaby Phillips. – Niektóre są zależne od decyzji władz uniwersyteckich, inne od miejskich, jeszcze inne od federalnych albo państwowych. Na końcu często chodzi więc także o politykę.

I tak chociażby Muzeum Brytyjskie jest zobowiązane ustawą parlamentu brytyjskiego z 1963 r., która zezwala na przekazanie zbiorów tylko w szczególnych przypadkach: jeśli dotyczy to ludzkich szczątków albo jeśli są to przedmioty zrabowane rodzinom żydowskim podczas II wojny światowej. Według prof. Sylvestra Ogbechiego z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara widać tu jednak niekonsekwencję. – Dlaczego artefakty związane II wojną światową i Holokaustem stanowią wyjątek, ale te zagrabione podczas podbojów kolonialnych już nie? – pyta.

Z kolei prof. Jürgen Zimmerer z Uniwersytetu w Hamburgu mówi wprost: – Może i mamy do czynienia ze zmianą pokoleniową i początkiem zmian, ale wielu zarządców muzeów w Europie wciąż nie wykorzeniło myślenia kolonialnego. Mam tutaj na myśli m.in. muzea niemieckie, szczególnie etnograficzne. Jeśli ze strony decydentów byłaby dobra wola, ten proces udałoby się szybko przeprowadzić.

– Francja i podejście Emmanuela Macrona to przykład, że taka droga jest możliwa. W tym przypadku konkretnych działań czy decyzji wciąż jest jak na lekarstwo, ale przynajmniej widać pewną zmianę myślenia, a to jest tutaj najważniejsze – podkreśla Zimmerer. Sylvester Ogbechie również jest zdania, że podejście Macrona można nazwać przełomowym, choć i on zaznacza, że na razie retoryka nie pociąga za sobą działań praktycznych. Krytykuje też dotychczasowy kompromis Benińskiej Grupy Dialogu zakładający rotacyjne wypożyczenie dzieł sztuki, między innymi do powstającego właśnie Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej. – Wyobraź sobie, że ktoś najpierw kradnie ci samochód, a później oferuje ci jego wypożyczenie. Trudno zaakceptować taką ofertę – przekonuje pochodzący ze stanu Edo Nigeryjczyk. – Z drugiej strony władze stanu Edo twierdzą, że nie domagają się powrotu wszystkich artefaktów do Nigerii. Chodzi raczej o wypracowanie stanowiska satysfakcjonującego obie strony – zauważa Phillips.

Kto zaniedbuje kulturę

Niemcy, podobnie jak wiele innych państw europejskich, przez dziesięcioletnia unikały otwartej dyskusji na temat zwrotu dzieł sztuki z czasów kolonialnych i odmawiały rozmów na temat odszkodowań za krzywdy wyrządzone państwom afrykańskim w trakcie podbojów. W 2019 r. ministrowie kultury 16 niemieckich landów podpisali jednak deklarację o „odpowiedzialności historycznej", w której wyrazili zgodę na rozpoczęcie procesu repatriacji zagrabionych w czasach kolonialnych artefaktów. Kilka miesięcy później powstał plan, który zakłada powstanie centralnego urzędu odpowiedzialnego za inwentaryzację spornych dóbr kultury i kontakty z krajami pochodzenia w sprawie ich zwrotu. Na razie jednak konkretów brak.

Jako pewnego rodzaju precedens może być za to traktowana sprawa z 2019 r., dotycząca zwrotu Namibii (dawna Afryka Południowo-Zachodnia) dwóch przedmiotów, Biblii i bicza, należących do ludowego bohatera Nama Hendrika Witbooia, które do tej pory znajdowały się w Linden Museum w Stuttgarcie. Jednym z przyczynków do rozpoczęcia dyskusji na temat dzieł sztuki w Niemczech jest budowa w Berlinie gigantycznego kompleksu muzealnego Humboldt Forum, którego częścią będzie Muzeum Etnograficzne, w założeniu mające prezentować wiele artefaktów pochodzenia afrykańskiego. Otwarcie kompleksu muzealnego kilkakrotnie już przekładano z powodu opóźnień w budowie i problemów finansowych. Oliwy do ognia dolało śledztwo gazety „Süddeutsche Zeitung", które wykazało, że wiele artefaktów, które mają być prezentowane w Humboldt Forum, przez lata przechowywano w warunkach mniej niż idealnych. – To koronny przykład na to, że nie tylko Afryka miewa problemy z bezpieczeństwem swoich zbiorów – zauważa prof. Ogbechie.

W kontekście niemieckich problemów z zarządzaniem dziełami sztuki można też przywołać głośną sprawę kradzieży bezcennej XVIII-wiecznej biżuterii z muzealnego skarbca Zielone Sklepienie w Dreźnie albo atak na eksponaty na Wyspie Muzeów w Berlinie, do którego doszło na początku października 2020 r., a w wyniku którego nieznani sprawcy uszkodzili wiele dzieł sztuki i artefaktów.

– To wszystko nie oznacza jednak, że kraje afrykańskie nie muszą już wykonywać żadnej pracy w kontekście starań o zwrot dzieł sztuki. Jest jeszcze wiele do zrobienia, chociażby w zakresie edukacji – mówi prof. Sylvester Ogbechie. – Wiele krajów afrykańskich wciąż nie traktuje kultury jako ważnej dziedziny życia, w którą warto inwestować pieniądze. To oczywiście wynika też z tego, że państwa wciąż borykają się z problemami finansowymi, na przykład jeśli chodzi o dofinansowanie infrastruktury. Tak czy inaczej marginalizacja znaczenia kultury to podejście błędne, bo hamujące rozwój. Jeśli chcesz na przykład przeprowadzić rewitalizację miasta, musisz inwestować w kulturę. Na niej można zbudować ekonomię – podkreśla Ogbechie.

– Świadomość i potrzeba tworzenia nowych placówek muzealnych realizujących misje polityki historycznej czy edukacji kulturalnej to coś, bez czego Afrykańczycy nie przekonają Europy do własnych racji – zaznacza Jędrzej Czerep.

O tym, jak wiele zależy od Afrykańczyków i od stabilnego zarządzania sprawą odzyskiwania dóbr kultury, może świadczyć także niepewność towarzysząca budowie Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej w Nigerii. Obecny gubernator stanu Edo Godwin Obaseki, który jest motorem napędowym starań o restytucję dzieł sztuki i głównym orędownikiem budowy placówki kulturalnej w Benin City, o mały włos nie przegrał we wrześniu wyborów. Gdyby się tak stało, budowa muzeum zostałaby wstrzymana (mówiło się o tym otwarcie), co źle wpłynęłoby na negocjacje z Europejczykami. – Przełomem, jeśli chodzi o plany budowy Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej, była decyzja gubernatora Obasekiego o rezygnacji ze starań o powstanie placówki pod egidą Narodowej Komisji Muzeów i Pomników, federalnej agencji Nigerii, która nie ma dobrej prasy i od długiego czasu boryka się m.in. z problemami finansowymi – mówi Barnaby Phillips.

Pora na czaszki

Według prof. Jürgena Zimmerera dyskusja na temat zwrotu dzieł sztuki zagrabionych w czasach kolonialnych może stać się także przyczynkiem do szerszej debaty na temat przynależności dóbr kultury, które na przestrzeni dziejów zmieniały swoich właścicieli, oraz odświeżyć sprawę reparacji wojennych. – Jednym z powodów, dla których Niemcy tak niechętnie rozpoczynają dyskusję na temat zwrotu dzieł sztuki z czasów kolonialnych, jest to, że boją się efektu domina. Że będą musiały zająć się także odszkodowaniami za szkody wyrządzone podczas wojen kolonialnych, na przykład wobec Namibii, a później także reparacjami dla Polski, Grecji czy Włoch w związku z działaniami podczas II wojny światowej – mówi prof. Zimmerer.

Jędrzej Czerep jest zdania, że tak czy inaczej nadchodzą właśnie czasy rozliczeń z przeszłością kolonialną, czego przykładem może być także ruch Black Lives Matter czy akcja niszczenia pomników wywołana zabiciem czarnoskórego George'a Floyda przez policjanta, a wymierzona często w postaci związane z podbojami i polityką kolonialną. – To są kolejne symptomy rozliczeń z kolonializmem. Oprócz dzieł sztuki i oprócz pomników jest jeszcze trzeci aspekt tej sprawy, czyli szczątki ludzkie. W muzeach, zwłaszcza niemieckich, ale nie tylko, są tysiące czaszek i kości ofiar wojen kolonialnych w Afryce i władców afrykańskich. Spory o nie są równie burzliwe jak te dotyczące dzieł sztuki, choć często również rozbijają się o politykę – podkreśla Czerep.

Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych mówi, że państwa afrykańskie coraz częściej chcą samodzielnie prowadzić swoją politykę historyczną i odwoływać się do własnej historii, która często była zapomniana w okresie kolonialnym. – Ale nie chcą już robić tego przez europejski filtr, który został im nałożony przez tamtejsze muzea czy podręczniki historii – konkluduje.

Na procesie restytucji dzieł kultury zyskać mogą jednak wszystkie strony, w końcu stawka wykracza zarówno poza stosunki międzypaństwowe, jak i – patrząc szerzej – politykę historyczną. „Stawką są nowe stosunki kulturalne oparte na przemyślanej na nowo relacji etycznej. A ona ma wynikać z głębokiej refleksji nad historią, pamięcią i przeszłością kolonialną – przesunięcia w estetyce i polityce między Północą i Południem" – to cytat ze wspomnianego wcześniej raportu Savoy–Sarr. Sprawa powrotu dzieł sztuki do krajów pochodzenia ma więc szansę stać się nie tylko kolejnym ważnym krokiem w procesie rozliczeń z kolonializmem, ale także dać początek wzajemnej wymianie kulturalnej – nieobarczonej tożsamością postkolonialną i wynikającej z potrzeby zachowania i przekazywania historii kolejnym generacjom. Historii, o której Afrykańczycy chcą opowiadać bez pośredników. 

Adrian Bąk jest dziennikarzem Programu II Polskiego Radia

Emery Mwazulu Diyabanza wchodzi do muzeum Quai Branly w Paryżu i kieruje się w stronę ekspozycji zawierającej m.in. XIX-wieczną drewnianą afrykańską figurkę przedstawiającą żałobnika. Bierze ją w ręce, demontuje z podtrzymującej podstawy i wynosi z sali, krzycząc przy tym, że przyszedł po to, by odebrać przedmiot, który z Afryki zabrali kolonizatorzy. Wszystko transmituje na żywo przez platformę internetową. Ochrona muzeum zatrzymuje go dopiero kilka minut później, gdy próbuje wynieść figurkę na zewnątrz.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi