Polityka pamięci i bezpieczeństwo

Dezinformacja w polityce historycznej zagraża bezpieczeństwu obywateli, społeczności i państw. Wykorzenia, wzbudza emocje i konflikt. Głównym narzędziem do walki z nią są różne formy upowszechniania wiedzy o historii i... sceptycyzm. Zwłaszcza dziś, gdy informacja, prawdziwa czy fałszywa, niemal nie zna ograniczeń, warto wzbudzać w sobie zdrowy dystans i weryfikować docierające do nas dane.

Publikacja: 25.06.2021 18:00

Polityka pamięci i bezpieczeństwo

Foto: AdobeStock

Aby sprawdzanie informacji mogło być łatwe i dostępne, ludzie potrzebują wiarygodnych punktów odniesienia, „infrastruktury" umożliwiającej dostęp do rzetelnych źródeł. Do tego konieczne są inwestycje w badania i edukację. Jeżeli przyjmiemy taki punkt widzenia, pieniądze przeznaczone na te cele powinniśmy traktować jako inwestycję w bezpieczeństwo, a niemałą część lokować w przedsięwzięciach o charakterze międzynarodowym. Wydatnie rozszerza to krąg odbiorców, podnosi wiarygodność przekazu – to, co my wiemy i myślimy o historii, warto skonfrontować z tym, co wiedzą i sądzą inni.

Na przełomie XX i XXI w. w Europie Środkowej wybuchł konflikt o historię i o pamięć o konsekwencjach drugiej wojny światowej. Jego źródłem były plany upamiętnienia losu Niemców wysiedlonych po wojnie m.in. z terenów dzisiejszej Polski zachodniej i północnej, a także z czeskich Sudetów. W niemieckim dyskursie politycznym i naukowym ludzi tych nazywa się nacechowanym emocjonalnie pojęciem „wypędzeni", co nie ułatwiało załagodzenia sporu. A był on wielopłaszczyznowy. W centrum dyskusji była m.in. kwestia kontekstu historycznego, którego nie wolno pomijać przy upamiętnieniu dramatycznego losu grupy obywateli państwa odpowiedzialnego za wybuch wojny z wszystkimi jej konsekwencjami. W tle zaś tkwiły wyrażane wprost przez stronę niemiecką oczekiwania, że tzw. wypędzeni będą mogli w przyszłości osiedlać się na tych terenach, i obawy m.in. po stronie polskiej, że w wyniku procesów integracji europejskiej „Niemcy nas wykupią".

Po ponad 20 latach wiemy, że na razie nie wykupili, a muzeum poświęcone upamiętnieniu losów Niemców i innych „wypędzonych" kilka dni temu otwarto w Berlinie. Kanclerz Angela Merkel podczas inauguracji placówki powiedziała wprost, że bez rozpętanej przez Niemcy wojny nie byłoby późniejszych wypędzeń.

Dwadzieścia kilka lat temu to tyle oczywiste, co kluczowe twierdzenie wcale nie było akceptowane przez wszystkich. W Niemczech, zwłaszcza w kręgach wypędzonych, rozpowszechniona była narracja, według której wybuch wojny i wypędzenia należy traktować jak dwie odrębne tragedie. Tę kuriozalną, manipulacyjną tezę uzasadniano prawdziwym skądinąd twierdzeniem, że jedna zbrodnia nie może usprawiedliwiać drugiej.

Tamten spór nazbyt jasno pokazał, jak mało wiedzą o sobie nawzajem narody żyjące tuż obok siebie. Jak mało politycy w Europie wiedzą o historii sąsiadów, o ich wrażliwości i o ich pamięci. Jak bardzo potrzebujemy dialogu o historii i o pamięci, wspólnych projektów badawczych i edukacyjnych w tych dziedzinach.

Po kilku latach negocjacji, w 2005 r. ministrowie kultury Niemiec, Polski, Słowacji i Węgier powołali do życia Europejską Sieć Pamięć i Solidarność (ESPS) – przedsięwzięcie, którego celem jest wspieranie dialogu o historii Europy w XX w. Od tej chwili do państw założycielskich Sieci (i finansujących ją) dołączyła Rumunia, a status obserwatorów uzyskały Albania, Austria, Czechy, Estonia, Gruzja i Litwa. Sekretariat ESPS powstał w Warszawie, a jego pracownicy, wspólnie z partnerami z innych krajów, zorganizowali ok. 200 projektów w większości krajów Europy, a czasem także poza nią.

Coroczne przedsięwzięcia stały się wizytówką Sieci: cykl konferencji „Genealogie Pamięci" i sympozjów „Pamięć Europy", projekty edukacyjne dla młodzieży: „In Between?" (Pomiędzy?) i „Sound in the Silence" („Dźwięk w Ciszy"), kampanie informacyjne upamiętniające Światowy Dzień Ofiar Holokaustu (27 stycznia) i Europejski Dzień Pamięci o Ofiarach Reżimów Totalitarnych (23 sierpnia), podróżujące po świecie wystawy: „Ekspres Wolności" (o upadku komunizmu), „Po Wielkiej Wojnie" (o tworzeniu się nowego ładu europejskiego po pierwszej wojnie światowej) czy wreszcie „Między Życiem a Śmiercią" – o ludziach uratowanych i ratujących z Holokaustu. W ostatnich miesiącach Sieć opublikowała na swoich stronach (hi-storylessons.eu i enrs.eu) pakiet materiałów edukacyjnych dotyczących dezinformacji w polityce historycznej i tego, jak się przed jej wpływem bronić, a także wspólnie z partnerami rumuńskimi zorganizowała międzynarodową konferencję na ten temat.

Wszystkie te działania mają dawać narzędzia w konfrontacji z manipulacją i dezinformacją. Nie mają tworzyć jakiejś wspólnej, uładzonej, pozbawionej kontrowersji wizji historii. Przeciwnie, chodzi o to, by poznawać historię własną i sąsiadów, umieć rozmawiać o najtrudniejszych jej aspektach i dzięki temu chronić i umacniać nasze dziedzictwo i tożsamość – przy poszanowaniu tego, co nas łączy i co dzieli. To zadanie dla wielu instytucji w Polsce i w Europie, zadanie, które nigdy nie straci na znaczeniu.

Autor jest dyrektorem Instytutu Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność

Aby sprawdzanie informacji mogło być łatwe i dostępne, ludzie potrzebują wiarygodnych punktów odniesienia, „infrastruktury" umożliwiającej dostęp do rzetelnych źródeł. Do tego konieczne są inwestycje w badania i edukację. Jeżeli przyjmiemy taki punkt widzenia, pieniądze przeznaczone na te cele powinniśmy traktować jako inwestycję w bezpieczeństwo, a niemałą część lokować w przedsięwzięciach o charakterze międzynarodowym. Wydatnie rozszerza to krąg odbiorców, podnosi wiarygodność przekazu – to, co my wiemy i myślimy o historii, warto skonfrontować z tym, co wiedzą i sądzą inni.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS