Dzień 12 stycznia 1945 roku, gdy ruszyła zimowa ofensywa Armii Czerwonej, dzieli od daty 19 stycznia, gdy ogłoszono rozwiązanie Armii Krajowej, zaledwie tydzień. Bardzo wielu historyków gotowych jest więc łączyć oba fakty. Tymczasem atak Sowietów był tylko ostatecznym impulsem, który spowodował, że gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz rozwiązujący największą organizację zbrojnego ruchu oporu w Europie. Ten dokument jest dziś pamiętany z powodu znamiennego akapitu:
„Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami narodu i realizatorami niepodległego państwa polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą. W przekonaniu, że rozkaz ten spełnicie, że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce, oraz by Wam ułatwić dalszą pracę, z upoważnienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję szeregi Armii Krajowej".
W ostatnim zdaniu Okulicki pisał: „Wierzę głęboko, że zwycięży nasza święta sprawa, że spotkamy się w prawdziwie wolnej i demokratycznej Polsce". Rozkaz Okulickiego, a szczególnie zdanie mówiące, że każdy z dotychczasowych żołnierzy AK musi być dla siebie dowódcą, robił wrażenie po latach, gdy jasne już było, jak wielu żołnierzy podziemia kontynuowało opór na najróżniejsze sposoby, najczęściej środkami pokojowymi. Ale wtedy, w styczniu 1945 roku, rozkaz ten zdumiał i zaskoczył bardzo wielu żołnierzy AK. Trzeba pamiętać, że w tym czasie w lasach schroniły się dziesiątki tysięcy akowców. Informacja o rozwiązaniu Armii Krajowej brzmiała dla nich niejednokrotnie jak kapitulacja. Oczywiście z czasem stało się jasne, że formułę AK mają zastąpić nowe struktury „Nie", potem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, a wreszcie WiN-u, ale efekt zamieszania i szoku trwał długo.
„Generał Leopold Okulicki miał świadomość, że NKWD rozpracowało niemal całą strukturę dawnej AK – pisze historyk Jan Żaryn. – Ta gorzka prawda dochodziła do niego po aresztowaniach akowców na Kresach i w Polsce Lubelskiej. Gdy 12 stycznia 1945 roku sowiecki walec ruszył na zachód, w ciągu dwóch tygodni Armia Czerwona zajęła resztkę Generalnej Guberni utrzymywanej jeszcze przez Niemców po lipcu 1944 roku".
Skąd tak dobra orientacja Rosjan w strukturach podziemnych AK? Wiedza ta wynikała z działalności w latach 1942–1944 wywiadu GL, a potem AL, który rozpracowywał struktury podziemia niepodległościowego. Równie ważne dla prowadzącej czystki NKWD były informacje zbierane przez sowieckie zwiady spadochronowe, zrzucane od wiosny 1944 roku na tereny, które sowiecki sztab zamierzał zająć w najbliższym czasie.
Żałoba u bernardynów
Dowództwu AK, mimo że było ostrożne i nie ufało komunistom, nie mieściło się w głowie, że ich priorytetem jest rozpracowywanie struktur Armii Krajowej, a nie walka z Niemcami. W tym sensie NSZ, który traktował czerwoną partyzantkę jako śmiertelne zagrożenie dla przyszłości polskiego podziemia, miał rację, a Komenda Główna AK wykazywała wielokrotnie naiwność. Innym problemem był fakt, że płk Jan Rzepecki, szef Biura Informacji i Propagandy w Komendzie Głównej AK, faktycznie miał temperament polityka, a nie wojskowego, a ponieważ uważał za konieczne dogadanie się z Rosjanami, stawiał weto wobec likwidowania oddziałów GL, a potem AL.