A wydawało się, że Matthew Vaughn to jest gość. Jako były współpracownik Guya Ritchiego debiutował „Przekładańcem” (2004), komedią gangsterską będącą w pierwotnym zamyśle domknięciem trylogii zapoczątkowanej przez głośne „Porachunki” (1998) Ritchiego. Ze swoich obowiązków na planie 32-letni reżyser wywiązywał się na tyle dobrze, że powierzono mu naprawdę duży projekt – „Gwiezdny pył” (2007) według powieści fantasy Neila Gaimana. A potem jeszcze „X-Men: Pierwsza klasa” (2011).
Jednak Vaughn zawsze chciał kręcić kino autorskie. Kosztowne, efektowne, ale jednak dalekie od schematów, do których przyzwyczaiło Hollywood. Tak narodził się „Kick-Ass” (2010), seria komedii o ludziach, którzy próbują zostać superbohaterami. Nie posiadają żadnych niezwykłych mocy, lecz jedynie fantazję, która pozwala im walczyć ze złem tego świata. Oryginalny pomysł spodobał się widzom i doczekał kontynuacji, a dziś w Stanach Zjednoczonych cieszy się opinią kultowego.
Potem był „Kingsman: Tajne służby” (2014), opowieść o sekretnej brytyjskiej organizacji szpiegowskiej z niezapomnianą sceną strzelaniny w kościele. Film będący pastiszem historii bondowskich zachwycał efektownym sposobem opowiadania i elegancją samych bohaterów. Dla wielu stanowi szczytowe osiągnięcie Vaughna, gdyż dwie kolejne części serii okazały się znacznie słabsze.
A teraz jeszcze „Argylle”, kolejna opowieść szpiegowska i zarazem pierwsza odsłona kinowej trylogii zrealizowanej dla platformy Apple. Jej akcja rozpoczyna się od przerysowanej sceny, w której tytułowy agent Argylle (Henry Cavill) po efektownym pościgu samochodowym dopada groźną rywalkę. Prolog ten okazuje się owocem literackiej wyobraźni Elly Conway (Bryce Dallas Howard; oboje na zdjęciu), popularnej pisarki mieszkającej w pięknej willi ze swoim ukochanym kotem zwisłouchym.
Czytaj więcej
Gra „War Hospital” pozwala zarządzać szpitalem z czasów I wojny światowej.