To fragment opublikowanego w „Gazecie Wyborczej” artykułu, w którym autor krytykuje rząd Donalda Tuska za zignorowanie głosu aktywistów domagających się zaprzestania wywózek nielegalnych imigrantów przeprawiających się przez polsko-białoruską granicę. Okazuje się – co za zaskoczenie! – że nowa władza nie bardzo się przejmuje apelami obywateli, jeśli akurat jej się to politycznie nie opłaca. Pretensje dziennikarza, który sam się pod zlekceważonym przez władze apelem podpisał, są nawet zrozumiałe – miał prawo wierzyć, że nowa władza będzie dużo bardziej demokratyczna niż ta właśnie obalona i dużo bardziej wdzięczna za okazane zaufanie. Przez osiem ostatnich lat można było zapomnieć, jak wyglądały rządy Tuska, a Kaczyński zrobił wszystko i jeszcze więcej, żeby nawet ci, którzy je dobrze pamiętali, zaczęli trochę tęsknić do „ciepłej wody w kranie”.
Czytaj więcej
Andrzej Duda: „W demokratycznym państwie prawnym cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania fundamentalnych zasad konstytucyjnych związanych z procedurami i standardami stanowienia prawa. Należy przestrzec, że tak groźne precedensy, jeśli zyskają, choćby milczącą, akceptację, będą przez kolejne władze wykorzystywane, z efektem dewastującym dla porządku prawnego, stabilności i funkcjonowania państwa”.
Jako osoba, która sama kiedyś przez chwilę wierzyła w „pracę, pokorę i umiar” poprzedników, jestem ostatnia do wytykania komuś naiwności, ale jeśli dziennikarz poważnej gazety twierdzi, że rządząca Platforma Obywatelska jest silna tylko zaufaniem swoich wyborców, to trochę się martwię o jego kontakt z rzeczywistością. Chciałabym się mylić, ale obecna władza będzie prawdopodobnie najbardziej zabetonowaną w historii III RP, nawet jeśli w tej konkretnej sprawie nie posłucha tej niewielkiej części swoich wyborców.
Więc nie, rząd Donalda Tuska nie jest słaby siłą zaufania swoich wyborców. Jest silny słabością PiS, medialnym parasolem, kontrolą nad służbami i prokuraturą i wdzięcznością Europy za rozwiązanie problemu nieprzewidywalnych rządów Kaczyńskiego. T
Donald Tusk odziedziczył po Jarosławie Kaczyńskim wszystkie przez niego wykorzystywane (i nadużywane) narzędzia władzy i już pierwsze tygodnie pokazały, że w realizacji politycznych celów nie zamierza się samoograniczać czymś tak niepotrzebnym jak prawne wątpliwości czy moralne dylematy. Osiem ostatnich lat dostarczyło Tuskowi wystarczających powodów, żeby w sprawowaniu władzy kierować się wyłącznie skutecznością, a po pierwszych tygodniach rządzenia nie ma już właściwie wyjścia – musi zrobić wszystko, żeby PiS już nigdy do władzy nie wrócił, bo ten całkiem otwarcie zapowiada, że jak tylko przejmie władzę, to już nie będzie się hamować. Donald Tusk musi zrobić wszystko, żeby rządzić jak najdłużej, bo kolejnych rządów PiS jego partia by nie przetrwała.