Donald Tusk, domagając się niezwłocznego powołania swojego rządu przez prezydenta, ponaglał go, twierdząc, że chce jak najszybciej znaleźć pieniądze na 30-procentowe podwyżki dla nauczycieli. Czy będzie jednak w stanie je odnaleźć? Jeśli tak, to ciekawe, czyim kosztem i jak pogodzi to z wciąż aktualnym zagrożeniem inflacyjnym. Niemniej przekonanie, że podniesienie nauczycielskich pensji to klucz do odbudowy prestiżu tego zawodu, jest tak stare jak III Rzeczpospolita.
Żadnej władzy nie udało się do końca zadowolić nauczycieli. Prawdopodobnie największy sukces miał w tym względzie rząd Tadeusza Mazowieckiego na samym początku wolnej Polski. Połączyło się to z napływem do tej profesji młodych ludzi, których wcześniej odstręczała szkoła peerelowska.
Komentatorzy ogłaszali, że oto kończy się „negatywna selekcja do zawodu”. Jednak już dwa lata później, w 1992 roku, związki nauczycielskie strajkowały przeciw rządowi Jana Olszewskiego, uważając, że pracownicy oświaty są nadal poszkodowani względem innych grup zawodowych. Przypomnę, że był to czas otwierających się szans w różnych sferach, a także wtedy utrwalił się wzorzec rzutkiego biznesmena czy menadżera jako naturalnego wyboru dla młodego człowieka. Nauczycieli to uwierało. Czuli się marginalizowani przez te modele transformacji.
To napięcie tak naprawdę nigdy nie ustało. Kiedy rząd AWS-UW u schyłku lat 90. reformował strukturę szkolnictwa (reforma gimnazjalna), zorganizował świat nauczycielski w swoistą hierarchię, żądając równocześnie od niego podnoszenia kwalifikacji i tworząc iluzję zawodowego awansu. Wciąż jednak mówimy tylko o iluzji. Kolejne szczebelki „kariery”, dalsze stopnie specjalizacji dodawały obowiązków, ale korzyści finansowe z trwania w tym zawodzie wciąż były śladowe.
Czytaj więcej
Opierałem swój teatr na najlepszej literaturze, to było narzędzie do opowiadania o świecie. Bardzo się boję, że narzędzia, które dobierałem bardzo starannie, zejdą na dalszy plan. Że najważniejsze będzie, za kim się opowiedzieć, a jeszcze bardziej – przeciw komu - mówi Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego.