Bunt wobec Zagłady

II wojnę światową przeżyło ok. 50 powstańców Sobiboru. Eda Lichtman powiedziała: „Celem tego powstania nie było uratowanie naszego życia. [...] Stawialiśmy sobie za cel, [...] żeby uratowała się garstka, choćby jeden, który opowie światu o tym niesłychanym barbarzyństwie”.

Publikacja: 13.10.2023 17:00

Fotografia wykonana w sierpniu 1944 roku Na zdjęciu m.in. uczestnicy powstania w Sobiborze. Stoją: p

Fotografia wykonana w sierpniu 1944 roku Na zdjęciu m.in. uczestnicy powstania w Sobiborze. Stoją: pierwszy z prawej – Lejba Felhendler, pierwszy od lewej – Mejer Ziss. Siedzą: drugi od lewej – Josef Herszman, trzecia od lewej – Zelda Metz

Foto: Zdjęcie ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum

Jeden z ocalałych więźniów SS-Sonderkommando Sobibor Tomasz „Toivi” Blatt napisał: „Zdawaliśmy sobie sprawę z czekającego nas losu. Wiedzieliśmy, że byliśmy w obozie zagłady i naszym przeznaczeniem jest śmierć”.

Pomimo tak ciężkiej sytuacji wśród więźniów zaczęły rodzić się pewne formy oporu. By zwiększyć głodowe racje żywnościowe, niektórzy z narażeniem życia wykradali produkty spożywcze, z których w ukryciu przyrządzano dodatkowe posiłki. W miarę możliwości chroniono w pracy chorych i wycieńczonych. Pocieszano się i podtrzymywano na duchu. Wszechobecny terror i zagrożenie dekonspiracją nie zniechęcały niektórych do prowadzenia tajnej działalności w małych grupach. Najczęściej były to osoby wywodzące się z tych samych miejscowości. Aktywni byli przede wszystkim Żydzi pochodzący z Lubelszczyzny: z Chełma, Izbicy, Włodawy i Żółkiewki. Na początku 1943 roku podjęli oni próbę stworzenia większej grupy konspiracyjnej, której trzon stanowili Lejba (Leon) Felhendler, Mojżesz Hackman, Mojżesz Merenstein, Stanisław Szmajzner oraz krawiec Józef i szewc Jakub o nieustalonych nazwiskach. Zbierali oni informacje o obozie i zwyczajach personelu, pozyskiwali do współpracy i przekupywali wybranych strażników, karali donosicieli, rozważali różne plany rozbicia obozu.

Pierwsze próby ucieczek podejmowano jeszcze w 1942 roku. W nocy z 25 na 26 grudnia zbiegło pięciu więźniów, wykorzystujących to, że załoga w tym czasie świętowała. W odwecie esesmani rozstrzelali wielu pozostałych w obozie Żydów. Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej nie zniechęcało kolejnych zdeterminowanych spiskowców.

23 lipca 1943 roku doszło do brawurowej ucieczki robotników z komanda leśnego. Pracujący przy wyrębie drzew Szlomo Podchlebnik i Josef Kopf udali się pod eskortą strażnika do wsi Żłobek po wodę. Przy okazji zakupili od miejscowych chłopów trochę prowiantu i alkoholu, którym upili wartownika. W drodze powrotnej zabili go i zbiegli. Tego dnia uciekło łącznie 28 więźniów.

Niestety wiele tajnych akcji zakończyło się niepowodzeniem. Latem 1943 roku grupa holenderskich Żydów z komanda opróżniającego komory gazowe wydrążyła pod ogrodzeniem i ścianą baraku tunel. Próba ucieczki została jednak udaremniona, a w konsekwencji rozstrzelano około 120 osób.

Wszystkie te wydarzenia zintensyfikowały przygotowania do masowej ucieczki opracowywanej przez grupę polskich Żydów. Jednak ich wstępne plany były mało realne. Nabrały one konkretnych kształtów w drugiej poł. września 1943 roku. Do Sobiboru dotarła wówczas zwarta i doświadczona w walce z Niemcami grupa Żydów – jeńców wojennych z Armii Czerwonej. Dwaj z nich, lejtnant Aleksander Peczerski i Stanisław Szlomo Lejtman, szybko nawiązali kontakt z działającymi już w obozie konspiratorami. Wkrótce, po przełamaniu wzajemnej nieufności, doszło do utworzenia nowej grupy. Na jej czele stanęli Aleksander Peczerski i Lejba Felhendler. W trakcie spotkań ustalono, że jedyną formą walki może być tylko zbrojny bunt. Rozpoczęto przygotowania – gromadzono niezbędne narzędzia i broń: topory, noże, przecinarki do drutów itp. Peczerski opracował plan, który zakładał zwabienie członków niemieckiego personelu do wybranych miejsc, pod różnymi pretekstami, w pewnych odstępach czasu. Tam powstańcy mieli ich zlikwidować bez użycia broni palnej. Następnie zwerbowani do współpracy kapo wyprowadziliby wszystkich więźniów poza obóz.

Czytaj więcej

Sobibór stale żądał ofiar

Bunt

Początkowo na datę rozpoczęcia akcji wyznaczono środę 13 października 1943 roku. W tym czasie komendant Reichleitner i „bestia Sobiboru” Gustav Wagner mieli przebywać poza obozem. Jednak tego dnia nieoczekiwanie do Sobiboru przyjechała grupa esesmanów z pobliskiego obozu pracy w Osowie na suto zakrapiane alkoholem przyjęcie. Wymusiło to przesunięcie powstania na następny dzień pomimo przypadającego 14 października żydowskiego święta Sukkot. Tym razem wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem: „Punktualnie o 16:00 sceneria była już gotowa. Uzbrojeni w siekiery Szubajew i Jehuda Lerner czekali w warsztacie krawieckim. Niemann podjechał na swoim pięknym, białym koniu. […] Krawiec Mundek był gotowy. Czekał na Niemca z nowym mundurem. Niczego niepodejrzewający Niemann odpiął pas z pistoletem w kaburze i niedbale rzucił na stół. […] Wtedy z tyłu padło straszne uderzenie. Hitlerowiec padł jak powalone drzewo z rozłupaną głową” – wspominał Blatt. Między godziną 16:00 a 16:45 podobny los spotkał ośmiu innych esesmanów, natomiast jednego ciężko zraniono. Jednak o godzinie 17:00, gdy pozostali więźniowie zaczęli ustawiać się na apel, powstańcy zabili ukraińskiego strażnika i wydarzenia wymknęły się spod kontroli organizatorów. Niewtajemniczeni więźniowie, a tych była większość, po zorientowaniu się w sytuacji chcieli jak najszybciej opuścić teren obozu. Zaczęli biec w kierunku bramy obozowej i drutów kolczastych. Doszło do przepychanek i szamotaniny. Wywołane tym zamieszanie doprowadziło do tego, że strażnicy i esesmani rozpoczęli ostrzał. Podczas forsowania bramy obozowej i ogrodzenia oraz na polach minowych życie straciło wielu więźniów. Około 300 osobom udało się zbiec do lasu. Tam podzielili się na mniejsze grupy szukające ratunku już na własną rękę.

Czytaj więcej

Heroiczny akt oporu

Losy zbiegów

Grupa, której przewodził Felhendler, dotarła w okolice Kraśnika i dołączyła do działającego tam oddziału partyzanckiego. Aleksander Peczerski z innymi rosyjskimi uciekinierami w nocy z 19 na 20 października przekroczył Bug w pobliżu wsi Stawki. Później w okolicach Brześcia wstąpili do partyzantki radzieckiej. Kolejni, skupieni wokół Moszego Goldfarba, trafili do oddziału partyzanckiego Gwardii Ludowej. Tomasz Blatt z kilkoma uciekinierami udał się w kierunku rodzinnej Izbicy, gdzie ukrywał się do wiosny 1944 roku. Ursula Stern i Eda Lichtman przedostały się do lasów parczewskich. Estera Raab i Szymon Rozenfeld dotarli do Janowa koło Chełma i tam przebywali do końca wojny. W okolicach Kurowa schronienie znaleźli Herszel Cukierman z synem.

W najgorszej sytuacji pozostawali uciekinierzy pochodzący z państw zachodnioeuropejskich. Nie znając terenu ani języka, byli szczególnie narażeni na schwytanie. Stanowili oni większość z około 80-osobowej grupy ujętej w bezpośredniej obławie zorganizowanej w dniach od 14 do 22 października, kierowanej przez kapitana Ericha Wulbrandta ze stacjonującego w Chełmie szwadronu policji konnej. W trwających wiele tygodni poszukiwaniach uciekinierów brało udział kilkuset funkcjonariuszy niemieckich, głównie żołnierzy Wehrmachtu. Schwytanych zabijano. Dzień po powstaniu Niemcy rozstrzelali również pozostałych w obozie więźniów.

Jeden z ocalałych więźniów SS-Sonderkommando Sobibor Tomasz „Toivi” Blatt napisał: „Zdawaliśmy sobie sprawę z czekającego nas losu. Wiedzieliśmy, że byliśmy w obozie zagłady i naszym przeznaczeniem jest śmierć”.

Pomimo tak ciężkiej sytuacji wśród więźniów zaczęły rodzić się pewne formy oporu. By zwiększyć głodowe racje żywnościowe, niektórzy z narażeniem życia wykradali produkty spożywcze, z których w ukryciu przyrządzano dodatkowe posiłki. W miarę możliwości chroniono w pracy chorych i wycieńczonych. Pocieszano się i podtrzymywano na duchu. Wszechobecny terror i zagrożenie dekonspiracją nie zniechęcały niektórych do prowadzenia tajnej działalności w małych grupach. Najczęściej były to osoby wywodzące się z tych samych miejscowości. Aktywni byli przede wszystkim Żydzi pochodzący z Lubelszczyzny: z Chełma, Izbicy, Włodawy i Żółkiewki. Na początku 1943 roku podjęli oni próbę stworzenia większej grupy konspiracyjnej, której trzon stanowili Lejba (Leon) Felhendler, Mojżesz Hackman, Mojżesz Merenstein, Stanisław Szmajzner oraz krawiec Józef i szewc Jakub o nieustalonych nazwiskach. Zbierali oni informacje o obozie i zwyczajach personelu, pozyskiwali do współpracy i przekupywali wybranych strażników, karali donosicieli, rozważali różne plany rozbicia obozu.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS