Michał Szułdrzyński: Trudne pytania na defiladzie w Święto Wojska Polskiego

Misja niemożliwa, czyli jak dzisiaj opowiedzieć dzieciom o tym, że państwo jest rzeczą wspólną.

Publikacja: 18.08.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Trudne pytania na defiladzie w Święto Wojska Polskiego

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Gdy czekałem na przejazd wojskowej parady we wtorek w tłumie przy warszawskiej Wisłostradzie, nurtowała mnie jedna myśl. Nie, wcale nie ta, jak schować się przed strasznym upałem, bo wydarzenie zostało pomyślane tak, by dobrze wyglądało w telewizji. Oglądanie go na żywo wymagało poświęceń. Ale właśnie o to poświęcenie tutaj chodzi.

Bo dumałem właśnie, jak opowiedzieć dzieciom, z którymi byłem, o szacunku do państwa, do Polski, tak poza partyjnymi podziałami. – Wojsko – kombinowałem – broni Polski, a nie tej czy innej partii. Nie jest ani za opozycją, ani za rządzącymi. Jest za państwem. I będzie go bronić, jak długo istnieje państwo, znacznie dłużej niż trwa kadencja tego czy innego ministra, premiera albo posła.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Czy to etyczne, by sztuczna inteligencja „ożywiała” zmarłych?

Wszak mało jest instytucji, które kojarzyłyby się właśnie z państwem. I które jeszcze byłyby przestrzenią pewnego konsensusu. O, może święto 11 listopada jest wszystkich, 1 sierpnia jeszcze też, choć w tym roku rządzący robili wiele, by rocznicę wybuchu powstania warszawskiego ośmieszyć. Ale instytucje?

I choć długo myślałem, jak opowiedzieć dzieciom o patriotyzmie, o szacunku dla wojska, bez względu na sympatie polityczne, uznałem, że nie znajdę odpowiednich słów. Bo parada stała się też przedmiotem politycznej wojny. Obóz rządzący oburzał się – po części słusznie – że politycy opozycji zignorowali defiladę mającą pokazać wrogom Polski, że nie warto z nią zadzierać. Ale sami rządzący nie są bez winy, bo z kolei obóz opozycyjny oburzał się, że PiS użyło wojska do polityki, co jest niezgodne z demokratycznymi zasadami i konstytucją, która mówi, że to instytucja ponadpolityczna. Oburzano się więc – słusznie – że żołnierzy uczyniono statystami podczas kampanijnego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, tego bodaj, w którym stwierdził, że lider opozycji to zło wcielone. Również wystąpienie zwierzchnika sił zbrojnych, prezydenta Andrzeja Dudy było czysto kampanijne, krytykował bowiem poprzedników i wychwalał osiągnięcia obecnej ekipy.

I choć długo myślałem, jak opowiedzieć dzieciom o patriotyzmie, o szacunku dla wojska, bez względu na sympatie polityczne, uznałem, że nie znajdę odpowiednich słów. 

Równocześnie sympatycy opozycji kolportowali w sieci fejkowe zdjęcie pokazujące, że szyk śmigłowców ułożono w pięć gwiazdek, jak w haśle „j**** PiS”. Czy można to jeszcze traktować poważnie? Sprowadzać to święto do młócki i do tego jeszcze rozpowszechniać fejki w imię walki z pisowską propagandą?

A stało się to kilka dni po tym, gdy rozmawiałem z jednym z ciekawszych polskich przedsiębiorców, z tych, co to odnieśli naprawdę wielki sukces. Zapytał mnie, czego dotyczy ta kampania. – Co z niej wynika dla przyszłości naszych dzieci? – pytał. Gdy więc próbowałem pokazać, że tak to bywa z kampaniami, on się upierał: – Ja wiem, jaka jest różnica między Tuskiem a Kaczyńskim. Źle się czuję, gdy zagraniczni kontrahenci zaczynają rozmowę od pytania „co się tam w Polsce dzieje”, a przez lata uważali nas za normalny kraj, o który nie trzeba pytać w ten sposób. Ale gdzie w tej kampanii jest coś wykraczającego poza same wybory? Jakaś myśl o tym, jaka ma być Polska? Jaką Polskę chcemy przekazać naszym dzieciom? I potem się dziwimy, że młodzi tak mało interesują się polityką? Albo że wolą ogłosić, że poprą Konfederację, bo jest przeciwko i PiS, i PO?

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Błaszczak, Morawiecki, Kaczyński? Kto tu ma głowę do geopolityki

Nie miałem na to dobrej odpowiedzi. Gdybym ja zadał takie pytania, zostałbym od razu nazwany symetrystą. Bo przecież w spolaryzowanym świecie to ma być bój o wszystko, to ostateczne starcie sił dobra z siłami zła. Według jednych to spór o to, czy Polska będzie dalej suwerenna, a według drugich – czy będzie wciąż demokratyczna.

Ale jak mogę przekonać własne dzieci podczas parady z okazji Święta Wojska Polskiego, że to właśnie symbol państwa, nas wszystkich, bez względu na różnice, gdy najważniejsi politycy nie są w stanie tego dnia uszanować i wciągają armię w polityczną młóckę? W desperacji zabrałem je po prostu na lody. Przynajmniej nie musiałem nic przemilczać ani udawać.

Gdy czekałem na przejazd wojskowej parady we wtorek w tłumie przy warszawskiej Wisłostradzie, nurtowała mnie jedna myśl. Nie, wcale nie ta, jak schować się przed strasznym upałem, bo wydarzenie zostało pomyślane tak, by dobrze wyglądało w telewizji. Oglądanie go na żywo wymagało poświęceń. Ale właśnie o to poświęcenie tutaj chodzi.

Bo dumałem właśnie, jak opowiedzieć dzieciom, z którymi byłem, o szacunku do państwa, do Polski, tak poza partyjnymi podziałami. – Wojsko – kombinowałem – broni Polski, a nie tej czy innej partii. Nie jest ani za opozycją, ani za rządzącymi. Jest za państwem. I będzie go bronić, jak długo istnieje państwo, znacznie dłużej niż trwa kadencja tego czy innego ministra, premiera albo posła.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi