W Brazylii z powodu sztucznej inteligencji wybuchł skandal. Firma Volkswagen w pierwszych dniach lipca opublikowała spot, w którym samochody niemieckiej marki reklamują dwa pokolenia piosenkarek. Supergwiazda z drugiej połowy XX w. Elis Regina z córką Marią Ritą, popularną dziś piosenkarką, śpiewają, prowadząc dwa modele VW. Matka – kultowego ogórka z lat 60., a córka – najnowszego elektrycznego busa tej marki. Tyle tylko, że Elis Regina zmarła ponad cztery dekady temu w wieku 36 lat, a do stworzenia filmu użyto sztucznej inteligencji (AI), która na podstawie filmów i nagrań z jej udziałem stworzyła obraz i głos piosenkarki.
Z kolei czeskie radio swoim słuchaczom zaprezentowało również oryginalny pomysł. Niezwykle popularny u naszych południowych sąsiadów piosenkarz Karel Gott czyta własną autobiografię. Sęk w tym, że Gott zmarł kilka lat temu, a wydane przed śmiercią wspomnienia „czyta” AI wygenerowanym cyfrowo głosem Gotta (część fragmentów, pozostałe czyta lektor).
Czytaj więcej
Jeśli obóz władzy przeprowadzi referendum 15 października, napluje na pamięć o Janie Pawle II.
Zarówno w Czechach, jak i w Brazylii wykorzystanie AI wywołało mieszane uczucia. Jedni byli zachwyceni, inni się oburzali, widząc potencjalne niebezpieczeństwa w tego rodzaju praktyce. Jak więc widać, do listy różnych niepokojących możliwości sztucznej inteligencji należy dodać też kwestie cyfrowego ożywiania zmarłych artystów. Sprawa ma kilka wymiarów.
Jeden dotyczy spraw czysto formalnych, czyli praw autorskich. Czy rodzina zmarłego aktora będzie miała prawa nie tylko do filmów, w których zagrał, ale również do tych, w których zagrał jego awatar stworzony przez algorytm? To samo przecież dotyczy muzyki. Jak wygląda kwestia praw do piosenek, które zostały zaśpiewane głosem zmarłego piosenkarza? Niedawno Paul McCartney zapowiedział kolejną ostatnią piosenkę Beatlesów, w której powstaniu AI miało odegrać kluczową rolę. Pół biedy, gdy robi to członek legendarnego zespołu, ale co, gdy zaczną to robić muzyczni piraci?