Michał Szułdrzyński: Autostrada do piekła AI

Jednym ze sposobów przeciwdziałania dezinformacji są kontakty społeczne. Jeśli zastąpi ją cyfrowa samotność, coraz trudniej będzie odróżnić prawdę od fałszu.

Publikacja: 09.06.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Autostrada do piekła AI

Foto: Adobe Stock

W poniedziałek część stacji radiowych i telewizyjnych w Rosji nadała przemówienie prezydenta Władimira Putina, w którym poinformował on o ukraińskiej inwazji na terytorium Rosji, ogłosił stan wojenny i wezwał do mobilizacji. Kłopot w tym, że zdaniem rzecznika Kremla żadnego orędzia prezydenta nie było, a władze w Moskwie poinformowały, że sygnał nadawców w niektórych miejscach kraju został zhakowany.

Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, był to pierwszy raz, gdy w warunkach wojennych użyto na informacyjnym polu walki techniki zwanej deepfake. Czyli wykorzystano materiał multimedialny, stworzony przy użyciu algorytmów sztucznej inteligencji (AI), łudząco podobny do rzeczywistości. Przeciętny odbiorca zwykle nie orientuje się, czy to, co słyszy, jest prawdziwe czy sfałszowane.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Minister Czarnek dowiódł swej bezradności

Nie chodzi tu wyłącznie o wojnę. Amerykańskie media alarmują, że AI będzie głównym bohaterem kampanii wyborczej w wyborach prezydenckich 2024 r. Technologia ta jest już tak zaawansowana, że wyprodukowanie spotu za pomocą tzw. graficznej generatywnej AI stało się banalnie proste. Miało już zresztą miejsce, gdy republikanie nagrali film krytykujący Joe Bidena po tym, jak ogłosił start w wyborach prezydenckich.

Może się okazać, że dotychczasowe narzędzia wspomagające walkę z nią nie będą wystarczające i trzeba będzie zaprząc AI do walki z manipulacją generowaną przez AI.

Wraz z rozwojem AI, gdy powstaną wersje generujące jeszcze wierniejsze obrazy, czy imitujące lepiej czyjś głos tak, że nie da się go odróżnić od oryginału, pędzimy szeroką autostradą do świata dezinformacji doskonałej. Może się okazać, że dotychczasowe narzędzia wspomagające walkę z nią nie będą wystarczające i trzeba będzie zaprząc AI do walki z manipulacją generowaną przez AI. I tak dojdzie do swoistego wyścigu zbrojeń, po obu stronach którego stać będą coraz potężniejsze narzędzia sztucznej inteligencji.

W tym, że pędzimy autostradą w kierunku totalnej dezinformacji, utwierdził mnie debiut okularów do rozszerzonej rzeczywistości firmy Apple. Wyglądają trochę jak maska do nurkowania i pozwalają np. na pracę w wirtualnym biurze, rozpoznawanie ruchu rąk, którymi chcemy dotknąć ikony, którą okulary wyświetlają przede mną, i w ten sposób sterowanie całym urządzeniem. A po skończonej pracy, gdy usiądziemy już na kanapie, okulary wyświetlą nam nową produkcję kinową, która będzie dawała wrażenie niemal uczestniczenia w wydarzeniach dziejących się na ekranie – albo lepiej, nie na ekranie, tylko gdzieś w przestrzeni na linii naszego wzroku.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Biedni Niemcy patrzą na III Rzeszę

I wtedy wszystko już będzie złudzeniem. Zamiast próbować wrócić do rzeczywistości, okulary z jabłuszkiem będą nas jeszcze bardziej zanurzać w świecie całkowicie cyfrowym. „Wizja cudownej samotności” – skomentował klip reklamujący nową zabawkę mój redakcyjny kolega. I trafił w sedno.

Bo jednym ze sposobów przeciwdziałania dezinformacji są kontakty społeczne. Może i ja ulegnę złudzeniu, ale czy tak łatwo jest oszukać wszystkich wokół? Jeśli widzę w TVP non stop informację, że marsz Tuska 4 czerwca był wyłącznie seansem nienawiści, gotów byłbym w to uwierzyć. Ale jeśli spotkam znajomych, którzy tam byli i będą mi mówić, że bardziej przypominało to rodzinny piknik, a wulgarne hasła były marginesem, będę się musiał z tą społeczną weryfikacją dezinformacji skonfrontować. Ale jeśli cały świat, wszystkie kontakty między ludźmi, pracę i zabawę, nawet – jak na reklamowym klipie – posiłek dla dziecka przygotowuję w tych okularach, które zanurzają mnie w świecie cyfrowym, staję się wobec deepfake’ów całkowicie bezradny.

W poniedziałek część stacji radiowych i telewizyjnych w Rosji nadała przemówienie prezydenta Władimira Putina, w którym poinformował on o ukraińskiej inwazji na terytorium Rosji, ogłosił stan wojenny i wezwał do mobilizacji. Kłopot w tym, że zdaniem rzecznika Kremla żadnego orędzia prezydenta nie było, a władze w Moskwie poinformowały, że sygnał nadawców w niektórych miejscach kraju został zhakowany.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi