W poniedziałek część stacji radiowych i telewizyjnych w Rosji nadała przemówienie prezydenta Władimira Putina, w którym poinformował on o ukraińskiej inwazji na terytorium Rosji, ogłosił stan wojenny i wezwał do mobilizacji. Kłopot w tym, że zdaniem rzecznika Kremla żadnego orędzia prezydenta nie było, a władze w Moskwie poinformowały, że sygnał nadawców w niektórych miejscach kraju został zhakowany.
Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, był to pierwszy raz, gdy w warunkach wojennych użyto na informacyjnym polu walki techniki zwanej deepfake. Czyli wykorzystano materiał multimedialny, stworzony przy użyciu algorytmów sztucznej inteligencji (AI), łudząco podobny do rzeczywistości. Przeciętny odbiorca zwykle nie orientuje się, czy to, co słyszy, jest prawdziwe czy sfałszowane.
Czytaj więcej
Dyplomacja nie polega na dawaniu świadectwa własnym historycznym urazom, ale na realizowaniu interesu swego państwa.
Nie chodzi tu wyłącznie o wojnę. Amerykańskie media alarmują, że AI będzie głównym bohaterem kampanii wyborczej w wyborach prezydenckich 2024 r. Technologia ta jest już tak zaawansowana, że wyprodukowanie spotu za pomocą tzw. graficznej generatywnej AI stało się banalnie proste. Miało już zresztą miejsce, gdy republikanie nagrali film krytykujący Joe Bidena po tym, jak ogłosił start w wyborach prezydenckich.