Michał Szułdrzyński: Minister Czarnek dowiódł swej bezradności

Dyplomacja nie polega na dawaniu świadectwa własnym historycznym urazom, ale na realizowaniu interesu swego państwa.

Publikacja: 26.05.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Minister Czarnek dowiódł swej bezradności

Foto: mat.pras.

Rzadko kiedy zdarza się, by jedna wypowiedź funkcjonowała w dwóch zupełnie innych obiegach informacyjnych z całkowicie sprzeczną oceną. Najczęściej bowiem, jeśli jakimiś słowami żyje internet spod znaku sympatyków PiS, a z drugiej spod znaku #SilnychRazem, to albo zostały wyrwane z kontekstu, albo zmanipulowane. Tym razem jednak to samo nagranie w kręgach prorządowych wywoływało pozytywne emocje, zaś wśród krytyków rządu oburzenie.

Chodzi o sytuację ze spotkania ministra edukacji Przemysława Czarnka z grupą europosłów z komisji CULT, która przyjechała do Polski pisać raport na temat wolności słowa. Europarlamentarzyści z kilku krajów mieli spotkania z przedstawicielami obozu rządzącego (m.in. właśnie z Czarnkiem i szefem KRRiT Maciejem Świrskim), samorządowcami, naukowcami, przedstawicielami NGO’sów i mediów. Po wizycie członkowie delegacji opowiadali, że byli wstrząśnięci spotkaniem z Czarnkiem (minister później sam udostępnił nagranie fragmentu swego wystąpienia), który niemieckiej przewodniczącej komisji wypomniał, że jest potomkiem nacji, która w Warszawie dokonywała masakr. Przekonywał, że fakty są takie, że w jednej nacji było mnóstwo bohaterów i niewielu szmalcowników, a w innej mnóstwo morderców. Apelował też, by Niemcy nie wypierali się odpowiedzialności za swoje zbrodnie.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Biedni Niemcy patrzą na III Rzeszę

Obóz rządzący nie widział w słowach Czarnka nic złego, przeciwnie, rzecznik rządu przekonywał, że ten jedynie wspominał o historii, zaś wiceminister spraw zagranicznych chwalił go za przypominanie prawdy, gdy goście nie chcą jej pamiętać. Inny polityk PiS twierdził, że to Polacy powinni pouczać Niemców, a nie Niemcy Polaków. Z kolei politycy opozycji uznali, że był to przejaw antyeuropejskości, nienawiści i chamstwa.

Sęk w tym, że działanie Czarnka jest zupełnie kontrproduktywne. Gdy delegacja europosłów pyta o wolność nauki, minister uciekający w wypominanie niemieckiej przewodniczącej zbrodni niemieckich raczej dowodzi swej bezradności i słabości. Powiedzieć można wszystko, wygarnąć wszystko i każdemu. Ale nie przybliży się przez to do celu, nie przekona rozmówców do własnej narracji historycznej (bo teza o masowym bohaterstwie Polaków to narracja, a nie historyczny fakt), a raczej utwierdzi ich w przekonaniu, że polski rząd, gdy robi coś kontrowersyjnego, zasłania się historią. Dyplomacja nie polega na dawaniu świadectwa własnym historycznym urazom, ale na realizowaniu interesu swego państwa. Czarnek niczego nie zrealizował, raczej utwierdził europosłów we wszystkich stereotypach na temat władzy PiS.

Sęk w tym, że działanie Czarnka jest zupełnie kontrproduktywne. Gdy delegacja europosłów pyta o wolność nauki, minister uciekający w wypominanie niemieckiej przewodniczącej zbrodni niemieckich raczej dowodzi swej bezradności i słabości. Powiedzieć można wszystko, wygarnąć wszystko i każdemu. 

Ale wróćmy do rozdźwięku dotyczącego recepcji słów Czarnka. To samo nagranie TVN 24 puszczało z oburzeniem, zaś TVP Info z dumą. Dlaczego? Obydwa obozy, słuchając tej samej wypowiedzi, słyszą coś zupełnie różnego. Bo nie słyszymy neutralnie czyjejś wypowiedzi, ale od początku filtrujemy ją przez nasz światopogląd, wiedzę i doświadczenie. To pozwala nam rozumieć komunikat w kontekście. Ale to też sprawia, że widzimy go zupełnie inaczej w zależności od naszej wizji świata. Sympatyk PiS czuje dumę, że Czarnek wygarnął Niemce, ponieważ antyniemieckość PiS podszyta jest lękiem i kompleksem wobec Zachodu. Maskuje go więc przypominaniem niemieckiej winy, powtarzaniem, że Unia jest tylko narzędziem w rękach Niemiec.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Na zdjęciu Trump czy niby-Trump? Czego nie da nam AI

Ale zwolennik opozycji również ma swoje kompleksy. Przez osiem lat konfliktu rządu PiS z Brukselą przywykł do tego, że rząd nigdy nie ma racji, zaś rację zawsze ma Unia albo inna zagranica. Stąd automatycznie w sporze niemieckiej europosłanki z polskim ministrem kompulsywnie staje przeciw polskiemu ministrowi, za którego jest mu wstyd.

Nie musimy nawet budować dodatkowych murów między sobą. Mamy ich wystarczająco dużo w naszych głowach.

Rzadko kiedy zdarza się, by jedna wypowiedź funkcjonowała w dwóch zupełnie innych obiegach informacyjnych z całkowicie sprzeczną oceną. Najczęściej bowiem, jeśli jakimiś słowami żyje internet spod znaku sympatyków PiS, a z drugiej spod znaku #SilnychRazem, to albo zostały wyrwane z kontekstu, albo zmanipulowane. Tym razem jednak to samo nagranie w kręgach prorządowych wywoływało pozytywne emocje, zaś wśród krytyków rządu oburzenie.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi