Jest coś głęboko niepokojącego w obrazach i filmach generowanych przez programy sztucznej inteligencji. Trochę dlatego, że we wcześniejszych wersjach ludzie mieli po trzy ręce albo trzy nogi, trzy albo sześć palców. I dopiero potem w ramach ćwiczeń i szkolenia algorytmów po prostu wpisano do bardziej zaawansowanych modeli, że jeśli ktoś prosi o obraz człowieka, to ten powinien mieć dwie ręce, dwie nogi i po pięć palców w każdej ręce. Najwyraźniej więc sam algorytm na to nie wpadł. Dla niego co innego było cechą konstytutywną dla istoty ludzkiej. Dopiero należało mu ową liczbę rąk czy palców przy kolejnej aktualizacji wprost wpisać, by nie popełniał dalej błędu.
Filmy czy zdjęcia od AI nadal są jednak niepokojące. Reklama pizzy, film zamówiony przez republikanów, by uderzyć w Joe Bidena, gdy ogłosił, że będzie się starał o reelekcję, czy trailer filmu „The Great Catspy” – jest w nich coś zastanawiającego. Z jednej strony dosłowność, a z drugiej przeciwnie, dziwna umowność.
Czytaj więcej
Jeśli wulgaryzuje się nasz język, wulgaryzuje się nasze myślenie, poznanie, wulgaryzuje się nasza wrażliwość moralna i obyczaje.
Wiem, że opisywanie w felietonach własnych snów jest przedsięwzięciem bardzo ryzykownym, ale wspomnę tu, jak kilka dni temu obudziłem się przerażony po tym, gdy przyśnił mi się udział w rodzinnej uroczystości. Gospodarze siedzieli w oświetlonej części pokoju, ja z żoną i dziećmi w cieniu. Wiedziałem, że to moje dzieci, bo zgadzała się liczba blond głów, postaci. Ale gdy zacząłem się im przyglądać, żadne z nich nie było sobą. Była to mieszanina różnych cech pasujących do moich dzieci, ale żadne z nich nie wyglądało tak jak w rzeczywistości. Po przebudzeniu czułem się dokładnie tak samo jak po obejrzeniu filmów generowanych przez sztuczną inteligencję.