Robert Mazurek: Nie ma taki człowiek 2.0

Nieżyjący już poseł Tomasz Wełnicki był postacią o tuszy niebanalnej. Opowiadał, jak to na początku lat 90. żona próbowała mu, pod jego nieobecność, kupić na bazarze spodnie. Wietnamski sprzedawca zaoferował absolutnie największe, jakie miał, ale pani Wełnicka pokazała, że potrzebuje o wiele, wiele większych. „Nie ma taki człowiek” – pokręcił stanowczo głową Wietnamczyk.

Publikacja: 19.05.2023 17:00

Robert Mazurek: Nie ma taki człowiek 2.0

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

A teraz pozorna zmiana tematu. Czy zastanawiali się państwo kiedykolwiek nad sensem istnienia Szymona Hołowni? I nie chodzi o istnienie Hołowni w jego powłoce cielesnej, nawet nie o poprzednie życie kaznodziei-celebryty, lecz o istnienie Hołowni jako bytu politycznego. Naturalnie, pobieżne przejrzenie mediów społecznościowych dałoby kilka sugestii, pomijając najbardziej oczywistą, że jest nań zapotrzebowanie w kabaretach, ale tak naprawdę, tak politycznie?

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Taniec lekkich goryli

Jeśli komuś o chorobliwej pamięci słowa te wydają się znajome, to owszem, ma rację. Tak cztery lata temu pisałem o Jarosławie Gowinie. Było to, przypomnę, przed pandemią oraz przed najsłynniejszą szarżą zawodnika Czarnych 1910 Jasło, który niepomny tego, iż był w młodości bramkarzem, wdał się w taki drybling, tak się zakręcił, że kopnął się w głowę i padł na murawę. Gowin, pisałem przed tymi wydarzeniami, miał być listkiem figowym oraz czyśćcem. Listkiem figowym był dla tych inteligenckich wyborców PiS, którym głosowanie na PiS w wersji sauté nie przystawało, ale już Doktor Rektor Gowin to i owszem. Czyśćcem zaś była jego partia, do której trafiali w jasyr posłowie odbici z innych partii, których głupio byłoby tak przeflancować wprost do PiS. Niestety dla Gowina, okazało się, że ludzie głosują na PiS nie – jak wcześniej – pomimo, lecz dzięki Kaczyńskiemu, a i wstydu, by pójść do jego partii, nie odczuwają. Gowin był więc niepotrzebny, choć jeszcze o tym nie wiedział.

Hołownia też nie wie. Skąd on, po co to wszystko? Spiskowcy – a tych wśród polityków niemało – twierdzą, że wszystko było ukartowane. Miał odbierać głosy umiarkowanych Dudzie, by przerzucić w drugiej turze na kandydata Platformy, ot, taka operacja. Dowody? I tu, z miną człowieka, który wszystko wie, ale nie może powiedzieć, suflują nazwiska ludzi ze służbami kojarzonymi, którzy wokół Hołowni wylądowali, i wcale nie Jacek Cichocki, tuskowy koordynator od służb tajnych i jawnych, jest wymieniany na pierwszym miejscu. No dobrze, ale takie sugestie słyszeliśmy już o każdej nowej sile, zostawmy je więc tam, gdzie ich miejsce, czyli na półce z insynuacjami.

Hołownia był bez wątpienia potrzebny jako partia buntu. Zawsze poszukiwany jest ktoś, kto zbiera głosy niezadowolonych, sfrustrowanych lub po prostu młodych, którzy chcą rozbić sufit. 

Hołownia był bez wątpienia potrzebny jako partia buntu. Zawsze poszukiwany jest ktoś, kto zbiera głosy niezadowolonych, sfrustrowanych lub po prostu młodych, którzy chcą rozbić sufit. Ale ta melodia wybrzmiała trzy lata temu, dziś pan Szymon to zgrany przebój, facet się opatrzył, nie wspominając o tym, że zdążył już sobie parę razy krzywdę zrobić. Za grosz w nim siły, za grosz sprawczości, a nie wszystkie dziewczęta da się uwieść łzami wzruszenia nad lekturą konstytucji. Elektorat buntu szuka więc sobie miejsca, może pójdzie do Konfederacji, trochę pożegluje do Razem i już. Że to niespójne? A od kiedy wzorem spójności był Szymon Hołownia, człowiek, który ma wszystkie poglądy świata? I to naraz.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Dzieci i wnuki

Zresztą Hołownia poglądów nie głosi, uznawszy, że może mu to zaszkodzić, bo zawsze się ktoś obrazi. Mówi więc, że ma być dobrze. I inaczej. Wygląda na to, że choć zna angielski, to nie zna przysłowia „A friend to all is a friend to none”. Jest więc Hołownia jak wegański schabowy – dla wegan obelga, dla mięsożerców strata czasu. Może dlatego tak szybko to poszło i przechodzi przyśpieszony kurs kukizacji. Pominął etap samodzielnego startu w wyborach, a już w ramach ratowania swych ludzi wdał się w romans z PSL. Kukiz w miłosnym uścisku z chłopami zbyt długo nie wytrwał i skończy zapewne u Kaczyńskiego. Takoż i Hołownia, któremu grozi widmo końca w Platformie lub w tym, co z niej zostanie.

Z Gowinem zresztą wiele go łączy – nienachalny katolicyzm, nieskrywany narcyzm, ale i pewna ogłada, werbalny konserwatyzm polegający na mówieniu „proszę”, „dziękuję” oraz „pan wybaczy” zamiast „wyp...”. Wygląda to pięknie, niczym spodnie Wełnickiego, tylko kto miałby na Hołownię głosować? Rację może mieć Wietnamczyk. Nie ma taki człowiek.

A teraz pozorna zmiana tematu. Czy zastanawiali się państwo kiedykolwiek nad sensem istnienia Szymona Hołowni? I nie chodzi o istnienie Hołowni w jego powłoce cielesnej, nawet nie o poprzednie życie kaznodziei-celebryty, lecz o istnienie Hołowni jako bytu politycznego. Naturalnie, pobieżne przejrzenie mediów społecznościowych dałoby kilka sugestii, pomijając najbardziej oczywistą, że jest nań zapotrzebowanie w kabaretach, ale tak naprawdę, tak politycznie?

Jeśli komuś o chorobliwej pamięci słowa te wydają się znajome, to owszem, ma rację. Tak cztery lata temu pisałem o Jarosławie Gowinie. Było to, przypomnę, przed pandemią oraz przed najsłynniejszą szarżą zawodnika Czarnych 1910 Jasło, który niepomny tego, iż był w młodości bramkarzem, wdał się w taki drybling, tak się zakręcił, że kopnął się w głowę i padł na murawę. Gowin, pisałem przed tymi wydarzeniami, miał być listkiem figowym oraz czyśćcem. Listkiem figowym był dla tych inteligenckich wyborców PiS, którym głosowanie na PiS w wersji sauté nie przystawało, ale już Doktor Rektor Gowin to i owszem. Czyśćcem zaś była jego partia, do której trafiali w jasyr posłowie odbici z innych partii, których głupio byłoby tak przeflancować wprost do PiS. Niestety dla Gowina, okazało się, że ludzie głosują na PiS nie – jak wcześniej – pomimo, lecz dzięki Kaczyńskiemu, a i wstydu, by pójść do jego partii, nie odczuwają. Gowin był więc niepotrzebny, choć jeszcze o tym nie wiedział.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi