Robert Mazurek: Taniec lekkich goryli

To był niezapomniany lot. Z gorącej jeszcze Sofii do zimnej już Warszawy leciałem Balkan Airlines, siedząc w czternastym rzędzie. Od szesnastego były miejsca dla palących.

Publikacja: 05.05.2023 17:00

Robert Mazurek: Taniec lekkich goryli

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Kilka lat wcześniej znalazłem ulubione kino w Edynburgu. Bilety dla studentów były po funt sztuka, repertuar mocno artystyczny, ale że lubiłem wtedy – a trochę sympatii mam do dziś – filmy irańskie, to byłem w siódmym niebie. I nie przeszkadzało mi, że w tym kinie można było palić. Takie były czasy, że cały świat był Libanem, gdzie palić nie tylko można, ale i należy, a taksówkarz, gdy odpala sobie w korku drugiego papierosa, zawsze częstuje. Aha, były to lata 90. wieku minionego, zanim świat postanowił o mnie zadbać. Zadbał w ten sposób, że Bruksela dobrała się do palaczy, co mnie akurat średnio bolało, albowiem niepalący byłem i jestem.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Dzieci i wnuki

Dyskusja, o ile tę histerię można nazwać dyskusją, na temat reklamy alkoholi kazała mi zastanowić się nad tym, jak bardzo świat wie lepiej, rzekłbym nawet coraz lepiej, co byłoby dla mnie dobre. Palenie jest szkodliwe, więc trzeba je zwalczać. Hm, czyżby? W końcu, jeśli dorosły człowiek sięga po legalny towar, to w imię czego powinniśmy mu tego zabraniać? Nie chodzi mi o podtruwanie innych, ale o niego samego. A, bo on potem zachoruje na raka, a wtedy wszyscy będziemy musieli płacić za jego leczenie. OK, to argument trafiony, ale tylko w obrębie panującego ustroju. No bo gdyby – sam nie wierzę, że to piszę – ubezpieczenie zdrowotne było dobrowolne, zupełnie jak w Ameryce przed Obamą, to palacz sam musiałby ogarnąć koszty chemioterapii i albo płaciłby osobiście, albo znajdował ubezpieczyciela, który by mu to pokrył. Oczywiście jest jeszcze wariant trzeci – nie byłoby go na to stać i umierałby w przytułku. Na to nie możemy się zgodzić. Nie możemy? Przecież ten rak, powie arcyliberał, to wynik jego decyzji, jego trybu życia, czemu mielibyśmy mu w tym przeszkadzać? Nawet teraz, jeśli ktoś nie chce się leczyć, to przecież nie musi.

Dyskusja, o ile tę histerię można nazwać dyskusją, na temat reklamy alkoholi kazała mi zastanowić się nad tym, jak bardzo świat wie lepiej, rzekłbym nawet coraz lepiej, co byłoby dla mnie dobre. 

No dobrze, a używki inne niż tytoń? Mam znajomych ortodoksyjnych liberałów, przy tym ludzi współczujących i stroniących od darwinizmu społecznego à la Korwin, którzy na hasło „Państwo powinno prowadzić politykę antyalkoholową” pukają się w czoło. Czemu, Robert, pytają? Bo ta miła, sympatyczna wódeczka nie tylko zabija alkoholika, ale i niszczy życie jego rodziny – odpowiadam. I co, mają mi przeszkadzać w dostępie do legalnego wszak alkoholu, dlatego że jakiś debil nie zna granic? To może zabronią sprzedaży noży, wszak ginie od nich więcej ludzi niż od broni palnej. Ten spór można toczyć bez końca i bez szans na przekonanie kogokolwiek z obu stron.

Jest oczywiste, że granicą naszej swobody jest wolność drugiego człowieka, ale przecież świat poszedł znacznie dalej. On wie, że powinienem zapinać pasy, jadąc autem. Znów liberałowie spytają: dlaczego? Czemu nie mogę zrobić sobie potencjalnej krzywdy? Nikt inny by na tym nie ucierpiał, a przecież jestem panem własnego życia. W końcu gdybym skoczył z okna i jakimś cudem przeżył, to nikt by mnie potem nie ścigał, prawda? Mało tego, mówicie, że powinienem mieć prawo do eutanazji, ale już prawa do jazdy bez pasów mieć nie mogę, gdzie tu logika? Jeszcze raz, nie mój to problem, ja pasy zapinam i będę to robił, ale chyba wolałbym, by mnie do tego namawiano, nie zmuszano.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Wapno na drutach

Te absurdalne i zużyte, by nie powiedzieć wyświechtane, przykłady, jak papierosy czy pasy bezpieczeństwa, pokazują trend prowadzący do dużo większej ingerencji w swobodę naszego wyboru. Jest nim przekonanie, że my, oświeceni, powinniśmy dbać o tych mniej oświeconych, tych, którym nie można dać prawa wyboru, bo przecież wybiorą głupio. Ustalimy więc uniwersalne, powszechne reguły obowiązujące także ich, bo sami sobie nie poradzą, ba, sobie zaszkodzą.

Jestem więc zbyt głupi, by podejmować rozsądne, odpowiedzialne decyzje. I jednocześnie słyszę co i rusz, by zezwolić na głosowanie 16-latków. No tak, ta potęga rozumu tylko czeka, by nas urządzić. W Polsce może rzadsze, lecz na świecie coraz częstsze i całkiem poważnie rozważane, są postulaty, by prawami człowieka objąć człekokształtne. Gorylu, nie ciesz się. I tak nie będziesz mógł napić się piwa.

Kilka lat wcześniej znalazłem ulubione kino w Edynburgu. Bilety dla studentów były po funt sztuka, repertuar mocno artystyczny, ale że lubiłem wtedy – a trochę sympatii mam do dziś – filmy irańskie, to byłem w siódmym niebie. I nie przeszkadzało mi, że w tym kinie można było palić. Takie były czasy, że cały świat był Libanem, gdzie palić nie tylko można, ale i należy, a taksówkarz, gdy odpala sobie w korku drugiego papierosa, zawsze częstuje. Aha, były to lata 90. wieku minionego, zanim świat postanowił o mnie zadbać. Zadbał w ten sposób, że Bruksela dobrała się do palaczy, co mnie akurat średnio bolało, albowiem niepalący byłem i jestem.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich