Scenariusz napisałem podczas głębokiego, osobistego kryzysu. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że życie nie jest wieczne” – mówi meksykański reżyser Michel Franco. Ale przecież śmierć i odchodzenie pojawiały się już wcześniej w jego filmach. Choćby w „Opiekunie”, gdzie tytułowy pielęgniarz zajmował się chorymi.

Akcja „Sundown” zaczyna się w Acapulco. Zamożni Brytyjczycy – brat z siostrą i jej dziećmi – muszą przerwać wakacje, gdy przychodzi wiadomość, że umarła ich matka. Jednak na lotnisku Neal odłącza się od rodziny: mówi, że zgubił paszport. Wraca do miasta, wynajmuje pokój w hotelu, opala się, pije piwo, nawiązuje romans z młodą Meksykanką Berenice. Siostrze kłamie, że wyrabia nowe dokumenty, potem przestaje odbierać od niej telefony. A dalej już niczego nie udaje. Zostanie w Acapulco, w zamian za stałą pensję zrzeknie się udziałów w firmie na rzecz siostry. Nie zmieni jego decyzji nawet kolejna tragedia rodzinna. Potem zostawi też Berenice, z którą zaczyna go łączyć uczucie. Jakby powoli, świadomie, zrywał kontakt ze światem. Tylko dlaczego tak rani wszystkich, którzy go kochają? Dopiero w ostatnich sekwencjach filmu Franco podrzuci widzom klucz do interpretacji zachowań Neala.

Czytaj więcej

„Kobieta na dachu”: Proszę pani, to jest napad

W tle tej opowieści jest Meksyk nie tylko rodem z wakacyjnych zdjęć, lecz również taki, jakiego turyści nie odwiedzają – z zaniedbanymi dzielnicami nędzy i gwałtem.

W „Sundown” ciekawe kreacje tworzą Charlotte Gainsbourg i Tim Roth, wciągając widza w powolny rytm opowiadania i narastające napięcie. Wpisują się w atmosferę niepokoju, jaki ten film w widzu pozostawia.