Doświadczenie pokazuje, że tytuł zwycięzcy Eurowizji rzadko kiedy stanowi dobrą rekomendację dla muzyków. Rzymski kwartet Maneskin, laureaci z 2021 r., swoją trzecią płytą pokazują, iż zdarzają się wyjątki. Co prawda opiniotwórczy portal Pitchfork nie zostawił na płycie „Rush!” suchej nitki, ale wynika to chyba z tego, iż Maneskin ma tyle wspólnego z alternatywą co Zenek Martyniuk z rock and rollem. Fakt, ich pierwszy poeurowizyjny album to lekkostrawny pop rock. Może nie zapisze się w annałach muzyki, ale pozwala spędzić przed głośnikami przyjemny czas.

Wiele z tych utworów opartych jest na schemacie: spokojna zwrotka – mocny refren. Tak jest w „Gossip”, gdzie ciekawy gitarowy riff ze zwrotki przechodzi w refrenie w solówkę Toma Morello z brzmieniem charakterystycznym dla jego zespołów. Oprócz tego fragmentu „Rush!” nie przypomina jednak w niczym Rage Against The Machine czy Audioslave. Muzyka Maneskin bardziej kojarzy się z takimi grupami jak 5 Seconds of Summer („Baby Said”) czy Panic! At The Disco („Feel”). Pozytywnie wyróżniają się energetyczne „Don’t Wanna Sleep” i zimnofalowe „Kool Kids”.

Czytaj więcej

„Will of the People”: Trochę gitar, trochę tańca

Znajdziemy też na „Rush!” udane ballady – kołyszące „If Not For You” czy melodyjne „Timezone”. W erze dominacji muzyki elektronicznej włoski kwartet stanowi ciekawą alternatywę. Szkoda tylko, że muzycy zdecydowali się na wygładzone brzmienie, spiłowując ostrość gitar. Zwiększa to potencjał radiowo-klubowy piosenek Maneskin, lecz nie oddaje całego potencjału kompozycji. Pozostaje mieć nadzieję, że przy kolejnych płytach wybiorą mniej zachowawczego producenta.