Ach, ileż ja tych samych – całkiem zgrabnych zresztą, nieskromnie dodam – felietonów napisałem, z pasją, argumentami, wszystko jak należy. I nic. No, prawie nic, bo Szewach Weiss jednak Order Orła Białego dostał, ale przecież dalece nie tylko o jeden order mi chodziło. Co roku piszę ten sam felieton, a następny, na 2023 rok napiszę pewnie już za kwartał, bo jadę w marcu do Leżajska. A właśnie to miasto upatrzyłem sobie na siedzibę Muzeum Chasydyzmu, a właściwie upatrzył je sobie los, Opatrzność, powiedzieliby pobożni katolicy.
Czytaj więcej
Żeby być sławnym, trzeba się jakoś wyróżnić. Można być najmądrzejszym albo najgłupszym, najpiękniejszym lub najbrzydszym, piłkarzem najlepszym bądź najgorszym. Ale można też po prostu kogoś zamordować.
W niewielkim tym miasteczku centra cudów są dwa. Nieco na peryferiach króluje Dziewczyna z Nazaretu. Ikonę tej prostej Żydówki czczą w bernardyńskiej bazylice katolicy, a ona odwdzięcza im się licznymi cudami. Załatwia je u Syna. Ci katolicy do centrum miasteczka raczej nie zaglądają. Znaleźliby tam cmentarz, a na nim murowany grobowiec, czyli ohel pewnego cadyka. Przywracał on wzrok niewidomym i płodność kobietom, rozmawiał ze zwierzętami i przewidywał przyszłość. Każdemu dał, o co proszono, pod warunkiem wszak, że nie żądano zbyt wiele. Do polskiego Żyda Elimelecha Weissbluma przyjeżdżają z kolei chasydzi z całego świata. Oni do panienki z Nazaretu nie zajrzą. I można by na tej konstatacji zakończyć, ale bardzo bym chciał to zmienić. Jedną rodzinkę turystów z Izraela do bazyliki wysłałem, ale to za mało.
Przywracał on wzrok niewidomym i płodność kobietom, rozmawiał ze zwierzętami i przewidywał przyszłość. Każdemu dał, o co proszono, pod warunkiem wszak, że nie żądano zbyt wiele. Do polskiego Żyda Elimelecha Weissbluma przyjeżdżają z kolei chasydzi z całego świata. Oni do panienki z Nazaretu nie zajrzą.
Niespełna 400 kilometrów od Leżajska leży Płońsk, niewielkie, mazowieckie miasto, z którego młodzi uciekają do Warszawy. Najsłynniejszy płońszczanin uciekł znacznie dalej, bo Davida Ben Guriona pochowano na pustyni Negew, w Izraelu, który stworzył i którego był pierwszym premierem. Przez lata czczono jego pamięć w rodzinnym miasteczku niewielką, zapyziałą salką w domu narodzin, ale to się zmienia i właśnie powstaje tam Dom Dobrej Pamięci. Jego twórcy usłyszą zapewne te same pytania, które i mnie gniewnie zadają internetowi mądrale, notabene tacy, którym zwykle nie starcza odwagi, by się przedstawić. „A ile jest polskich muzeów w Izraelu?”, „Czemu mamy płacić za jakieś żydowskie muzea?”, a gdy w rocznicę powstania w getcie ktoś nosi żonkile, niechybnie słyszy: „A ilu Żydów nosi biało-czerwone flagi 1 sierpnia?”.