Wiecie państwo, jaki jest wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych? Mieli wygrać republikanie, a jest co najwyżej remis albo nawet można mówić o sukcesie demokratów – powiedział Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Bielsku-Białej.
– Oni zastosowali mądrą metodę. W paru okręgach, gdzie się wahało, zaczęli bardzo mocno podbijać tych radykałów, którzy krzyczą, że wszystko da się załatwić jednym prostym posunięciem, że w gruncie rzeczy nie ma żadnych komplikacji, my dojdziemy do władzy i wszystko będzie dobrze. Oczywiście, tak nie będzie – dodał.
W Ameryce jest inaczej
Najpierw przypomnijmy kontekst. Wybory amerykańskie do Izby Reprezentantów i jednej trzeciej Senatu w połowie kadencji prezydenta zwykle przynoszą osłabienie partii rządzącej i wzmocnienie opozycji. Często partia opozycyjna zdobywa w Kongresie większość w dwóch lub przynajmniej jednej izbie. Inna sprawa, że specyfika systemu amerykańskiego pozwala koegzystować prezydentowi (będącemu zarazem głową państwa i szefem rządu) i Kongresowi od początku zdominowanemu przez drugą partię. Prezydent nie odpowiada bowiem przed izbami, ale też nie może ich rozwiązać.
Takie przypadki nie były w przeszłości rzadkie. Zwłaszcza republikańscy prezydenci mieli do czynienia z demokratycznym, całkowicie lub częściowo, Kongresem. Osiągano wtedy doraźne kompromisy.
Jak widać, ten model jest zupełnie inny niż w europejskich republikach parlamentarnych. Tym razem spodziewano się, że nastąpi fala rewindykacji republikańskich. Wszak prezydent USA Joe Biden z jednej strony boryka się z wysoką inflacją, z drugiej – próbuje forsować rozszerzenie państwa opiekuńczego, co sprzeczne jest z tradycją i nawykami wielu środowisk i grup społecznych.