Skoro już polskie wina są, to czas, by były dobre. Muszą być dobre, bo nigdy nie będą tanie. Nie mamy takiego klimatu ani takich areałów, by konkurować z kilkusethektarowymi winnicami południa Europy czy tysiącami hektarów na antypodach. Nie znam żadnego dobrego polskiego wina do 30 zł. A skoro nie będziemy najtańsi, to czy możemy być, może nie od razu najlepsi, ale naprawdę dobrzy? Wciąż jeszcze pojawienie się polskiego wina w restauracyjnej karcie budzi zdziwienie. Bo czy te polskie wina są na tyle dobre, by trafiały do porządnej restauracji albo na stoły podczas rodzinnych przyjęć? Nie wszystkie, ale akurat te z Winnicy Silesian tak, a kibicuję jej twórcom od początku nie tylko dlatego, że noszą zacne nazwisko Mazurek.
Czytaj więcej
Benjamin Button, Krzysztof Ibisz, moja żona. Młodnieją w takim tempie, że wkrótce będą rozkminiać TikToka. Świetnie się, skubani, odnajdują w tej dyktaturze gówniarzy.
Kiedy piszę o winnicach na Dolnym Śląsku, to często słyszę o poniemieckich tradycjach, a przecież żaden dolnośląski winiarz nie przejął starej winnicy. Stąd też i mój podziw. Właściciele Winnicy Silesian mogliby zająć się swoim gospodarstwem albo poszukać pewniejszego sposobu na dorobienie się, mogliby skupić się na swej pasji, czyli koniach, ale nie, im wino w głowie. O tym, że to pasja, bo wciąż uczą się i nieustannie eksperymentują, napiszę za tydzień, dziś o ich winach podstawowych, tych które robią od początku. Gdy brak wyprzedanego, pomarańczowego Rotter Rieslinga 2018, najlepszego z win Mazurków, honoru broni Riesling 2019. Po trzech latach to wciąż wyraźne, kwiatowe nuty, które zdominowały posmak jabłek.
O tym, że to pasja, bo wciąż uczą się i nieustannie eksperymentują, napiszę za tydzień, dziś o ich winach podstawowych, tych które robią od początku.
Czy wiedzą państwo, co to są hybrydy i nie chodzi mi o paznokcie? To winorośle, które powstały w wyniku skrzyżowania szczepów ze szlachetnej winorośli właściwej (vitis vinifera) z innymi winoroślami, bardziej odpornymi na choroby i pułapki klimatyczne. Tak powstają johannitery, solarisy czy choćby seyval blanc, który w Silesianie dał wino o obłędnym, kwiatowym bukiecie i wyrazistym limonkowo-grejfrutowym smaku. Będzie się bardzo podobało, choć to akurat kategoria względna, skoro zapewne najpopularniejsze, bo półwytrawne, Cuvee 2021, uznałem za najmniej ciekawe. Moim faworytem jest nieco dziwaczne, mocno ziołowe i pełne przypraw Souvignier Gris 2020. Nie wiem, jakie pod Świdnicą mają łąki, ale jeśli takie, to w następnym wcieleniu chętnie zostałbym tamtejszą krową.