Noś gumowe rękawice, gdy pracujesz. Pamiętaj, by mieć długie rękawy. Dokładnie usuń odciski palców. Składniki kupuj w małych ilościach i z dala od miejsca zamieszkania” – w taki sposób rosyjscy anarchiści radzą, jak przygotować się do zrobienia koktajlu Mołotowa. Tłumaczą, że najlepsza będzie półlitrowa butelka po piwie, ponieważ ta po szampanie może się nie rozbić po rzuceniu. Następnie opisują, jak najlepiej wepchnąć szmatę do butelki oraz jak ją obrócić, by materiał odpowiednio nasiąkł. Na anarchistycznej stronie znajdują się także rady, ile należy odczekać między podpaleniem a rzuceniem koktajlu oraz jak najlepiej trzymać butelkę – normalnie czy za szyjkę jak granat. Dla bardziej zaawansowanych czytelników umieszczono dodatkowy opis, jak namoczyć materiał z pomocą gumowej rękawiczki. W kolejnej części autorzy dzielą się praktycznymi radami, jakiej substancji łatwopalnej użyć oraz w jakich proporcjach. „Nie bójcie się eksperymentować, testować i działać, a system zawali się pod naszymi atakami” – takim apelem anarchiści kończą swój poradnik. Podobne instrukcje w formie pisemnej lub wideo krążą w całym rosyjskim internecie.
Czytaj więcej
Rosjanie rzucają Zachodowi wyzwanie w Bośni. Kraj rozdzierany przez etniczne konflikty i paraliżowany przez niewydolny system polityczny próbują zepchnąć z drogi do NATO i Unii Europejskiej.
Płonące komendy
Do pierwszego znanego podpalenia wojskowej komendy uzupełnień (ros. wojenkomat) doszło kilka dni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Na nagraniu opublikowanym w sieci widać, jak z wybitych szyb piętrowego budynku w podmoskiewskiej miejscowości Łuchowica buchają płomienie. Dodatkowo drzwi do wojenkomatu zostały pomalowane w kolory ukraińskiej flagi. Pojawiły się na nich także obraźliwe hasła dotyczące wojny. W związku z tym incydentem służby zatrzymały 21-letniego mężczyznę, który stwierdził, że zamierzał zniszczyć urząd, by powstrzymać mobilizację.
Kilka dni później, na początku marca, w Woroneżu nieznany sprawca oblał łatwopalną substancją drzwi komendy uzupełnień, po czym je podpalił i uciekł. Nie minął tydzień, a koktajl Mołotowa uderzył w budynek wojskowej komisji w miasteczku Beriozowskij na Uralu. Za podpaleniem stał 24-letni pracownik lokalnego sklepu z elektroniką. Jak donosi BBC, mężczyzna przyznał się, że chciał w ten sposób „zakłócić pobór do wojska”. W połowie kwietnia w środku nocy butelka z benzyną rozbiła się o ścianę wojenkomatu w wiosce Zubowa Polana w regionie Mordowii. Ogień objął pierwsze i drugie piętro, niszcząc pomieszczenia, gdzie przechowywane były dane poborowych. Na początku maja mężczyzna w bluzie z kapturem ustawił na niewielkim murku obok komendy uzupełnień w Niżniewartowsku na Syberii sześć butelek. Po chwili zaczął po kolei podpalać każdą z nich i ciskać w budynek. Na nagraniu opublikowanym w internecie widać, jak ogień zajmuje całą klatkę schodową i poczekalnię.
Z kolei w nocy z 17 na 18 maja w Szczołkowie pod Moskwą nieznani sprawcy wrzucili do środka wojenkomatu dwa koktajle Mołotowa. Płomienie strawiły wnętrze budynku. W tym samym czasie w Republice Udmurckiej służby zatrzymały 48-letniego artystę i byłego wiejskiego nauczyciela Iliję Fabera, któru podłożył ogień pod wojskowe archiwum oraz wojenkomat. Pytany, dlaczego to zrobił, stwierdził, że chciał sprawdzić, czy jest do tego zdolny. Wreszcie pod koniec czerwca zakapturzona postać rzuciła trzy butelki z benzyną w okna komendy uzupełnień w Permie, podpalając pierwsze piętro. Jak wyliczyli dziennikarze niezależnego rosyjskiego portalu śledczego Insider.ru, od lutego, od nielegalnie okupowanego Krymu po Władywostok, w ogniu stanęły łącznie ponad 23 wojenkomaty.