Robert Mazurek: Traktat o mieszaniu kisielu

Puszcza, inflacja, Rospuda, kabel od telefonu Dudy, wirus, świrus, cukier, kornik drukarz, dziki, śnięte ryby, przekop, przykop, zakop – na niczym się nie znam. A oni tak. Eksperci.

Publikacja: 19.08.2022 17:00

Robert Mazurek: Traktat o mieszaniu kisielu

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Wybory są przereklamowane i zbyt drogie, wybór rządu należy zostawić fachowcom. Choć to już chyba przesądzone. Ważny publicysta z „Wyborczej” orzekł właśnie, że PiS przegrał z kabaretem, wiecie, z takim, gdzie się wszyscy przebierają i jest z tego kupa śmiechu, z przewagą śmiechu, tak sądzę przynajmniej. Zaangażowany redaktor popełnił o tym poważny elaborat, ze śmiechu będę miał przez niego grube łydy. Tak w każdym razie twierdził Camus, taki specjalista od pandemii i od łyd, jak się okazuje. Mówił on, że od śmiechu robią się właśnie grube łydy, ale zostawmy ponuraka. Tego proroczego kabaretu to ja akurat nie znam, ale podobno wszyscy inni tak, a ci panowie właśnie wyśmiewali się z rządu. No to już po zawodach, teraz to samo pójdzie, PiS to obciach, pozamiatane.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Pigment po polsku

Ale wróć, nie przegrali, nic nie pozamiatane! Widzieliście, jak ona wyglądała?! Letnia kreacja wicemarszałek Sejmu składającej kwiaty to wiocha, brak szacunku, klasy, mózgu, no w ogóle niedostatek ogólny. Ciuchy ma z second-handu i tylko siatki na zakupy brakowało – uznał Autorytet. Pan Autorytet jest stylistą, więc jego opinia jest ostateczna, nieodwołalna i przesądza sprawę. O tym, że jest stylistą, poinformował tabloid, a oni znają wszystkich, nawet takiego pana, który wróży z pupy. W każdym razie od teraz nie tylko można, nie tylko wypada, wręcz trzeba się śmiać z marszałek Kidawy-Błońskiej. I to miała być prawdziwa prezydent?! Już po niej, już po nich.

Zdaje się, że było to na początku lat 90. Konserwatywny filozof i felietonista, żaden tam wówczas polityk, Ryszard Legutko ukuł termin „rockocentryzm” i opisał nim pewne zjawisko. Oto wybiera się gwiazdę, pyta, co myśli o aborcji, a potem używa jej wypowiedzi jako ostatecznego argumentu. Patrzcie, przecież Kora powiedziała, że… Gazeta, której nie jest wszystko jedno, na pół roku przed wyborami co sobotę drukuje wywiad z aktorem i wszystkie te nudne historyjki o rolach są tylko po to, by wreszcie mógł on wyznać szczerą nienawiść do PiS-u. W każdym razie młody Legutko – no ze trzydzieści lat temu był dość młody – wyprzedził czasy opisem celebrytów, lecz mechanizm jest ten sam. Nie trzeba nikogo do niczego przekonywać, wystarczy argument z celebryty.

Patrzcie, przecież Kora powiedziała, że… Gazeta, której nie jest wszystko jedno, na pół roku przed wyborami co sobotę drukuje wywiad z aktorem i wszystkie te nudne historyjki o rolach są tylko po to, by wreszcie mógł on wyznać szczerą nienawiść do PiS-u. W każdym razie młody Legutko – no ze trzydzieści lat temu był dość młody – wyprzedził czasy opisem celebrytów, lecz mechanizm jest ten sam. 

Tylko że to nie działa, przynajmniej nie w Polsce. I właściwie nie działało nigdy. Ponad trzydzieści lat temu, podczas kampanii prezydenckiej, wszyscy deklarowali, że głosują na Mazowieckiego. Wszyscy, jak leci. To wtedy nieznośny Piotr Wierzbicki napisał, że głos Kisiela – on akurat popierał Wałęsę – jest wart tyle, co trzystu aktorek. Ale czego to dowodziło? Że owe celebryckie elity zawsze były odklejone, to jedno. Ale też tego, że ludzie mogą uwielbiać Roberta Lewandowskiego i Jerzego Stuhra, Igę Świątek i Marylę Rodowicz, lecz swój rozum mają. Głosować i tak będą po swojemu.

Można by się nawet zastanowić, czy w Polsce nie jest odwrotnie, czy nadmiar gwiazd politykowi nie szkodzi. Nie rodzi wrażenia, że on nie jest nasz, popierają go tylko możni tego świata, elity. Elity, dodajmy, którymi nawet jeśli nie pogardzamy, to je wyśmiewamy, odpłacając im pięknym za nadobne. I tak, jak każdy durny czy zepsuty klecha idzie gdzieś tam ostatecznie na rachunek Kaczafiego, to każda kretynka brzydząca się ludem obciąża Tuska. I nie ma znaczenia, że obaj sobie tego nie życzą. Kościół jest pisowski, celebryci platformerscy, role rozdane. Jeśli mam rację, to Kaczyński powinien poprosić biskupów, by się trzymali od niego z daleka, a Tusk zabrać celebrytkom Instagrama.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Biała bwana wie lepiej

Ale to wszystko tylko mieszanie kisielu, to bez znaczenia. Prawdziwa zmiana nastąpi dopiero, jeśli odbierze się prawo do głosu idiotom. Mnie na początek. Za nic nie wiem, co robić ze wściekłymi dzikami, choć na wszelki wypadek nie wrzucałbym ich teraz do Odry. W ogóle niewiele wiem, gotów byłbym przez pomyłkę Rospudę przekopać. Dlatego z takim uznaniem patrzę na kolegów po fachu, którzy w przeróżnych „Lożach prasowych” ze swadą godną Miłosza Manasterskiego i ekspertów „Wiadomości” rozprawiają o wszystkim. Mądrego to i posłuchać warto, szczególnie gdy tak śmiesznie prawi.

Wybory są przereklamowane i zbyt drogie, wybór rządu należy zostawić fachowcom. Choć to już chyba przesądzone. Ważny publicysta z „Wyborczej” orzekł właśnie, że PiS przegrał z kabaretem, wiecie, z takim, gdzie się wszyscy przebierają i jest z tego kupa śmiechu, z przewagą śmiechu, tak sądzę przynajmniej. Zaangażowany redaktor popełnił o tym poważny elaborat, ze śmiechu będę miał przez niego grube łydy. Tak w każdym razie twierdził Camus, taki specjalista od pandemii i od łyd, jak się okazuje. Mówił on, że od śmiechu robią się właśnie grube łydy, ale zostawmy ponuraka. Tego proroczego kabaretu to ja akurat nie znam, ale podobno wszyscy inni tak, a ci panowie właśnie wyśmiewali się z rządu. No to już po zawodach, teraz to samo pójdzie, PiS to obciach, pozamiatane.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi