Jeszcze jesienią kryptowalutowy parabank Celsius chwalił się tym, że zarządza aktywami o wartości 20 mld dol. Teraz – składając w połowie lipca wniosek o upadłość – przyznał, że posiada ok. 167 mln dol. Kurs najsłynniejszej kryptowaluty bitcoin, który też jesienią osiągnął – w przeliczeniu na polską walutę – historyczny poziom 261 tys. zł, stopniał w czerwcu 2022 r. do 84 tys. zł. Wcześniej upadło kilka projektów kryptowalut oraz instytucji finansowych działających na tym rynku.
Czytaj więcej
Nie pisałbym tych słów, gdyby nie mój wybitny, zmarły właśnie polonista z liceum prof. Andrzej Kos.
Jak zauważył David Yaffe-Bellany, specjalizujący się w tej tematyce dziennikarz „New York Timesa”, jesteśmy świadkami pękania bańki, do nadmuchania której bardzo mocno przyczyniła się pandemia. Wcześniej rynkiem kryptowalut zajmowali się wyłącznie fascynaci, jednak covid i lockdowny sprawiły, że trafiły one pod strzechy. Spędzaliśmy znacznie więcej czasu w internecie, rosły w siłę rozmaite libertariańskie ruchy sprzeciwiające się regulacyjnym działaniom państw, obostrzeniom i lockdownom. Do tej opowieści świetnie pasowały kryptowaluty z obietnicą bardziej sprawiedliwego świata, w którym każdy może inwestować. Dawały możliwość finansowania nielegalnych transakcji, płacenia hakerom za odszyfrowanie zawirusowanych plików, ale też obiecywały system finansowy, którego nie kontroluje państwo, więc stały się dla wielu osób bezpieczną przystanią. Żywe były wspomnienia kryzysu z końca pierwszej dekady XXI w., gdy upadek banku Lehman Brothers doprowadził do krachu, w którym ucierpieli zwykli obywatele, a duże instytucje finansowe szybko zaczęły odrabiać straty.
Żywe były wspomnienia kryzysu z końca pierwszej dekady XXI w., gdy upadek banku Lehman Brothers doprowadził do krachu, w którym ucierpieli zwykli obywatele, a duże instytucje finansowe szybko zaczęły odrabiać straty.
Rynek kryptowalut miał być inny. Nie było tu instytucji decydujących, kto może na niego wejść i inwestować. Wszystko miało być przejrzyste dzięki technologii blockchain oraz brakowi nadzoru państwa. Nowi inwestorzy przynosili nowe środki, rynek rósł, bitcoin drożał, interes się kręcił. Ale po wybuchu wojny w Ukrainie serwisy gospodarcze zapełniły się fatalnymi wróżbami. Choć kryptofinanse miały być odporne na zawirowania konwencjonalnej gospodarki, okazało się, że jest inaczej. Od początku wiosny kurs bitcoina pikuje, padają też oparte na nim instytucje finansowe.