Michał Szułdrzyński: Rząd uratuje kryptowaluty?

W czasie trzęsienia ziemi na rynku kryptowalut w świecie finansów toczy się pasjonująca dyskusja dotycząca nadziei, jakie były z nimi związane.

Publikacja: 29.07.2022 17:00

Michał Szułdrzyński: Rząd uratuje kryptowaluty?

Foto: maurice norbert - stock.adobe.com

Jeszcze jesienią kryptowalutowy parabank Celsius chwalił się tym, że zarządza aktywami o wartości 20 mld dol. Teraz – składając w połowie lipca wniosek o upadłość – przyznał, że posiada ok. 167 mln dol. Kurs najsłynniejszej kryptowaluty bitcoin, który też jesienią osiągnął – w przeliczeniu na polską walutę – historyczny poziom 261 tys. zł, stopniał w czerwcu 2022 r. do 84 tys. zł. Wcześniej upadło kilka projektów kryptowalut oraz instytucji finansowych działających na tym rynku.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Pamięci prof. Andrzeja Kosa

Jak zauważył David Yaffe-Bellany, specjalizujący się w tej tematyce dziennikarz „New York Timesa”, jesteśmy świadkami pękania bańki, do nadmuchania której bardzo mocno przyczyniła się pandemia. Wcześniej rynkiem kryptowalut zajmowali się wyłącznie fascynaci, jednak covid i lockdowny sprawiły, że trafiły one pod strzechy. Spędzaliśmy znacznie więcej czasu w internecie, rosły w siłę rozmaite libertariańskie ruchy sprzeciwiające się regulacyjnym działaniom państw, obostrzeniom i lockdownom. Do tej opowieści świetnie pasowały kryptowaluty z obietnicą bardziej sprawiedliwego świata, w którym każdy może inwestować. Dawały możliwość finansowania nielegalnych transakcji, płacenia hakerom za odszyfrowanie zawirusowanych plików, ale też obiecywały system finansowy, którego nie kontroluje państwo, więc stały się dla wielu osób bezpieczną przystanią. Żywe były wspomnienia kryzysu z końca pierwszej dekady XXI w., gdy upadek banku Lehman Brothers doprowadził do krachu, w którym ucierpieli zwykli obywatele, a duże instytucje finansowe szybko zaczęły odrabiać straty.

Żywe były wspomnienia kryzysu z końca pierwszej dekady XXI w., gdy upadek banku Lehman Brothers doprowadził do krachu, w którym ucierpieli zwykli obywatele, a duże instytucje finansowe szybko zaczęły odrabiać straty.

Rynek kryptowalut miał być inny. Nie było tu instytucji decydujących, kto może na niego wejść i inwestować. Wszystko miało być przejrzyste dzięki technologii blockchain oraz brakowi nadzoru państwa. Nowi inwestorzy przynosili nowe środki, rynek rósł, bitcoin drożał, interes się kręcił. Ale po wybuchu wojny w Ukrainie serwisy gospodarcze zapełniły się fatalnymi wróżbami. Choć kryptofinanse miały być odporne na zawirowania konwencjonalnej gospodarki, okazało się, że jest inaczej. Od początku wiosny kurs bitcoina pikuje, padają też oparte na nim instytucje finansowe.

Jak zauważa Yaffe-Bellany, są dwie możliwe interpretacje tych wydarzeń. Pesymistyczna jest taka, że rynek krypto wcale nie jest lepszy od gospodarki konwencjonalnej. Że nie jest w stanie spełnić obietnic o nowym wspaniałym świecie finansów, ponieważ nowe są w nim tylko technologie, ale wiele mechanizmów, a także ludzka natura pozostały takimi samymi. Interpretacja optymistyczna jest taka, że to tylko czkawka, korekta, coś jak kryzys dotcomów na przełomie wieków, gdy sztucznie napompowany rynek firm internetowych nagle się rozsypał, ale po kilku latach znów można było w sieci zarobić wielkie pieniądze.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Rosja jest z Marsa, a Europa z Wenus

Jednak największym paradoksem są głosy, które nagle zaczęły się pojawiać od Seattle przez Nowy Jork, Londyn aż po Europę Wschodnią, by jednak państwa rynek krypto uregulowały. I to, co miało gwarantować niezależność (a w domyśle uczciwość tego rynku), czyli właśnie niezależność od rządów i regulatorów, teraz staje się największą słabością. Zawiedzeni inwestorzy, których kusiło to, że ani rządy, ani urzędy skarbowe nie będą wtrącały się w ich zyski, dziś chcą, by państwo ukarało tych, przez których stracili pieniądze, i wprowadziło regulacje, które wykluczą takie sytuacje w przyszłości.

Jeszcze jesienią kryptowalutowy parabank Celsius chwalił się tym, że zarządza aktywami o wartości 20 mld dol. Teraz – składając w połowie lipca wniosek o upadłość – przyznał, że posiada ok. 167 mln dol. Kurs najsłynniejszej kryptowaluty bitcoin, który też jesienią osiągnął – w przeliczeniu na polską walutę – historyczny poziom 261 tys. zł, stopniał w czerwcu 2022 r. do 84 tys. zł. Wcześniej upadło kilka projektów kryptowalut oraz instytucji finansowych działających na tym rynku.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi