Prof. Wojciech Sadurski kończy dramatycznie na drugiej stronie „Gazety Wyborczej” swoją wizję oszukania Komisji Europejskiej przez PiS. „Jeśli tak się stanie, może się okazać, że nie warto aż tak walczyć o miejsce Polski w Unii. W takiej Unii” – napisał. Choć pojawia się w tym komentarzu formułka podejścia Brukseli przez chytre polskie władze, Sadurski dopuszcza domniemanie, że Unia chce być oszukana. Że „w Komisji Europejskiej przeważa desperacka chęć, by uzyskać jakikolwiek pretekst do uznania, że Polska jest wreszcie praworządna i pieniądze mogą zostać wreszcie odblokowane”. Taki ton zwątpienia w lojalność i życzliwość Brukseli pojawiał się po opozycyjnej stronie nie za często. Zawsze wtedy, kiedy rysował się scenariusz jakiegoś trwalszego kompromisu między unijnym aparatem i pisowskim rządem.
Czytaj więcej
Donald Tusk popędza opozycję do wspólnego startu w wyborach. Zwycięstwa nad PiS to nie przybliża, więc po co to robi?
Co jest strawne dla Unii?
Przypomnijmy: Sejm przyjął, głosami Zjednoczonej Prawicy, prezydencki projekt likwidujący Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, której skasowania domagał się w swoim wyroku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nowe prawo wprowadza test bezstronności sędziego, choć tylko w stosunku do przyszłych wyroków. Ale też daje możliwość odwołania się od dawniejszych dyscyplinarnych decyzji Izby. Sadurski chce jednak więcej: uderzenia w „upolitycznioną” Krajową Radę Sądownictwa. To samo powtarzają od kilku dni politycy opozycji.
Wygląda na to, że opozycja próbuje gry wizerunkowej. Senat zdominowany przez opozycję chciał jeszcze przed wizytą szefowej KE Ursuli von der Leyen (zaplanowaną na 2 czerwca, po oddaniu tego numeru „Plusa Minusa” do druku) przegłosować poprawki do ustawy co najmniej usuwające sędziów mianowanych przez „upolitycznioną” KRS z Sądu Najwyższego. Jeśli von der Leyen ogłosi uznanie odblokowania pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy, ma to wyglądać na uznanie, że dopiero senatorowie stworzyli stan prawny, który UE akceptuje. Ale ten pomysł może być też merytoryczny. Może się okazać, że europejska polityczka ogłasza wersję senacką za najbardziej strawną dla Unii.
Tylko że to może nie wystarczyć. Będzie to jedynie chwilowe wrażenie. Można podejrzewać, że Sejm poprawki Senatu odrzuci, a jednak Unia tych pieniędzy nie cofnie. Stąd zarazem kampania, aby jednak polskiemu rządowi nie ufać. Prezydent stolicy i wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski oznajmia, że rozmawiał z szefową Komisji i że ona oszukać się nie da. A co jeśli jednak da?