C. S. Lewis i J. R. R. Tolkien byli świadkami nie byle czego, bo stworzenia świata. I to dwóch najlepszych spośród wszystkich światów – Narnii i Śródziemia. Słucham, panie prokuratorze, jaki sprzeciw? Tylko takie historie, opowieści dla mniejszych i większych dzieci, bez żadnej wartości dowodowej? Bzdura, sprzeciw oddalony. Każda opowieść jest podróżą do nowego lądu, a pisarz to tylko pionier. Wytycza szlak, rysuje mapy, przedziera się przez nieznane ścieżki. One już tam były, od zawsze czekały, aż ktoś wreszcie postawi na nich stopę. Pisarze nie są tymi, którzy mówią, czy mają coś specjalnego do powiedzenia. Nawet lepiej, kiedy tak nie jest. Oni są tylko tymi, którzy potrafią słuchać. Pierwszymi spośród słyszących jakąś opowieść, wezwanymi do tego, żeby przekazać ją dalej. Im więcej w nich pokory świadka, a mniej pychy sędziego, tym lepiej sprawują się w swoim fachu.
Czytaj więcej
Założę się, że naród ukraiński nie znajdzie w literaturze tworzonej w jakimkolwiek innym języku piękniejszej laudacji na swoją cześć. Ale kiedy zacząłem się zastanawiać, czy dzisiaj, przy tym wszystkim, co się wokół nas dzieje, byłaby szansa na jakąś wielką akcję literacko-polityczną, przetłumaczenie „Kontry" Józefa Mackiewicza na język ukraiński, wydanie w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, zbudowanie na niej czegoś więcej poza emocjonalnym zjednoczeniem dwóch narodów, musiałem sam przed sobą stwierdzić, że to nie może się udać. Bo ta powieść jest zbyt prawdziwa, żeby można na niej budować politykę historyczną.
Lewis i Tolkien byli świadkami stworzenia, dzięki temu właśnie, że potrafili słuchać. Pierwszy zobaczył Aslana kroczącego przez pustkę i ciemność, ze śpiewem na paszczy i życiem za plecami. Przed nim było nic, za nim – nowy świat. A pośrodku, między nicością a rzeczywistością, a więc w tym momencie, który zwykliśmy nazywać początkiem, była pieśń. Śpiew lwa – warknięcia harmonii, ryk melodii. Tolkien natomiast zobaczył Eru, Jedynego, na obszarze Ardy nazywanego Iluvatarem, podczas wspólnego muzykowania z Ainurami, Istotami Świętymi. Jam session stworzenia: Jedyny podawał im temat, a oni go rozwijali. Głosy Ainurów na podobieństwo harf i lutni, fletów i trąb, wiol i organów wypełniły przestrzeń. Muzyka i echa Muzyki rozległy się w Pustce. Aż przestała być pustką. I tak, za sprawą pieśni, stał się Początek.
Lewis i Tolkien byli świadkami stworzenia, dzięki temu właśnie, że potrafili słuchać. Pierwszy zobaczył Aslana kroczącego przez pustkę i ciemność, ze śpiewem na paszczy i życiem za plecami. Przed nim było nic, za nim – nowy świat.
Słuchanie zakłada posłuszeństwo; kto podczas wykonywania utworu zacznie gadać i dodawać coś od siebie, zostanie szybko wyproszony z sali. Na własną zgubę. Świat zaczął schodzić na psy, kiedy pieśniarze zostali zastąpieni przez mówców. Papier wszystko przyjmie, nie ma takiej blagi ani kłamstwa, które nie mogłoby zostać zapisane i wypowiedziane. Muzyka z kolei świadczy o każdym najmniejszym złamaniu zasad harmonii. Fałszywy dźwięk to kłamstwo napiętnowane – nieprawda w całej swojej ohydzie. Czy może być lepszy dowód, że istnieje tak naprawdę jedna pieśń, jedna – choć niewyobrażalnie złożona, a jednocześnie prosta jak dziecinna kołysanka – reguła?