Stacja ABC News zawiesiła gwiazdę za jej absurdalne komentarze na temat Holokaustu. Pani Goldberg stwierdziła bowiem, że „Holokaust nie dotyczył rasy" i to tylko wewnętrzna historia dwóch grup białych. Oczywiście jedni byli nieludzcy, wręcz bestialscy, ale to jeszcze nie rasizm. Cóż, najwyraźniej do pani Caryn Elaine Johnson, później znanej jako Whoopi Pierdzioszka, by wreszcie zaistnieć jako Whoopi Goldberg, nie dotarło, że dla Niemców Żydzi byli inną, gorszą rasą, i nie miało znaczenia, że wszyscy są biali.
Czytaj więcej
Bardzo lubię tę klasyczną definicję La Rochefoucaulda (taki francuski Lec), iż „hipokryzja to hołd, jaki występek składa cnocie". Jej ucieleśnieniem jest postać upadłego kaznodziei, który przecież doskonale wie, jak żyć się powinno, ale jednak słabość ludzkiej natury i siła pokusy sprawiają, że upada. To o tej postawie – trochę ją usprawiedliwiając – inny mędrzec powiedział, że przecież drogowskaz nie kroczy drogą, którą wskazuje.
Kryje się za tym, rozpowszechnione nie tylko w Stanach Zjednoczonych, przekonanie, że biali ludzie nie mogą być ofiarami rasizmu. Świat według Goldberg jest dość prosty – rasizm występuje wtedy, gdy biały prześladuje niebiałego. W gruncie rzeczy bardzo to ciekawe, bo nie dość, że nie wiemy, czym jest prześladowanie i kto to ocenia, to jeszcze nie wiemy, kto jest biały. W Polsce może to nie problem, ale w krajach bardziej narodowościowo zróżnicowanych naprawdę niełatwo na to pytanie odpowiedzieć. Tak czy owak, Whoopi Goldberg ukarano.
I tu trzeba uznać oczywistą wyższość Polski nad taką Ameryką. U nas nikogo się nie karze ani nie krytykuje. To znaczy czyni się to nieustannie, ale jest to ważne wyłącznie dla połowy stada. Druga ma na to, excusez le mot, wywalone. Można więc być patentowaną chamką, żyjącą z wywoływania burd, posługiwania się pospolitym kłamstwem i niepospolitymi wulgaryzmami, i jednocześnie być fetowaną Kobietą Roku, a nawet lat wielu. Można być emanacją obłudy walczącą z hejtem i tłumiącą wszelką krytykę pod swoim adresem, jednocześnie grożąc „przyłożeniem z baśki, czyli trzy razy mocno po pysku" i nawołując do gonienia dziadygów. Można, jeśli się jest po naszej stronie. Druga strona też ma swoich świętych. Tu jedyną karą za wołające o pomstę do nieba chamstwo jest zesłanie do Trybunału Konstytucyjnego albo Parlamentu Europejskiego. W końcu nikt nam nie będzie mówił, co białe, co czarne, a czego się nie godzi.
U nas, droga pani Whoopi, krytyka nie istnieje. „Wiadomości" nie zjadą Prezesa, a w Onecie nie przeczyta pani o Prezydencie Europy niczego innego niż pean, taką mamy równowagę w przyrodzie. Co ciekawe i co mogłoby panią zainteresować, już dawno przełożyło się to na inne niż polityka obszary. Niech pani sobie wyobrazi, że taki Wildstein popełni książkę. Jego powieść, choćby genialna, zostanie całkowicie przemilczana przez gazetę, której nie jest wszystko jedno, oraz wszelkie jej elektroniczne odnogi. Tu recenzji nie będzie, co najwyżej któryś z dyżurnych felietonistów sięgnie do repertuaru klisz (żałosny grafoman, kompleksy, opętanie seksem) i po wielekroć sprawdzone szyderstwa.