Robert Mazurek: Na straży kurnika

Bardzo lubię tę klasyczną definicję La Rochefoucaulda (taki francuski Lec), iż „hipokryzja to hołd, jaki występek składa cnocie". Jej ucieleśnieniem jest postać upadłego kaznodziei, który przecież doskonale wie, jak żyć się powinno, ale jednak słabość ludzkiej natury i siła pokusy sprawiają, że upada. To o tej postawie – trochę ją usprawiedliwiając – inny mędrzec powiedział, że przecież drogowskaz nie kroczy drogą, którą wskazuje.

Publikacja: 28.01.2022 17:00

Robert Mazurek: Na straży kurnika

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Ale ta definicja hipokryzji czy obłudy nie zawsze wszystko tłumaczy. Nie La Rochefoucauld ani Lec, tylko jakiś anonimowy myśliciel wynalazł pojęcie mądrości etapu. To ona, owa mądrość, każe dziś głosić to, z czym tak ochoczo walczyliśmy wczoraj. Najważniejsza przy tym jest umiejętność kontrolowania oczu – nie mogą nam nawet mrugnąć powieki. Przykłady? Sejm zajmował się immunitetem Mariana Banasia. Kto zacz? Ano „człowiek kryształowy, niezwykle uczciwy", o „przepięknym życiorysie", któremu „zawdzięczamy skuteczną walkę z mafiami VAT-owskimi". Takim przynajmniej widzieli go dwa lata temu Stanisław Karczewski i Mateusz Morawiecki. Dumna z trafnego wyboru partia napisała nawet w swym programie wyborczym, że dzięki niej NIK „zyskał nową jakość, a dobór kadr na kluczowe stanowiska w państwie – poza wszelką dyskusją – zyskał nowy standard". Oj tak, co prawda, to prawda, standardy to zupełnie nowe.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Debilologia stosowana

Ale przecież biedni pisowcy nie wiedzieli, nad kim głosują, bo media ujawniły ciemne interesy rodziny Banasiów dopiero dwa dni później, a niby któż miałby im to wcześniej powiedzieć? Że sprawowali władzę nad prokuraturą i służbami specjalnymi, więc może służby powinny sprawdzić, kim jest pancerny i kryształowy wiceminister aplikujący o nową robotę? Zbyt wiele oczekujemy od państwa z tektury.

Zostawmy jednak PiS, bo na parkiet wkraczają lepsi fachowcy. Na Banasiu suchej nitki nie zostawili liderzy Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna dopytywał: „Czy to normalne, że na szefa NIK awansuje człowiek oskarżany o związki z układami mafijnymi i nepotyzmem?". Dopytywał i sam sobie odpowiadał, żeby czasu nie tracić: „Szefem kurnika zostaje lis". Borys Budka nie miał żadnych wątpliwości: „Najważniejsze jest to, by Banaś przestał być prezesem NIK, bo to kompromituje państwo polskie". Krótko i węzłowato. Pomniejsi politycy opozycji wpadli w taki zapał, że złożyli dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Dwa, na wypadek gdyby jedno się gdzieś zawieruszyło. I dziś ci sami posłowie bronią Banasia jak niepodległości, bronią przed ich własnym zawiadomieniem do prokuratury!

Na Banasiu suchej nitki nie zostawili liderzy Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna dopytywał: „Czy to normalne, że na szefa NIK awansuje człowiek oskarżany o związki z układami mafijnymi i nepotyzmem?". Dopytywał i sam sobie odpowiadał, żeby czasu nie tracić: „Szefem kurnika zostaje lis".

I co? I pstro, mądrość etapu. Wytłumaczył mi to expressis verbis Joachim Brudziński, dopytywany w radiu, czemu PiS, które tak bardzo chciało komisji śledczej w sprawie taśm od Sowy, tym razem równie stanowczo komisji nie chce. „A zna pan takie pojęcie: mądrość etapu?" – spytał z rozbrajającą szczerością europoseł.

Poseł Poncyljusz z partii obecnie wręcz przeciwnej niż pan Joachim, niegdyś bardzo zaangażowany harcerz, taki na serio, broni teraz Banasia, mówiąc, że Platforma nie miałaby żadnego interesu w tym, by go odwoływać. To równie szczere i wyjątkowo gorzkie słowa pana posła. Bo rozumiem, że pozbycie się skompromitowanej postaci z jednej z najważniejszych instytucji w państwie samo w sobie żadną wartością nie jest, prawda? Bo jak to niby zmierzyć, skoro nam od tego słupki nie drgnęły?

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Mąka w koksie

No dobrze, spytacie państwo, ale właściwie czemu wam tym głowę zawracam? Czyżbym chciał pospieszyć z szokującą i nieoczekiwaną puentą, iż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia oraz stanu posiadania władzy? Fiu, fiu, panie Mazurek, świetnie kombinujecie, za chwilę odkryjecie istnienie grawitacji. Nie, to, że obłuda oraz cynizm nieodłącznie towarzyszą polityce, wiemy od zawsze. Morał jest nieco inny, choć również mało odkrywczy i gorzki. Otóż wy, panowie parlamentarzyści, bawicie się w politykę w najlepsze, ale skołowany naród bierze to wszystko dosłownie, bez nawiasów, na serio, święcie przy tym wierząc, iż uczestniczy w świętej wojnie. I jak mają się dziś czuć ci, którzy Banasia od czci i wiary odsądzali? Mają uważać, że na straży kurnika powinien stać lis? Hm, coś w tym jest, w końcu któż bardziej doceni kury.

Ale ta definicja hipokryzji czy obłudy nie zawsze wszystko tłumaczy. Nie La Rochefoucauld ani Lec, tylko jakiś anonimowy myśliciel wynalazł pojęcie mądrości etapu. To ona, owa mądrość, każe dziś głosić to, z czym tak ochoczo walczyliśmy wczoraj. Najważniejsza przy tym jest umiejętność kontrolowania oczu – nie mogą nam nawet mrugnąć powieki. Przykłady? Sejm zajmował się immunitetem Mariana Banasia. Kto zacz? Ano „człowiek kryształowy, niezwykle uczciwy", o „przepięknym życiorysie", któremu „zawdzięczamy skuteczną walkę z mafiami VAT-owskimi". Takim przynajmniej widzieli go dwa lata temu Stanisław Karczewski i Mateusz Morawiecki. Dumna z trafnego wyboru partia napisała nawet w swym programie wyborczym, że dzięki niej NIK „zyskał nową jakość, a dobór kadr na kluczowe stanowiska w państwie – poza wszelką dyskusją – zyskał nowy standard". Oj tak, co prawda, to prawda, standardy to zupełnie nowe.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi