Robert Mazurek: Mąka w koksie

Rafał odnalazł szczęście, zabijając. Zabił nudę, a szczęście odnalazł w sportach ekstremalnych, za które zabrał się po tym, jak widowiskowo, ostatecznie i traumatycznie stracił swą posadę.

Publikacja: 31.12.2021 06:00

Robert Mazurek: Mąka w koksie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Mój znajomy rzuca się teraz ze wszystkiego, co może, a to ze spadochronem, a to z linką, co się bandżo nazywa albo jakoś podobnie, albo bez niczego, ale wtedy do wody. Biega bez opamiętania i przerwy, rowerem jeździ, jakby mu Tusk zabrał prawo jazdy, a w wolnych chwilach, kiedy się nie przemieszcza, dźwiga ciężary. Rafał nie ma już brzucha, stresu i wolnego czasu, więc nie wie, co to nuda. Zaraz jednak skończą mu się wyzwania, bo przebiegnie, przepłynie, przejedzie, zanurkuje, wzniesie się, wdrapie wszędzie, gdzie człowiek znaleźć się może. A wtedy znów, witaj, nudo.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Bali dla każdego

Bo człowiek wszystko w życiu robi dla przyjemności. Albo pieniędzy, ale pieniądze to też przyjemność. Jak wiadomo, nuda przyjemności nie daje, stąd zabijanie nudy staje się życiową koniecznością nas, ludzi pierwszego świata. Jednak nuda jest jak koronawirus – coraz trudniej jej się pozbyć, stąd mój pomysł, by podrzucić państwu kilka sposobów na zabicie nudy. Dobry ze mnie człowiek, prawda?

Dobry, dlatego przestrzegę. Bo na przykład taki handel narkotykami jawić się może jako fantastyczny pomysł na 2022 r., bo to i zarobić można, i monotonia nie grozi. Błąd! Ja już nie mówię, że początkowe etapy kariery dilera to zajęcie o śmiertelności himalaisty zimowego, więc planów na wakacje bym na państwa miejscu nie robił, bo jak nie ustrzelą, to posadzą, a wtedy co prawda o wikt i opierunek zatroszczy się podatnik, ale grymasy z wyborem lokum we Wronkach nie wchodzą w grę. Powiecie, że niektórym się udaje i przechodzą do drugiego etapu, a wtedy to już Escobar i to nie San, a Pablo. No może, ale to tak fajnie tylko w filmach wygląda, taki boss to raczej księgowy jest – problemy z personelem, bo się łajdaczy i niesportowo prowadzi, z towarem, bo mąkę do kokainy dosypują, konkurencją na rynku, logistyką, a tu ci jeszcze dilerzy strajkują, że chcą płatnego urlopu, casual friday, owocowej środy oraz karnetu na siłownię, która nie działa, bo właśnie zastrzeliłeś jej właściciela.

Można też zostać producentem filmowym, ale tu trzeba na dzień dobry milionami obracać. Więc może rynek porno, przynajmniej się na kostiumach zaoszczędzi, no i na gażach, bo męska część ekipy weźmie tę robotę z pocałowaniem ręki, choć akurat nie ręce będą tu pierwszoplanowe. Brzmi nie najgorzej, ale po dwóch dniach ekscytacja ulatuje, a atmosfera robi się równie pociągająca, co enerdowskie wczasy dla nudystów. Szósta trzydzieści pobudka, gimnastyka, śniadanie, od dziesiątej do obiadu słuchanie przemówienia Honeckera. Ale za to nago. Nie, nie, te filmy to jakiś nonsens, ani człowiek milionerem nie zostanie, ani się dobrze nie zabawi.

Bo człowiek wszystko w życiu robi dla przyjemności. Albo pieniędzy, ale pieniądze to też przyjemność. Jak wiadomo, nuda przyjemności nie daje, stąd zabijanie nudy staje się życiową koniecznością nas, ludzi pierwszego świata. 

Może nie zabawy, lecz emocji z pewnością dostarczyłaby rola masowego mordercy. Co prawda można pożegnać się z etatem, a w dłuższej perspektywie nawet z głową, lecz co człowiek użyje, to jego. Oczywiście pytanie, skąd brać zlecenia, pozostaje w mocy, bo jako człowiek spoza branży nie podpowiem państwu, gdzie się ogłaszają płatni zabójcy, czy są gdzieś dla nich targi pracy, na jakie benefity – tak się teraz mówi po polsku – mogą liczyć oraz czy można powołać się na klauzulę sumienia.

Ale, bądźmy szczerzy, to wszystko to propozycje nie dla każdego. Młody, sprawny da sobie jakoś radę, ale taki bumer, znany także jako dziaders? Dla niego przeznaczona jest propozycja ostatnia – poligamia. Kilka żon? Brzmi rewelacyjnie – jedna jest nie w humorze, to pędzimy do drugiej, trzeciej, w końcu musi się udać! Poza tym, bądźmy nowocześni, niech panie też coś z życia mają, choćby kilku mężów. I bezzwłocznie należy to zalegalizować, zacząłbym od bigamii, w końcu dostateczną karą za dwie żony są dwie teściowe. Tylko bez oszukiwania, zajmować się trzeba żonami, bo inaczej będzie tak, że żona sobie myśli, że jesteś u kochanki, kochanka, że u żony, a ty sobie spokojnie pomykasz do biblioteki.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Wstęp na biało

Wszystkie te pomysły, przyznaję po chwili namysłu, mają tę wadę, że świetnie wyglądają wyłącznie na papierze. W rzeczywistości to jakoś nie działa. No cóż, chyba nie będziemy mieć ciekawszego roku. Wszystkiego najnudniejszego!

Mój znajomy rzuca się teraz ze wszystkiego, co może, a to ze spadochronem, a to z linką, co się bandżo nazywa albo jakoś podobnie, albo bez niczego, ale wtedy do wody. Biega bez opamiętania i przerwy, rowerem jeździ, jakby mu Tusk zabrał prawo jazdy, a w wolnych chwilach, kiedy się nie przemieszcza, dźwiga ciężary. Rafał nie ma już brzucha, stresu i wolnego czasu, więc nie wie, co to nuda. Zaraz jednak skończą mu się wyzwania, bo przebiegnie, przepłynie, przejedzie, zanurkuje, wzniesie się, wdrapie wszędzie, gdzie człowiek znaleźć się może. A wtedy znów, witaj, nudo.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi