Paulina Matysiak: Ktoś robi totalne zamieszanie

Dziś bardzo łatwo można podszyć się pod czyjś numer telefonu. Ten, kto podszył się pod numery moje i posła Pawła Szramki, wykorzystuje kontekst afery Pegasusa, mejli Dworczyka i tajnego posiedzenia Sejmu, by siać ferment, dezinformować opinię publiczną, być może dyskredytować służby - mówi Paulina Matysiak, posłanka Lewicy Razem.

Aktualizacja: 28.01.2022 21:18 Publikacja: 28.01.2022 10:00

Paulina Matysiak: Ktoś robi totalne zamieszanie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Plus Minus: Dobrze znasz się z posłem Pawłem Szramką z koła Polskie Sprawy?

Startowaliśmy z tego samego województwa do europarlamentu i poznaliśmy się, biorąc udział w różnych debatach, a potem spotkaliśmy się już w Sejmie – jak się mijamy gdzieś na korytarzu, zawsze chwilę pogadamy, szczególnie że pracujemy teraz wspólnie w dwóch zespołach: ds. walki z wykluczeniem transportowym, który założyłam, oraz ds. legalizacji marihuany.

To pewnie nie był zdziwiony, kiedy na komórce wyświetlił mu się twój numer?

Nie, zresztą przed tymi połączeniami, do których pijesz, z rana tego samego dnia naprawdę rozmawialiśmy. Paweł dzwonił do mnie, gdy byłam w pociągu i nie mogłam odebrać – oddzwoniłam, jak tylko wysiadłam, i pytam, co chciał, a on, że tylko oddzwaniał, bo to ja do niego dzwoniłam wczoraj o godz. 22. Pomyślałam, że może zadzwoniłam jakoś przypadkiem, ale w połączeniach wychodzących nie miałam takiego telefonu. Uznaliśmy, że to pewnie jakiś błąd na łączach, ale po południu znowu „zadzwoniłam" do Pawła – odebrał, a w słuchawce zamiast mnie wiadomość głosowa, komunikat nagrany przez jakiś syntezator mowy z groźbami i obelgami.

A potem do ciebie „dzwonił" Paweł.

Najpierw ten prawdziwy, gdy znowu wsiadałam do pociągu – poinformował mnie, że ktoś się pode mnie podszył i mu groził. A po chwili, jak już usiadłam w przedziale, znowu wyświetlił mi się Paweł, bo z perspektywy odbiorcy to wygląda tak, że wyświetla się imię i nazwisko, pod jakim mamy dany numer zapisany w telefonie. Myślałam, że chce coś może dopowiedzieć, ale to już był tzw. spoofing. Pierwsza wiadomość była bardzo wulgarna, a w drugiej padły już bezpośrednie groźby śmierci. Paweł to zgłosił do ABW, a ja, jak tylko wysiadłam na Warszawie Centralnej, poszłam na kolejowy komisariat policji – potraktowali to zgłoszenie poważnie, nawet następnego dnia poprosili, bym wróciła uzupełnić zeznania, ale tak naprawdę szanse, by znaleźć osobę, która podszyła się pod nasze numery telefonu, są niewielkie, chyba że popełniła jakiś błąd.

Słyszałaś wcześniej o terminie „spoofing"?

Nie, zetknęłam się z tym po raz pierwszy, ale zdążyłam już się dokształcić (śmiech). Trochę poczytałam i wiem, że to będzie duży problem. Okazuje się, że dziś bardzo łatwo można podszyć się pod czyjś numer telefonu i przestępcy na pewno będą tę technikę wykorzystywać, np. udając, że dzwonią z jakiejś instytucji, której odbiorca ufa. A myśląc, że dzwoni do nas ktoś z urzędu czy banku, łatwo możemy podać takiej osobie wrażliwe dane. Na pewno potrzebna jest tu edukacja społeczeństwa.

A jak myślisz, po co ktoś to wam zrobił?

Nie wiem, ale myślę, że kontekst jest nieprzypadkowy. Powstaje komisja ds. Pegasusa, mamy też inną aferę związaną z bezpieczeństwem komunikacji, czyli wyciek mejli Michała Dworczyka, z czym właściwie nic nie zrobiono – jak Dworczyk był ministrem, tak jest...

Czytaj więcej

Magdalena Milert. Zwycięstwo komercji nad przestrzenią publiczną

Gdyby go zdymisjonowali, to przyznaliby tym samym, że to były prawdziwe mejle.

Ale doskonale wiemy, że na pewno duża ich część była prawdziwa, co potwierdzają dziś sami uczestnicy tych konwersacji. Oczywiście, może być tak, że inna część jest zmanipulowana – zresztą dlatego może być ujawnianych właśnie tak dużo prawdziwych wiadomości, by w ich masie ukryć jakieś manipulacje. Ale po drodze mieliśmy jeszcze utajnione posiedzenie Sejmu, o którym otwartym tekstem mogę dziś powiedzieć, że wiele się na nim nie dowiedzieliśmy.

Otwartym tekstem to właściwie nic nie możesz o nim powiedzieć.

Ale nie padły na nim żadne tajne informacje – to była jedynie zagrywka PR-owa. Na mnie to z początku zrobiło wielkie wrażenie, bo zasiadam w Sejmie pierwszą kadencję, więc taka tajność zabrzmiała poważnie. A potem siedzisz na takim posiedzeniu i myślisz: Matko, co za hucpa...

A czy takiej refleksji nie budzi w ogóle cała polityka?

Może nie cała, ale na pewno duża część (śmiech). Myślę, że ten, kto podszył się pod telefony moje i Pawła, wykorzystuje ten kontekst – aferę z Pegasusem, mejle Dworczyka, tajne posiedzenia – by siać jeszcze większy ferment, dezinformować opinię publiczną, być może dyskredytować służby. Zobaczmy, że ofiarą spoofingu padła też żona senatora Brejzy, który był inwigilowany Pegasusem – podszyto się pod jej numer telefonu, by informować o podłożonych bombach. Ktoś robi totalne zamieszanie.

Pogadajmy o tobie. W roku 2017 wstąpiłaś do partii Razem, w marcu 2019 wybrano cię do zarządu krajowego, a w październiku 2019 zostałaś już posłanką. Błyskawiczna kariera, jesteś aż taka zdolna?

Tak błyskawiczna kariera możliwa była tylko w takiej partii jak Razem, która stawia na kobiety i je premiuje, ma parytety w różnych ciałach i organach. Gdyby ich nie było, to nie miałabym tak łatwo. Szybko weszłam do zarządu okręgu, potem zaczęłam pracę w centrali partyjnej i dalej już się potoczyło.

Muszą cię bardzo cenić w partii, bo we wszystkich wyborach zawsze dostawałaś jedynkę na listach.

No, cenią mnie (śmiech).

Widzisz, takie pytania są trudniejsze niż chamskie zaczepki.

Tak, kobiety w ogóle mają problem, by się chwalić, mówić o sobie dobrze: tak, umiem, znam się, jestem zdolna, zostałam doceniona za swoje umiejętności. A trzeba to robić, szczególnie że facetom bardzo często przychodzi to z wielką łatwością. Kobiety trzeba do tego namawiać, sama już się trochę przełamałam, ale na pewno nie jest tak, że jakoś bardzo ochoczo to robię. Pamiętam, jak pierwszy raz dostałam propozycję jedynki na liście do sejmiku i mocno się wzbraniałam: bo ja nie wiem, nie znam się, musiałabym się dużo dowiedzieć... Koledzy musieli mnie długo przekonywać, że się do tego sejmiku nadaję.

Ale potem złapałaś bakcyla?

Trochę tak (śmiech). Nawet jak się nie dostajesz, to jednak widzisz, że to ma sens, że fajnie móc mówić swoje, przekonywać ludzi, pokazywać się w różnych miejscach, debatować z innymi kandydatami.

No i pracuje na ciebie sporo ludzi, to też pewnie fajne uczucie.

Oczywiście, bo polityka to gra zespołowa. Mam bardzo duży zespół ludzi, którzy ze mną działają. Mnóstwo rzeczy, które robi poseł czy posłanka, to tak naprawdę niewidoczna praca osób, które za nimi stoją.

Zaginasz rogi?

Książek? Tak, oczywiście. Rozumiem, że chodzi ci o mój blog „Zaginam rogi", gdzie pisałam o książkach, które czytam. Odkąd zajęłam się działalnością polityczną, to już nic tam nie wrzucam, ale ostatnio sporo osób mnie o niego pyta, więc może jednak do tego wrócę.

Ale słyszałaś, że jest coś takiego jak Netflix?

Nawet oglądam (śmiech). Ostatnio częściej seriale niż filmy, ale jak jestem w podróży, w pociągu, to jednak wciąż wolę czytać.

A że w pociągach spędzasz pół życia, patrząc po twoich mediach społecznościowych...

Ostatnio zaczęłam nieco mniej wrzucać tych zdjęć z pociągu, bo stwierdziłam, że to jest już monotematyczne i ciągle komentują je te same osoby. Ale uważam, że politycy powinni dawać przykład swoją postawą, dlatego zaczęłam w ogóle te zdjęcia wrzucać.

I sama sobie dorobiłaś gębę posłanki z pociągu.

Trochę tak, ale ja po prostu dużo podróżuję, zresztą zaraz też wsiadam w pociąg i jadę do Łodzi, a potem z Łodzi już, niestety, nie ma pociągu do Kutna, więc będę jechać busem po nocy. Moje zainteresowanie tzw. zbiorkomem wynika po prostu z życiowych doświadczeń, to prawdziwie mój temat – społecznie szalenie istotny, ale absolutnie nie jest sexy dla ogólnopolskich mediów. Podobnie jak inny temat, którym się zajmuję, czyli polityka senioralna.

Czytaj więcej

Patryk Markuszewski: Drastyczna historia dla krnąbrnych wodzirejów

Jesteś najmłodszą posłanką w Komisji Polityki Senioralnej?

No widzisz – ciągle śmichy-chichy, że taka młoda osoba, a tymi seniorami się zajmuje...

Okej, pogadajmy na poważnie. Z komunikacji zbiorowej korzysta zdecydowana większość Polaków, dlaczego więc ten temat nie jest sexy?

To może ty mi powiesz, czemu media nie chcą o niej pisać?

Ja tam właśnie rozmawiam o niej z posłanką.

I wielki szacun (śmiech). Gdy ktoś się podszył pod telefony posłów, to napisały o tym wszystkie media, od ogólnopolskich po lokalne. A o tym, że ludzie z Włocławka nie mogą dojechać na czas do Kutna do pracy, to napisze może jakiś miejscowy portal. Przebije się najwyżej tekst w stylu: hurr, durr, budują CPK, co oni sobie wyobrażają... Ale systemowego myślenia o transporcie zbiorowym, jak powinien funkcjonować jako całość, gdzie są jakieś niedociągnięcia, to w mediach nie znajdziemy. Zresztą brak takiego globalnego myślenia doskonale widać też w pracach sejmowej Komisji Infrastruktury, gdzie posłowie interesują się jedynie projektami ważnymi dla ich okręgów. Naprawdę trzeba się bardzo dużo napracować, by np. losem konkretnego połączenia kolejowego szerzej zainteresować media, a od tego zainteresowania często zależy jego przyszłość.

Mamy 2022 r., tradycyjne media są podobno przeżytkiem.

Gdyby naprawdę były, tobyśmy nie robili wywiadu do papierowej gazety, tylko zrobilibyśmy jakiegoś „live'a" na TikToku (śmiech). Pewnie część naszych czytelników niekoniecznie ma konto na Twitterze czy Instagramie, by widzieć, co ja tam wrzucam i o czym informuję. Ludzie w różnym wieku i z różnych miejscowości czerpią informacje z rozmaitych źródeł i trzeba próbować do nich dotrzeć na wszelkie możliwe sposoby.

A tobie, posłance z Kutna, pewnie zależy, by docierać do ludzi z prowincji?

O, jako kutnianka czuję się obrażona, że Kutno jest uważane przez warszawiaków za prowincję.

Czyli nie lubisz tego słowa?

Ono jest negatywnie nacechowane i dlatego sama go nie używam, ale nie wstydzę się tego, że jestem ze średniego miasta. Jeśli chcesz zatytułować ten wywiad „Posłanka z prowincji", to okej, tak naprawdę w ogóle mi to nie przeszkadza. Kocham moje miasto i wiem, że bardzo złudne jest myślenie, popularne m.in. w Warszawie, że Polska to głównie wielkie aglomeracje.

I mówisz to jako posłanka partii, która reprezentuje właśnie głównie wielkie aglomeracje?

Z naszej szóstki posłów faktycznie jako jedyna odróżniam się geograficznie, patrząc na to, jaki okręg reprezentuję. Wyborcy ze średnich i małych miast mierzą się z innymi problemami i mam poczucie, że są one w Warszawie niedostrzegalne. A Polska stoi właśnie takimi miastami. Po to więc jestem w polityce, by o takich sprawach mówić.

W Razem w ogóle często mówicie o zwykłych ludziach i prawdziwej Polsce, ale gdy wrzucasz na Twittera sprawozdania, ile to osób nie ma w pociągu maseczki i jak konduktor nic sobie z tego nie robi, to nie masz trochę wrażenia, że to jest jakieś takie elitarystyczne – przychodzi pani filolożka i filozofka i czepia się ludu, że źle żyje?

O rety, przecież nie uważam, że jak ktoś nie nosi maseczki, to jest gorszy ode mnie. To nie jest żaden wymysł elit, że trzeba je nosić, tylko mamy w kraju taką, a nie inną, sytuację epidemiologiczną i to żaden protekcjonalizm, że zwracam komuś uwagę. Jeśli porozmawiałbyś z mieszkańcami mniejszych miast, to większość tych ludzi jest najzwyczajniej wkurzona, że rząd jest zakładnikiem antyszczepionkowej mniejszości i nie chce wprowadzać przepisów, które będą chronić ich zdrowie i życie. Przecież większość Polaków się zaszczepiła, chcą chronić swoich najbliższych, a idą do sklepu i widzą, że ekspedientka nie może nic zrobić osobie, która wejdzie bez maseczki. To nie problem na osi elity–lud ani centrum–prowincja. I rozumiem też obsługę sklepu, która ma już dosyć upominania klientów, bo ile można...

Chcesz powiedzieć, że w małych miejscowościach naprawdę większość ludzi nosi w sklepie maseczki?

To na pewno zależy od miejscowości, ale nigdzie nie miałam takiej sytuacji, by gdzieś w sklepie zupełnie nikt nie miał maseczki, raczej jedni mają, a inni nie. Założenie maseczki w miejscu publicznym to dziś kwestia zwykłej kultury osobistej. Naprawdę nie wiem, co musi mieć w głowie ktoś, komu już policjant wezwany przez konduktora mówi, żeby założył maseczkę, a on dalej brnie, że żadnego „kagańca" nie założy, potem zaś podnosi larum, że został wyprowadzony z pociągu... No, mógł się tego jednak spodziewać.

Czytaj więcej

Jacek Grzeszak: Nie widać niczego, co zastąpiłoby smartfony

Konduktor musi w takich sytuacjach wzywać policję?

Sam nic nie może zrobić. Złożona przeze mnie nowela ustawy, która pozwalałaby konduktorom wystawić takim podróżnym tzw. opłatę dodatkową, która byłaby wpisana w regulaminie przewozu, została niestety odrzucona w Komisji Infrastruktury głosami PiS i Konfederacji.

Przegrałaś z prawdziwą polityką. Partie, które ją uprawiają, doskonale wiedzą, że nie można wkurzać swojego elektoratu. Wy nie jesteście trochę za bardzo idealistyczni?

Ale to nie jest kwestia ideałów, tylko absolutnej pragmatyki – zdrowia i życia ludzi. Poza tym polityka nie polega tylko na tym, żeby robić to, co się tu i teraz opłaca, choć wiem, że to niepopularne przekonanie w wyżej wymienionych partiach. W polityce tak naprawdę często trzeba podejmować decyzje, które są trudne do wytłumaczenia nawet własnemu elektoratowi, inaczej nic w Polsce nie będzie się zmieniać na lepsze.

A na tej wymarzonej przez wielu wspólnej liście opozycyjnej, to myślisz, że w Kutnie miałabyś duże szanse w pojedynku np. z Romanem Giertychem?

Taka lista to mit. Nie wierzę, że rozwiąże nasze problemy – to nie zadziała. A ja, Pola Matysiak, nie wyobrażam sobie startu na jednej liście z osobami pokroju Giertycha, Gowina czy Nitrasa. Nie, po prostu nie.

Bo bardziej nie lubisz „libków" niż PiS-u?

O matko, mamy powoli kończyć rozmowę, a ty taki temat zaczynasz. Może w ten sposób: dostrzegam mankamenty i zaniedbania jednej i drugiej strony. Nie jest na pewno tak, że PiS jest wspaniałe, bo idzie w stronę bardziej socjalną, ale idzie – to jest fakt. Dlatego Platforma ze swoim antysocjalnym podejściem nie jest rozwiązaniem naszych problemów. Moje pokolenie, wchodzące w dorosłość w okresie rządów PO-PSL, musiało dorabiać na śmieciówkach za jakieś 4 złote za godzinę, by móc w ogóle ukończyć studia. I jakie propozycje dla Polski ma dziś Platforma? Czy proponuje cokolwiek innego, niż robiła przez osiem lat swoich rządów? Co ma do zaoferowania Polakom, którzy martwią się, czy będzie ich stać na podstawowe zakupy w sklepie lub czy w marcu korekta rozkładów jazdy pociągów nie spowoduje, że nie będą mieli jak wrócić do domu po pracy?

Czytaj więcej

Jakub Wiech. Niemcy bawią się w małą Moskwę

I co według ciebie ma do zaoferowania?

Właśnie nie wiem, bo oni o tym nie mówią, walą tylko w PiS i coraz głośniej krzyczą, że trzeba na nich głosować. Są sprawy, których nie załatwi żaden blok wyborczy inny niż lewicowy, np. prawa pracownicze czy prawa kobiet. Politycy PO, którzy sami przyznają, że w kwestiach gospodarczych mają podobny program z Konfederacją, raczej nie będą wspierać pracowników w sporach z pracodawcami, nie będą ułatwiać im zrzeszania się w związki itd.

Ale lewicowy blok w kolejnych sondażach ma po 4 proc. poparcia. Nie zaczynasz się obawiać o waszą przyszłość w Sejmie?

W partii Razem przeżyliśmy przeróżne sondaże i wiemy, że trzeba po prostu robić swoje, głośno mówić o własnych pomysłach, zabiegać o swoje tematy i nie bardzo orientować się na sondaże. To jedyna recepta na to, by nasze rozwiązania odpowiednio wybrzmiały, a jestem przekonana, że mamy dobre rozwiązania.

Paulina Matysiak (ur. 1984)

Filolożka i filozofka, członkini zarządu krajowego partii Lewica Razem i posłanka.

Plus Minus: Dobrze znasz się z posłem Pawłem Szramką z koła Polskie Sprawy?

Startowaliśmy z tego samego województwa do europarlamentu i poznaliśmy się, biorąc udział w różnych debatach, a potem spotkaliśmy się już w Sejmie – jak się mijamy gdzieś na korytarzu, zawsze chwilę pogadamy, szczególnie że pracujemy teraz wspólnie w dwóch zespołach: ds. walki z wykluczeniem transportowym, który założyłam, oraz ds. legalizacji marihuany.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi