Jan Maciejewski: Sowa Minerwy wylatuje przed świtem

Czym dla starożytności był spisek na życie Cezara, tym dla naszych czasów była, jest nadal, Wyspa Świętej Heleny. Dwóch cezarów, ludzi, którzy odważyli się zrozumieć nadchodzącą epokę i zostali złożeni na jej ołtarzu. Żeby wypełnić swoją misję, zadanie, jakie postawiły przed nimi w równej mierze własna ambicja i duch dziejów, musieli zostać unieszkodliwieni. Napoleon przeczuwał to na pewno już dużo wcześniej. Wiedział, jaki los sobie szykuje, otaczając się tym całym rzymskim ceremoniałem. Cesarskim diademem i tytułem, posągami i kodeksami praw. Zdawał sobie sprawę z tego, jak wysoko szybuje i że żadnemu człowiekowi nie może to ujść płazem.

Publikacja: 17.12.2021 16:00

Jan Maciejewski

Jan Maciejewski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Po raz pierwszy żegnał się zapewne z życiem, kiedy Beethoven wycofał dedykację. Na wieść o cesarskiej koronacji, postanowił zmienić wymowę i dziejowy sens swojej III symfonii, „Eroiki". On, który z muzyką robił to samo co Napoleon z historią, zrozumiał, że Bonaparte posunął się za daleko, przekroczył Rubikon. A i cesarz znał się na ludziach i z pewnością wiedział, jak bardzo nie lubią, gdy mówi się z nimi zbyt szczerze. Kiedy wielkie zmiany otrzymują imię, twarz i sylwetkę. Zwłaszcza jeśli jest ona niezbyt imponująca.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: To czary najwyższe

Zanim Cezara dosięgły noże spiskowców, pierwszy cios zadała epilepsja. To, co mieli do zrobienia, było większe od nich, ponieważ byli ludźmi. I jakkolwiek skrzętnie ukrywaliby ten fakt, w końcu musiał wyjść on jaw. A wówczas było już po nich. Rozpoczynały się epoki Oktawianów i Metternichów, Senatów i Świętych Przymierzy. Czas przedstawień, odgrywania ciągłości. Teatru zapewniającego zgromadzonej publiczności spokój ducha. Zmian, które nie wybuchają już ze spektakularnością wulkanów, tylko drążą cierpliwie rzeczywistość jak ocieplenie klimatu. Zmian, o których nie byłoby jednak mowy, bez wcześniejszego wzlotu i upadku tych dwóch.

Ale analogie jest sens przeprowadzać tylko po to, żeby wykazać różnicę. W tym przypadku szczególną, bo puentującą każdą z tych historii. Cezarowi na końcu została tylko gorycz. Rozczarowanie Brutusem, z którym chyba tylko Judasz Iskariota może konkurować o miano zdrajcy wszech czasów. I ty, ty również? Jak miałem zbudować imperium, zgromadzić pod swoimi rządami całą ludzkość, skoro tak bardzo nie znam się na ludziach, że przegapiłem zdradę najbliższego przyjaciela? Polityk, który ma czelność otrzeć się o wielkość nie musi być ekonomistą, socjologiem czy wojownikiem. Niekoniecznie powinien się znać na geografii czy historii, ale na jedno nie ma prawa sobie pozwolić: nie może się nie znać na ludziach.

Cezarowi na końcu została tylko gorycz. Rozczarowanie Brutusem, z którym chyba tylko Judasz Iskariota może konkurować o miano zdrajcy wszech czasów. I ty, ty również?

Wyspa Świętej Heleny jest daleko, jakby w innym świecie. A przecież to najważniejszy, ostatni akt tamtego dramatu. Nie przejmował się nim nawet Hegel, który w zasadzie przez całe życie pisał tylko jedną książkę – wariacje na temat Napoleona. Domykał pospiesznie swój system, światopogląd, jaki miał zawładnąć wyobraźnią Zachodu na długie lata, do teraz wisi nad nią cieniem. Pospieszył się, nie doczekał do końca tamtego dramatu, za wcześnie wysłał sowę Minerwy w drogę. Nie wylatuje ona po zmroku, tylko przed świtem. Historia nie zaczyna rozumieć samej siebie w świetle dnia, jaki upłynął, tylko tego, który dopiero ma wzejść.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Każdy mężczyzna ma buławę w plecaku

„Znam się na ludziach i tobie mówię, że Jezus Chrystus nie był człowiekiem". Jedno z ostatnich zdań cesarza Francuzów, jego własne „I ty, Brutusie?". Już nie niedowierzanie i rozpacz, ale wiara i nadzieja. I ostatnia prośba, już nie rozkaz, człowieka, który w swoich rękach trzymał jeszcze nie tak dawno całą Europę. O podanie mu ciała Tego, który trzyma w rękach cały świat. Sowa Minerwy frunie do nas z Wyspy Świętej Heleny.

Po raz pierwszy żegnał się zapewne z życiem, kiedy Beethoven wycofał dedykację. Na wieść o cesarskiej koronacji, postanowił zmienić wymowę i dziejowy sens swojej III symfonii, „Eroiki". On, który z muzyką robił to samo co Napoleon z historią, zrozumiał, że Bonaparte posunął się za daleko, przekroczył Rubikon. A i cesarz znał się na ludziach i z pewnością wiedział, jak bardzo nie lubią, gdy mówi się z nimi zbyt szczerze. Kiedy wielkie zmiany otrzymują imię, twarz i sylwetkę. Zwłaszcza jeśli jest ona niezbyt imponująca.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS