Menachem Begin. Polak „urodzony w Jerozolimie”

Nie pojedziesz do miasta, w którym wzrastałeś, uczyłeś się, marzyłeś, cierpiałeś i również byłeś szczęśliwy. Ono wszak już nie istnieje... Nie, nie pójdę za cieniami, one są we mnie – mówił o doświadczeniach przeszłości Menachem Begin.

Publikacja: 26.11.2021 16:00

Menachem Begin (1913–1992), premier Izraela w latach 1977–1983

Menachem Begin (1913–1992), premier Izraela w latach 1977–1983

Foto: EAST NEWS

Przygoda biofizyka Efraima Kacira z polityką była krótka – przez kilka lat był czwartym prezydentem Izraela. Decyzję podjął pod wpływem tragedii. Gdy w maju 1972 r. japońscy terroryści zabili 26 przypadkowych osób i zranili jeszcze trzy razy tyle na lotnisku w Tel Awiwie, jedną z ofiar był jego brat Aharon Kacir – też biofizyk i prezes Izraelskiej Akademii Nauk. Jak planowała premier Golda Meir, za rok miał on zostać prezydentem Izraela. Po jego śmierci zaproponowała kandydowanie jego młodszemu bratu.

Efraim Kacir piastował urząd prezydenta od maja 1973 r. do maja 1978 r. I to on powierzył w maju 1977 r. Menachemowi Beginowi misję utworzenia rządu po dziejowym zwycięstwie Likudu, które przeszło do historii jako „przesilenie tektoniczne" (mahapach). W 2000 r. 84-letni Efraim Kacir z głębokim szacunkiem wspominał Begina, rozwodząc się nad jego manierami, które nabył, mieszkając w Polsce: „Nigdy nie zapomnę, jak przychodził do mnie, gdy byłem prezydentem. Zawsze witał się najpierw z moimi sekretarkami. Każdą po kolei całował w dłoń... Jako człowiek, który dorastał prawie jako sabra [urodzony w Izraelu], pomyślałem sobie – oj, to dopiero coś!".

Czytaj więcej

Cwi Hirsz Kaliszer. Inspirujące idee toruńskiego rabina

Ślady polskości

Podobne przykłady można mnożyć. Na słynnym zdjęciu z lata 1981 r. Begin głęboko kłania się przed piątym prezydentem Izraela Jicchakiem Nawonem i jego żoną. Powszechnie znane było jego zamiłowanie do dzieł Mickiewicza i Konopnickiej czy powstańczy etos. Warto też podkreślić, że gdy Armia Andersa, do której wstąpił w Margilonie, dotarła do Palestyny, szeregowiec Begin nie poszedł śladem wielu innych Żydów i z niej nie zdezerterował. Otrzymał honorowe zwolnienie.

O jego polskości powstało wiele opowieści, które dziś trudno zweryfikować. Podczas negocjacji pokojowych między Egiptem i Izraelem w Camp David we wrześniu 1978 r. Begin i Zbigniew Brzeziński rozgrywali partię szachów, rzekomo rozmawiając po polsku. Nic o tym jednak nie ma we wspomnieniach Brzezińskiego („Pride and Principle", 1983), mimo że autor podkreślił psychologiczny wymiar wymiany słownej towarzyszącej rywalizacji na szachownicy. Podobno starcie zakończyło się remisem. Begin wygrał pierwszą partię, Brzeziński drugą.

Jeszcze większym mitem jest to, że Begin pierwotnie nazywał się Mieczysław Biegun, a później zhebrajszczył swoje imię i nazwisko. Tak jak Grün na Ben Gurion, Scheinermann na Szaron, a Kaczalski na Kacir. Jednak ani jego biografowie (Eric Silver, Avi Shilon, Ofer Grosbard, Daniel Gordis), ani jego teczka z Uniwersytetu Warszawskiego tego nie potwierdzają (co ustalił dr Piotr Gontarczyk). W „Wykazie wykładów i ćwiczeń" z roku 1931, gdy zaczął studia, figuruje jako Menachem Begin. Podobnie w „II Sprawozdaniu Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem za rok szkolny 1929–1930".

Właśnie tam, na rok przed wybuchem Wielkiej Wojny, 16 sierpnia 1913 r., się urodził. Trzy czwarte z 50 tys. mieszkańców Brześcia Litewskiego stanowili wówczas Żydzi. Grosbard wyjaśnia wybór jego imienia tak: „Menachem przyszedł na świat w sobotę, w »Szabat Nahamu«. W tradycji żydowskiej, w każdą sobotę śpiewa się rozdział od Proroków od razu po czytaniu z Pięcioksięgu. Rozdział wyśpiewany w dniu narodzin Menachema zaczyna się, Nachamu, nachamu ami jomar eloheichem (Izajasza 40,1) – Pocieszcie, pocieszcie mój lud – mówi wasz Bóg. Tak więc Menachem, który pochodzi od tego samego rdzenia, co nachamu, jest kimś, kto pociesza".

Historia wyboru imion dla starszego rodzeństwa jest również znacząca. Otóż Ze'ew Dow Begin chciał nadać pierwszemu dziecku z żoną Hasją na imię... Herzl. Ale los chciał, że Hasja – 23 lata młodsza od męża – urodziła córkę, którą nazwano Rachela. Syn, Herzl, urodził się trzy lata później w 1910 r. A trzy lata po nim – Menachem. Wszyscy troje urodzili się w Brześciu Litewskim.

Ze'ew Dow też urodził się w Brześciu w 1863 r. Ojciec przyszłego premiera Izraela był człowiekiem głęboko religijnym, łączącym w sobie wiarę i współczesność. Płynnie mówił nie tylko w jidysz i po hebrajsku, ale także po polsku, rosyjsku i niemiecku. W biznesie ojca, do którego wszedł wbrew woli – chciał zostać lekarzem, a przyszło mu handlować drewnem – jedyną rzeczą, która go cieszyła, była możliwość podróżowania. Niemniej trzymał się Brześcia, gdzie czynnie działał społecznie. Z czasem stał się sekretarzem gminy. Przede wszystkim natomiast realizował się w propagowaniu syjonizmu.

Naczelnym rabinem brzeskim na przełomie wieków był sławny Chaim Sołowiejczyk. Ze'ew Dow uczył się w jego jesziwie. Syjonizm jednak poróżnił obu panów. Rabin był wrogi wobec tego ruchu. Różnica zdań przerodziła się w otwarty konflikt. Po przedwczesnej śmierci Teodora Herzla w lipcu 1904 r. rabin Sołowiejczyk nie zgodził się na odprawienie nabożeństwa żałobnego. Ze'ew Dow Begin i jego sąsiad Mordechai Scheinermann włamali się zatem do synagogi, by samemu odprawić nabożeństwo w intencji Herzla. Mordechai był dziadkiem Ariela Scheinermanna, późniejszego Ariela Szarona, a jego żona była położną przy narodzinach Menachema w Brześciu.

Syjonizm – pierwsze kroki

Pierwsza wojna światowa rozbiła rodzinę Beginów. W 1915 r. Rosjanie wygnali Ze'ewa Dowa (podobno z powodu jego sympatii dla Niemców), a we wrześniu tegoż roku, dwa dni przed podpaleniem Brześcia, Hasja uciekła z miasta z trojgiem dzieci na wschód do kuzynostwa w Drohiczynie Poleskim. Gdy dotarł tam front, przenieśli się do Kobrynia. Tam zamieszkali w starym domu w lesie. Z tego okresu Begin miał sielskie wspomnienia „biegania boso z rodzeństwem, grzybobrania i przygarnięcia osamotnionego kruka, którego dzieci nazwały Hans" (Grosbard). Dopiero w 1919 r. Ze'ew Dow zdołał scalić rodzinę z powrotem w Brześciu. Podobnie jak brat Herzl Menachem chodził najpierw do tradycyjnej żydowskiej szkoły (cheder), a potem do nowoczesnej, humanistycznej szkoły żydowskiej, zwanej Tachkemoni, która działała pod nadzorem organizacji syjonizmu religijnego Mizrachi, której patronem był rabin Samuel Mohylewer z Białegostoku. Natomiast gdy Menachem skończył 14 lat, rozpoczął naukę w polskim gimnazjum im. Romualda Traugutta.

„Nastroje nacjonalistyczne były wtedy silne w Polsce, a na Menachema, jako ucznia w polskiej szkole, ten duch miał wpływ. Uczniowie dowiedzieli się, jak Polska cierpiała z powodu obcych najazdów i okupacji i jak Polacy dzielnie walczyli o swoją niepodległość. W powietrzu unosiły się wtedy uczucia patriotyzmu, miłości do ojczyzny, dumy z przynależności i wiary w wieczne trwanie narodu. Współgrało to z tym, co ojciec wpajał Menachemowi odnośnie dążenia do zbudowania państwa żydowskiego w Palestynie" (Grosbard).

Jednak od wczesnych lat ważniejsza od nauki szkolnej była dla Menachema nauka syjonistyczna pod skrzydłami ojca. Gdy Menachem miał 12 lat, Ze'ew Dow sformalizował ją, wprowadzając wszystkie dzieci do organizacji Ha-Szomer Ha-Cair, której komitetowi patronów przewodniczył. „Wraz z siostrą Rachel, jedną z przywódczyń, Menachem tańczył i śpiewał pieśni syjonistyczne – i już wtedy mówił znakomitą hebrajszczyzną na zebraniach".

– W Ha-Szomer Ha-Cair Menachem Begin stawiał pierwsze kroki polityczne. Była to organizacja młodzieżowa, coraz bardziej związana z socjalistyczną wizją syjonizmu – mówi dr Dominik Flisiak, historyk. – Po roku Begin jednak wybrał bardziej radykalną opcję polityczną. Stał się mianowicie zwolennikiem Betaru, czyli aktywistą związanym z ideą syjonizmu rewizjonistycznego stworzoną przez Włodzimierza (Ze'ew) Żabotyńskiego.

Kilka lat później Begin miał okazję słuchać Żabotyńskiego: „Po raz pierwszy zobaczyłem Żabotyńskiego, kiedy przemawiał na konferencji w Brześciu. Miałem szesnaście lat. Moje życie uległo zmianie. Siedzisz i słuchasz człowieka i czujesz całą swoją istotą, jak on podnosi cię coraz wyżej. Czy byłeś urzeczony? Nie, zostałeś uświęcony".

– Zmiany sympatii politycznych, zwłaszcza u ludzi młodych, szukających dopiero drogi i ideologii, nie były niczym niezwykłym – mówi Flisiak. – Na przykład Mordechaj Anielewicz, ostatni dowódca powstania w gettcie warszawskim, zaczął swoją działalność w prawicowym Betarze, ale po kilku latach zmienił zapatrywania polityczne i stał się aktywistą Ha-Szomer Ha-Cair, którym pozostał aż do tragicznej śmierci w 1943 r.

Czytaj więcej

Nahum Sokolow. Najważniejszy Żyd świata

„Brześć na zawsze będzie ze mną"

Menachem Begin wielokrotnie wspominał lata młodości spędzone w Brześciu – zniszczenie miasta i zabicie przez Niemców jego matki, ojca i brata. W 1954 r. napisał: „Nie raz zadawałem sobie pytanie: czy gdybyś mógł pojechać do Brześcia, tak jak można pojechać do Johannesburga czy do Nowego Jorku, czy pojechałbyś do miasta, w którym spędziłeś słoneczne lata młodości? Ilekroć zadaję sobie to pytanie, odczuwam przejmujący smutek i słyszę gorzką odpowiedź: Nie pojedziesz do miasta, w którym wzrastałeś, uczyłeś się, marzyłeś, cierpiałeś i również byłeś szczęśliwy. Ono wszak już nie istnieje... Nie, nie pójdę za cieniami, one są we mnie... Nie, nie będę już nigdy w Brześciu, ale Brześć na zawsze będzie ze mną".

18 lat później, w 1972 r., jako lider izraelskiej opozycji był na spotkaniu ziomkostwa brzeskiego. Podobne stowarzyszenia do końca ubiegłego wieku prężnie działały w Izraelu, zrzeszając Żydów o wspólnych korzeniach, pochodzących głównie z Europy Środkowej i Wschodniej.

Podczas raz wzruszającego, raz mrożącego krew w żyłach przemówienia Begin podkreślał dumę z miasta, które określał biblijnym mianem „matki Izraela". Powtarzał legendę o żydowskim królu Polski, którym przez jeden dzień, w czasie bezkrólewia po śmierci Batorego, był brześcianin Saul Wahl Katzenellenbogen. I wspominał, że gdy mieszkańcy tego miasta prosili o deszcz, to nie o deszcz nad Bugiem, lecz w Erec Israel. Teraz jest odwrotnie: przed oczyma wyobraźni mają oświetloną świątecznie synagogę brzeską, słyszą niezapomniany śpiew modlitewny syna rzeźnika, Berelego, o głosie słowika. Lecz potem nawiązał do słów Samuela Józefa Agnona, wypowiedzianych w 1966 r. z okazji przyjęcia literackiej nagrody Nobla: obecni na sali pochodzą co prawda z Brześcia Litewskiego, ale urodzili się w Jerozolimie. „Wdzięczność dla naszych ojców, wdzięczność za ich miłość do Ziemi Izraela, wdzięczność za ich modlitwy, wdzięczność za ich wiarę w nadejście Mesjasza. Nasi rodzice nie mieli takiej możliwości, ale ich dzieci po nich zdobyły »początek odkupienia«. Tak więc z miłością do Izraela, z miłością do Ziemi Izraela i do Jerozolimy, będziemy uświęcać ich rozrzucone prochy, wywyższać ich dusze w świętości i czystości, i nosić w naszych sercach pamięć o ich miłości z pokolenia na pokolenie".

Studia w Warszawie

W ścianę przy wejściu do Auditorium Maximum, a więc w samym sercu Uniwersytetu Warszawskiego, wmurowano tablicę upamiętniającą jednego z najbardziej znanych na świecie absolwentów tej uczelni, choć jego osiągnięcia nie były związane ani z wyuczonym zawodem, ani nawet z Polską. „Menachem Begin – izraelski mąż stanu, premier państwa Izrael, laureat pokojowej nagrody Nobla w roku 1978, absolwent wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego 1935 r.".

Menachem Begin przeprowadził się z Brześcia do Warszawy w 1931 r., gdy dostał się na studia. Studiowało tam całe jego rodzeństwo: Rachela – historię, a Herzl – matematykę. Begina kształtowały zatem burzliwe lata 30., które spędził w Warszawie, studiując prawo, ale także ucząc się sztuki oratorskiej. To czasy skrajnego nacjonalizmu i faszyzmu, a do antysemickich zamieszek dochodziło także na Uniwersytecie Warszawskim.

– Mamy różne bandy, czy to Młodzieży Wszechpolskiej, czy także środowisk związanych z Obozem Wielkiej Polski czy Stronnictwa Narodowego, których jednym z głównych celów jest terror narodowościowy wymierzony w społeczność żydowską – podkreśla Flisiak. – Niestety, byli to studenci, a nie tylko osoby z marginesu społecznego. Była też żydowska samoobrona organizowana przez przedstawicieli wszystkich ugrupowań syjonistycznych. Grupy te działały nie tylko w obronie studentów w większych miastach, takich jak Warszawa, Wilno czy Lwów, ale także powstawały w mniejszych miejscowościach – dodaje.

Historyk zaznacza, że do 1935 r., czyli do śmierci Józefa Piłsudskiego, władze sanacji nie były antysemickie i starały się dbać o pozytywne relacje polsko-żydowskie. Podkreśla przy tym, że żydowskie życie polityczne było „mocno rozgorączkowane". W przedwojennej Polsce działali i ścierali się przedstawiciele różnych wizji syjonizmu oraz stronnictw, w tym też takich, które nie nawoływały do powrotu Żydów do Palestyny.

Czytaj więcej

Dawid Gordon z Ełku. Jeden z „wielkiej trójki” wczesnego syjonizmu

Spór o walkę z Brytyjczykami

Na warszawskiej Pradze, przy ulicy Sierakowskiego 7, niedaleko Dworca Wileńskiego stoi dawny, żydowski dom akademicki zbudowany w 1926 r. To pięciokondygnacyjna, szara, zaniedbana kamienica. Po obu stronach zamkniętych na głucho wrót znajdują się tablice przypominające o niezwykłej, ale także tragicznej historii tego miejsca. Ta po prawej od drzwi wejściowych przypomina, że jednym z mieszkańców akademika był Menachem Begin, późniejszy premier Izraela oraz laureat nagrody Nobla. Druga mówi o tym, że po drugiej wojnie światowej mieścił się tu Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a co za tym idzie – ubecka, stalinowska katownia.

Wewnątrz, w audytorium, odbył się we wrześniu 1938 r. trzeci międzynarodowy kongres Betaru. Doszło wtedy do ostrego, otwartego sporu między Menachemem Beginem i Włodzimierzem Żabotyńskim wokół roty przysięgi Betaru. Begin żądał, aby zmienić treść przyrzeczenia mówiącego o obowiązku obrony jiszuwu, czyli żydowskiego osadnictwa w Palestynie, na zobowiązanie do walki o utworzenie państwa. Był przekonany, że drogą ku realizacji niepodległościowych aspiracji jest walka zbrojna i nieustępliwość wobec Londynu, który nie dotrzymywał zobowiązań z deklaracji lorda Balfoura, w której w 1917 r. Wielka Brytania obiecała utworzyć dom narodowy dla Żydów. Włodzimierz Żabotyński, wychowany w duchu bardziej koncyliacyjnym, przyznawał, że Wielka Brytania nie działa uczciwie, ale bał się, że otwarty konflikt doprowadzi do wojny domowej w Palestynie. Ostatecznie sprawę poddano pod głosowanie. Większość obecnych opowiedziała się za wizją Menachema Begina.

Będąc już premierem, Begin zaprzeczył, ażeby zdarzył się między nim a Ze'ewem Żabotyńskim (zmarł w 1940 w Nowym Jorku) jakikolwiek rozdźwięk, co stanowi plausible deniability (wiarygodne zaprzeczenie) – zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że w maju 1939 r. Żabotyński specjalnie przyjechał z Paryża na ślub Menachema i Alizy w Drohobyczu, w którym wychowała się panna młoda. Lata później ich syn Benny powtarzał rodzinną historię o tym, że w pewnym momencie podczas obiadu weselnego obrączka wypadła mamie z rąk, po czym to wraz z Żabotyńskim szukali jej na czworakach pod stołem.

Doświadczenie nacjonalizmów

W Izraelu mówi się o Beginie, że był bardzo polski. Był chyba jedynym politykiem w Izraelu, który w Knesecie całował kobiety w ręce" – opowiadał w 2017 r. Zvi Rav-Ner, wówczas ambasador w Polsce, na premierze przekładu książki Begina „Czas białych nocy", o jego doświadczeniach z okresu uwięzienia przez NKWD.

„Był niewątpliwie najbardziej żydowskim premierem w Izraelu i jednocześnie najbardziej polskim. Był jedynym premierem izraelskim, który ukończył studia w Polsce" – mówił dr Laurence Weinbaum, izraelski historyk rewizjonizmu.

„Menachem Begin wychował się i kształcił w Polsce niepodległej" – podkreślał Weinbaum. „Do końca życia był pod wpływem historii walk o odrodzenie Polski i przejawów państwowości polskiej. Polska była dla niego wzorem walki o niepodległość. On najlepiej ze wszystkich izraelskich liderów znał język polski i polską literaturę, był jedynym premierem, który służył w wojsku polskim. Poza tym on chyba najlepiej znał mentalność Polaków".

W odróżnieniu od innych ojców syjonizmu pochodzących czy działających na ziemiach obecnej Polski, takich jak rabin Kaliszer czy Dawid Ben Gurion, historia Menachema Begina nie jest wyłącznie opowieścią o marzeniu o utworzeniu żydowskiego państwa. Begin dorastał i żył w świecie zwalczających się nacjonalizmów. W czasach studenckich widział, jak do władzy w Niemczech doszedł Adolf Hitler. Był świadomy tego, że Wielka Brytania nie spełnia swoich obietnic w Palestynie, a nawet blokuje imigrację Żydów i to w momencie śmiertelnego zagrożenia. Żydzi byli w imadle – a to musiało wywoływać u niego przerażenie. Widział też bojówki nacjonalistyczne na ulicach i na swojej uczelni w Warszawie. Stąd jego przeświadczenie, że naród żydowski musi walczyć o swoje miejsce na Ziemi, co – także w połączeniu z doświadczeniem gułagu, tułaczki, świadomości Holokaustu – wpłynęło na jego działania i politykę jako przywódcy i pierwszego prawicowego premiera Izraela.

Czytaj więcej

Philip Earl Steele: Syjonizm narodził się w Polsce i Polska może na nim zarobić

Artykuł powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021". Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP

Przygoda biofizyka Efraima Kacira z polityką była krótka – przez kilka lat był czwartym prezydentem Izraela. Decyzję podjął pod wpływem tragedii. Gdy w maju 1972 r. japońscy terroryści zabili 26 przypadkowych osób i zranili jeszcze trzy razy tyle na lotnisku w Tel Awiwie, jedną z ofiar był jego brat Aharon Kacir – też biofizyk i prezes Izraelskiej Akademii Nauk. Jak planowała premier Golda Meir, za rok miał on zostać prezydentem Izraela. Po jego śmierci zaproponowała kandydowanie jego młodszemu bratu.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi