Dawid Gordon z Ełku. Jeden z „wielkiej trójki” wczesnego syjonizmu

Dawid Gordon redagował w Ełku pierwszy hebrajskojęzyczny tygodnik na świecie. Syjonizm był najważniejszą ideą promowaną na jego łamach.

Publikacja: 29.10.2021 16:00

Dawid Gordon, 1826 (rok urodzenia niepewny) – 1886

Dawid Gordon, 1826 (rok urodzenia niepewny) – 1886

Foto: National Library of Israel

Kluczem do rozwoju Ełku, a raczej Lycka z połowy XIX wieku, była kolej. Spory, jak na ówczesne czasy, dworzec kolejowy połączył nieduże miasto mazurskie z resztą Prus oraz z odległymi o zaledwie 20 km Prostkami, znajdującymi się na granicy zaboru rosyjskiego.

– W grudniu 1868 r. z Ełku wyjeżdża pierwszy pociąg. Kolej na Mazurach przyniosła rewolucję we wszystkich dziedzinach życia – mówi Rafał Żytyniec, dyrektor Muzeum Historycznego w Ełku, mieszczącego się w budynku należącym do kompleksu kolejowego. – Miasto, które dotychczas rozwijało się wokół ulicy głównej wzdłuż jeziora, zaczyna się rozwijać także w stronę dworca. Na przełomie wieków pojawiają się piękne, secesyjne kamienice, ożywia się handel. Tu bowiem powstał ważny węzeł, w którym spotykały się szlaki komunikacyjne i trasy kolejowe.

Jest zatem nie lada ironia w tym, że pierwszy hebrajskojęzyczny tygodnik na świecie, wydawany tutaj „Hamagid", sprawnie rozchodził się nie tylko po Europie, ale także docierał do Palestyny, a nawet Persji, już przez ponad dziesięć lat, zanim pojawiła się kolej.

Rabin Eliezer Lipman Silberman (1819–1881) zaczął wydawać „Hamagid" (Kaznodzieję) w czerwcu 1856 r. Umiarkowanie konserwatywnemu, względem ortodoksji, czasopismu przyszło odegrać wprost pionierską rolę we wskrzeszeniu hebrajskiego jako języka nowoczesnego, a nie tylko liturgicznego. Silbermanowi przyświecał ambitny cel, by „Hamagid" stał się „wspólnym mianownikiem łączącym rozproszone dzieci Izrael", jak sam zadeklarował. I prędko mu się udało. „Podczas swego panowania w latach 1856–1886, Hamagid był najważniejszym periodykiem hebrajskim na całym świecie" – pisze Yosef Salmon, badacz pisma. Istotnie, w literaturze fachowej można czytać, że „Hamagid" utworzył terytorium papierowe dla „klal Izrael" – wszystkich Żydów.

Wolna ręka w nakreślaniu ideowości

Rabin Silberman, spod Kowna, wiedział, że będzie potrzebował pomocy w prowadzeniu pisma, o którym marzył. W tym celu zaprosił do swojego domu nieco młodszego, urodzonego pod Wilnem Żyda litewskiego Dawida Gordona. Na początku lat 50. XIX w., mając 20-25 lat (źródła nie są zgodne co do roku jego urodzenia; według różnych wersji przyszedł na świat w 1826, 1831 lub 1832 r.), Gordon szukał szczęścia na emigracji w Liverpoolu i tam spędził kilka lat, ucząc hebrajskiego oraz niemieckiego. Mimo perswazji Silbermana Gordon – który wracał wtedy do Anglii z Serej na Litwie – nie przystał na propozycję, by wspólnie z rabinem zająć się wydawaniem nowego pisma. Choć później przyznał, że oferta tak go poruszyła, że nie mógł zasnąć. Niemniej panowie uzgodnili, że Dawid będzie korespondentem pisma w Anglii. Taki kształt ich współpracy trwał jednak krótko: dwa lata później – w sierpniu 1858 r. – Gordon wrócił do Ełku. Tym razem na stałe.

Czytaj więcej

Jak w Płońsku rodziło się państwo Izrael

Dzięki doświadczeniom zdobytym na Wyspach oraz biegłej znajomości angielskiego, niemieckiego i francuskiego, obejmując stanowisko zastępcy redaktora naczelnego, Gordon wniósł powiew świeżości i zrozumienia współczesnego świata. To wszystko przekładał na hebrajski, którym władał dużo lepiej niż rabin Silberman. Już w styczniu 1859 r. pojawiła się w „Hamagid" rubryka Gordona „Historia powszechna", gdzie relacjonował swoim czytelnikom wydarzenia ze świata polityki czy nauki. Rok później przemianowano ją na „O narodach powie się" (Al medinot bo ye-amer), który to nagłówek został szeroko zapożyczony przez rodzącą się ówcześnie prasę hebrajską – wraz z niektórymi terminami, jakie Gordon ukuł po hebrajsku, a pośród nich „medini" (polityczny) oraz „leumi" (narodowy). Tu widoczna jest akceptacja Silbermana i Gordona idei żydowskiego oświecenia – czyli „Haskala", która postulowała większą otwartość na świat nieżydowski oraz postęp w przeróżnych gałęziach nauki.

W ełckim muzeum historycznym są dwa mocno już pożółkłe roczniki „Hamagid". Na kruchej 39. stronie czasopisma wydanego w 1878 r. znajduje się niedługi, złożony z kilku akapitów artykuł Dawida Gordona o roślinach mięsożernych „Tzmahim ohlei basar". Tytuły i pogrubienia wydrukowano z wykorzystaniem nowocześnie wyglądającej czcionki hebrajskiej, z kolei krój samego tekstu jest już bardzo archaiczny.

Wraz z przyjęciem posady w redakcji „Hamagid" Gordon stał się de facto redaktorem naczelnym. Rabin Silberman skupiał się na sprawach finansowych oraz politycznych. Dbał o odpowiedni ton względem rabinów ortodoksyjnych oraz o stosowną politykę wobec carskich cenzorów. Gordon z kolei miał względnie wolną rękę w nakreślaniu ideowości pisma. To właśnie przyniosło mu sławę.

Redaktor syjonista

Otóż Gordon był zagorzałym syjonistą. Niemal od razu zaczął propagować na łamach „Hamagid" ideę powrotu Żydów do Palestyny i utworzenia nowego państwa żydowskiego. Jeden z wczesnych przykładów pochodzi z roku 1860, gdy z zachwytem relacjonował nową inicjatywę z Frankfurtu, mianowicie Stowarzyszenie na rzecz Osiedlania Ziemi Izrael. W zależności od realiów politycznych nacisk na tę kwestię w „Hamagid" się zmieniał, niemniej syjonizm stanowił kluczową ideę pisma aż do śmierci Gordona w 1886 r. i później, gdy jego syn Dov również został redaktorem.

Przez lata Gordon pisał artykuły – nieraz w seriach – promujące syjonizm, ówcześnie znany zarówno wśród Żydów, jak i chrześcijan jako „restauracjonizm". Przykładowo, w kwietniu 1863 r. opublikował serię artykułów, w których argumentował, że „żydowskie osadnictwo w Palestynie powinno być pojmowane jako fundament narodowo-politycznego zbawienia całego żydostwa" (Yosef Salmon). Często też relacjonował syjonistyczne prace innych autorów. Na początku lat 60. XIX w. lansował np. arcyważnych myślicieli syjonistycznych, jakimi byli socjalista Mojżesz Hess, autor dzieła „Rzym i Jerozolima", oraz rabin Cwi Hirsz Kaliszer z Torunia.

To właśnie w Ełku w 1862 r. rabin Kaliszer wydał niezwykle ważne dla syjonizmu religijnego dzieło „Deriszat Syjon" – „Dążenie do Syjonu". Dlaczego w tym mieście? Być może dlatego, że na początku lat 60. XIX w. Silberman i Gordon założyli również wydawnictwo hebrajskie – Mekice Nirdamim.

Na marginesie, trudno wyobrazić sobie, aby tak nowoczesny człowiek jak Dawid Gordon, który potrafił łączyć nacjonalistyczne argumenty Hessa z mesjańskimi Kaliszera, nie wybrał się do odległego o tylko 300 km Torunia na rozmowę z cenionym przez siebie myślicielem – ale dowodów na to nie mamy.

Promowane przez Gordona idee osadnictwa żydowskiego w Palestynie i narodowego przebudzenia Żydów wpisują się w XIX-wieczny rozwój nowoczesnych nacjonalizmów europejskich. Był to czas, gdy wiele grup narodowych marzyło o swoim państwie – Polacy przecież też. Nic zatem dziwnego, że Dawid Gordon sympatyzował z Polakami podczas powstania styczniowego – ba, nawet wyraził swoje poparcie na łamach „Hamagid". Otóż w kwietniu 1863 r. sprawnie uśpił czujność cenzora, np. cytując list rządów Anglii, Francji i Austrii wysłany do cara, w którym mocarstwa te dały głos swoim obawom przed szerszym konfliktem oraz nadziejom, że car postanowi uhonorować prawa Polaków uznane na kongresie wiedeńskim w 1814–1815. „Jest tu oczywiste, że Gordon manipulował depeszami" – pisze Carol Diament – „by wyrazić własne zdanie".

Czytaj więcej

Brytyjska porażka w Palestynie

Wyglądali jak Niemcy

Żydzi byli zatem nieodłącznym elementem rozwijającego się nacjonalizmu. Stąd w XIX-w. Lycku, który wówczas liczył kilkanaście tysięcy mieszkańców, istniały różne nurty nacjonalistyczne. Dyrektor Żytyniec wyjaśnia, że w mieście większość stanowili wtedy Mazurzy – mówiący po polsku ewangelicy, poddani króla Prus. Kolejną według wielkości grupą byli katolicy, natomiast gmina żydowska liczyła od 200 do 300 rodzin.

– Tak jak większość Żydów w Prusach była to społeczność zasymilowana – podkreśla historyk. – Odrzucili typowy wygląd Żyda ze Wschodu, czyli brodę i chałat. Wyglądali po prostu jak Niemcy. Podczas pierwszej wojny światowej wspierali nawet cesarza niemieckiego, więc byli zupełnie innym przypadkiem niż polscy Żydzi. Ostatni rabin ełcki, jeśli spojrzymy na jego zdjęcie, nie jest typowym rabinem. Nie ma brody, nie ma kapelusza. Wygląda jak niemiecki obywatel. To dopiero Adolf Hitler uświadomił im, że są inni – dodaje. Wielka synagoga w Ełku i znajdująca się przy niej redakcja Hamagid stały przy głównej ulicy miasta – dzisiejszej Armii Krajowej – w odległości paruset metrów od dworca. Budynki spalili naziści w czasie nocy kryształowej z 9 na 10 listopada 1938 r. Mury przetrwały wojnę, ale zostały rozebrane wkrótce po jej zakończeniu przez nowe władze Polski Ludowej. Obecnie stoi tu szara, współczesna kamienica z szyldami popularnej drogerii oraz reklamą notariusza. Sąsiaduje z małym, ładnym parkiem i typowymi dla przełomu XX i XXI w. blokami mieszkalnymi. Nic nie przypomina o tym, że właśnie tutaj Dawid Gordon pisał i rozwijał ideę stworzenia państwa żydowskiego w osmańskiej Palestynie, oraz że tworzył nowe słowa hebrajskie dla opisania niebiblijnej już rzeczywistości – np. mięsożernych roślin.

Doceniony za życia

Izraelska nagroda Pulitzera, by tak rzec, to nagroda im. Nahuma Sokołowa, polskiego Żyda uważanego za ojca hebrajskojęzycznego dziennikarstwa – mimo że zaczął swoją wybitną karierę tak naprawdę 20 lat po Gordonie. Niemniej ten tytan, poprawniej go nazywając, hebrajskojęzycznej prasy stwierdził, że „Hamagid" stworzył karty, na których państwo żydowskie rzeczywiście można było sobie wyobrazić. Istotnie, zarówno idee, jak i słowa rozpowszechniane przez Gordona inspirowały Żydów w całej Europie, od Brytanii do imperium osmańskiego. A nawet i dalej. Egzemplarze wydrukowanego w Ełku tygodnika dotarły też do Jemenu i Chin.

Dawid Gordon jeszcze za życia uchodził za jednego z najważniejszych syjonistów. A dziesięć lat po jego śmierci tak też określił go Karpel Lippe. Ten rumuński lekarz rozpoczął swoją mową Pierwszy Kongres Syjonistyczny zwołany przez Teodora Herzla w Bazylei w 1897 r. Rok wcześniej, w recenzji książki Herzla „Der Judenstaat" (Państwo żydowskie) napisał, że przed jej autorem było trzech wielkich syjonistów, do których zaliczył Dawida Gordona, Laurence'a Oliphanta (syjonistę chrześcijańskiego z Anglii) oraz... siebie samego.

Już od początku lat 60. XIX w., gdy rabin Kaliszer oraz Mojżesz Hess wydali swoje arcydzieła syjonistyczne, Gordon włączył się w bardzo szeroką debatę, argumentując za powrotem Żydów do Palestyny. Przyjął po Kaliszerze postawę „czynnego mesjanizmu" (jak to nazywa prof. Jody Myers), który odrzuca bierne czekanie na mesjasza zgodnie z obiegowym pośród Żydów wersetem w Psalmie 127: „Jeśli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą".

Znowu podobnie jak Kaliszer Gordon rozumiał i śledził chrześcijański syjonizm, vel restauracjonizm, który poznał w Anglii. Często na łamach „Hamagid" relacjonował to zjawisko jako sprzyjające „dążeniu do Syjonu". Stąd jego decyzja, by opublikować ważne fragmenty syjonistycznej powieści „Daniel Deronda", autorstwa George Eliot („brytyjskiej Elizy Orzeszkowej"), niezwłocznie, już w 1876 r. Nawiązał też kontakt z Laurence'em Oliphantem, gdy przyjechał on do wschodniej Galicji wiosną w 1882 r. w celu pokierowania żydowskich uchodźców zgromadzonych w Brodach i we Lwowie do Palestyny. Gordon opublikował wtedy wywiad z nim, w którym Szkot stwierdził, że Żydzi mogą liczyć na ogromne finansowe zaangażowanie brytyjskich i amerykańskich protestantów w budowaniu żydowskiego państwa w Ziemi Świętej.

Sprytny pretekst dla narady

Pogromy we wschodnich guberniach Rosji carskiej w roku 1881 i następnym zmieniły charakter syjonizmu Gordona. Dotąd był pozytywny, pełen nadziei i dumy. Podczas gdy w 1869 i 1870 r. stanowczo krytykował Żydów reformowanych (i osobiście Geigera, przywódcę nowego nurtu w judaizmie) za odrzucenie mesjanizmu oraz za asymilację, teraz, wskutek pogromów, bał się już nie tylko wrogów wewnętrznych, ale i zewnętrznych. Mocno zaangażował się zatem w ruch Miłośników Syjonu (Chowewej Syjon), który był pierwszym rzeczywistym ruchem syjonistycznym. Gordon obszernie prezentował te idee na łamach „Hamagid" i w tekstach własnych, i innych syjonistów, np. Eliezera Ben-Yehudy. Stał się tym samym – obok rabina Mohylewera podówczas z Radomia oraz Leona Pinskera w Odessie – jednym z przywódców ruchu. To on wpadł na pomysł, aby międzynarodowa narada Chowewej Syjon w 1884 r. odbyła się w Katowicach. Na obrazie przedstawiającym głównych uczestników słynnego wydarzenia widać pośrodku przewodniczących Leona Pinskera i rabina Mohylewera, obok którego stoi Dawid Gordon. Z uwagi na ograniczenia polityczne naradę zorganizowano pod pretekstem uczczenia setnych urodzin angielskiego filantropa i patrona Żydów w Lewancie i Europie Mojżesza Montefiorego. Gdy okazało się, że – z powodu różnych przeszkód – spotkanie odbędzie się dopiero w listopadzie, czyli już po obchodzonych w październiku urodzinach, Gordon spakował okolicznościowy album, w którym zebrał ponad 1300 podpisów Miłośników Syjonu, i pojechał do rezydencji Montefiorego w Ramsgate (w Kencie), gdzie osobiście wręczył mu prezent. Parę tygodni później był już w Katowicach.

Dawid Gordon zmarł zaledwie dwa lata po tej naradzie. Spoczął na ełckim cmentarzu żydowskim zniszczonym później przez nazistów w tym samym czasie, co synagoga. Po Holokauście społeczność żydowska się tu nie odrodziła, a w miejscu cmentarza znajduje się dziś park imienia Jana Pawła II oraz niewielki wał nazywany Górką Jerozolimską. O istnieniu społeczności, która za pośrednictwem ludzi, takich jak Eliezer Lipman Silberman i Dawid Gordon, wniosła istotny wkład w upowszechnienie myśli syjonistycznej, przypomina jedynie symboliczna macewa w języku polskim i hebrajskim. Trwałą pamiątką są roczniki „Hamagid", zarówno te dwa w Muzeum Historycznym w Ełku, które pokazał nam Rafał Żytyniec, jak i komplety przechowywane w instytutach badawczych i bibliotekach w wielu miejscach na świecie.

Epitafium

Gdy Nahum Sokołów miał zaledwie 18 lat (i był już rok po swojej pierwszej publikacji w hebrajskojęzycznej gazecie „Hacefira" wydawanej w Warszawie), pojechał z Makowa Mazowieckiego, gdzie mieszkał od roku z żoną (sic!), na pielgrzymkę do Ełku, by poznać „Dawida ben Baer Gordona". Napisał o tym wiele lat później w 1935 r. w swojej książce „Hibbath Zion", poświęconej ruchowi Chowewej Syjon. Oto jak leciwy już Sokołów, mieszkający od przeszło 20 lat w Londynie, pamiętał Gordona:

„był obdarzony wytrwałością i zapałem prawdziwego pioniera [...] Wszechstronnie oczytany o fenomenalnej pamięci [...] czuł siłę i prawdę żydowskiej idei narodowej i widział zło asymilacji na długo przed Smolenskinem.

[...] Większość mężczyzn [...] nie potrafiła wydać odważnego i jednoznacznego oświadczenia na temat związku narodu żydowskiego z Palestyną. Wszystko, co tacy mówili, musiało być kwalifikowane, obwarowane frazesami i obmyślone tak, aby przypaść wszystkim do gustu. Inaczej postępował Dawid Gordon. Jego artykuły [...] błyszczały najbardziej ekspresywnymi i śmiałymi stwierdzeniami. [...] Ogłaszał szczerze i uczciwie, że Żydzi są nie tylko grupą religijną, ale i narodem.

[...] Cała działalność publicystyczna [Gordona] w sferze Miłości do Syjonu odznaczała się taką siłą i szczerością [...], że ówczesny Chowewej Syjon, zwłaszcza w Warszawie, uznał go za swego najbardziej godnego przedstawiciela na uroczystości stulecia Mojżesza Montefiorego w Londynie w 1884 roku. Piszący te słowa, który już wtedy od wielu lat korespondował z tym znakomitym człowiekiem, spotkał się z nim przy tej okazji i podziwiał jego oddanie sprawie, co wyraził on w szeregu rozmów".

Artykuł powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP

Kluczem do rozwoju Ełku, a raczej Lycka z połowy XIX wieku, była kolej. Spory, jak na ówczesne czasy, dworzec kolejowy połączył nieduże miasto mazurskie z resztą Prus oraz z odległymi o zaledwie 20 km Prostkami, znajdującymi się na granicy zaboru rosyjskiego.

– W grudniu 1868 r. z Ełku wyjeżdża pierwszy pociąg. Kolej na Mazurach przyniosła rewolucję we wszystkich dziedzinach życia – mówi Rafał Żytyniec, dyrektor Muzeum Historycznego w Ełku, mieszczącego się w budynku należącym do kompleksu kolejowego. – Miasto, które dotychczas rozwijało się wokół ulicy głównej wzdłuż jeziora, zaczyna się rozwijać także w stronę dworca. Na przełomie wieków pojawiają się piękne, secesyjne kamienice, ożywia się handel. Tu bowiem powstał ważny węzeł, w którym spotykały się szlaki komunikacyjne i trasy kolejowe.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi