Irena Lasota: Dzień jedności narodowej

Czwarty listopada – rosyjski Dzień Jedności Narodowej, rocznica „powstania narodowego, które złączyło wszystkie klasy i warstwy społeczne, by w 1612 roku wygnać z Moskwy polsko-litewskie siły okupacyjne".

Publikacja: 29.10.2021 16:00

Transport chorego na COVID-19 w Rosji

Transport chorego na COVID-19 w Rosji

Foto: PAP/EPA

Rocznica, która zastąpiła w 2005 roku święto Wielkiej Rewolucji Październikowej – 7 listopada (która, jak wiemy, rzuciła przeciwko sobie wszystkie klasy i warstwy społeczne).

7 listopada zastąpił w 1917 roku celebrowane właśnie od 1613 roku święto 4 listopada, zatem można by zakładać, że wszystko wróciło na miejsce. Rosja znów jest krajem, na który wszyscy napadają i który może się bronić, tylko łącząc swoje siły społeczne i narodowe.

Czytaj więcej

Rosja: Dobowa liczba zakażeń przekroczyła kolejną barierę

Jak prawie wszystko w Rosji trudno jednak zrozumieć, co jest naprawdę co, a co tylko udaje, że jest czymś. Czym w Rosji jest społeczeństwo? Czym w Rosji jest naród? Wedle spisu ludności z 2010 roku około 80 proc. to Rosjanie, a na pozostałe 20 proc. składa się około 200 pomniejszych nacji. Obecnie trwa nowy spis ludności i już około 18 proc. ludzi zadeklarowało, że nie ma najmniejszej ochoty w nim uczestniczyć. Nie wiadomo też, jaka jest liczba imigrantów w Rosji – oficjalnie około 12 milionów, ale nieoficjalnie mowa jest o 18 milionach. Spośród nich kilka milionów żyje w Moskwie i okolicach, głównie przybysze z Azji Środkowej i Kaukazu. Większość wykonuje najbrudniejsze prace za głodowe pieniądze, które wysyłają do swoich rodzin przez rosyjskie banki, ściągające z tego ogromny haracz.

Kreml z kolei wzywa emigrantów rosyjskich do powrotu – za czasów Putina wyjechało ich – znowu nieoficjalnie – około 5 milionów, ale nie więcej niż 4 proc. z nich ma zamiar wracać do ojczyzny. Emigracja z Rosji doprowadziła również do spadku liczby naukowców o prawie 10 proc. (tych od nauk ścisłych, bo notowany jest wzrost liczby „naukowców humanistycznych"). Jeśli dodać do tych statystyk to, że prawie każdy Rosjanin węszy w sąsiedzie Żyda lub Tatara, to już nie bardzo wiadomo, kto ma się cieszyć z wygnania Polaków z Moskwy kilkaset lat temu. Tym bardziej że podobno prawie nikt nie wie, o co chodzi w tym święcie, a do tego w 2021 roku żadnych obchodów nie będzie, bo Rosja zmaga się z epidemią covidu – tak straszną, jakiej jeszcze nie zaznała.

Kryzys zdrowia publicznego w Rosji nie musi się przełożyć na kryzys polityczny, ale może

Rząd mówi o trzeciej czy czwartej fali epidemii, ale jest to ciągle pierwsza fala, której nigdy nie zwalczono i która teraz, po raz kolejny, doprowadziła do zamknięcia większości kraju, zwłaszcza Moskwy i Petersburga. Używa się już nawet słowa „tsunami" zamiast „fali" i sytuacja jest dużo gorsza, niż podają oficjalne statystyki, które tak czy owak informują, że liczba zachorowań i śmiertelność przewyższa jakiekolwiek dotychczasowe dane. Nie tylko nie ma miejsc w szpitalach, ale też nie ma lekarstw, a w różnych miejscach władze mówią wprost (np. na Krymie), że muszą sprowadzać przenośne zamrażarki, bo brakuje miejsc w kostnicach.

Takie sytuacje zdarzały się i w innych krajach, ale to, że w Rosji mówi się o tym publicznie, stanowi nowość i oznacza, że sytuacja jest tragiczna. Wygląda na to, że ludzie – bardziej niż w innych krajach – nie chcą się szczepić rosyjską szczepionką Sputnik. Zwłaszcza że mało kto ufa w oficjalny skład tych ampułek. Jeśli w aptekach są „poddiełki" (podróbki) wszystkich innych lekarstw, np. antybiotyków, to czemu też nie szczepionek? Ci, co mają pieniądze, wolą kupować zaświadczenia o szczepieniu za około 100 dolarów.

Sytuacja musi być rzeczywiście tragiczna, jeśli Anastasia Tatulova, rzecznik praw małych i średnich przedsiębiorstw, zaproponowała publicznie, by wódkę mogli kupować wyłącznie klienci mogący się wykazać świadectwem szczepienia. Epidemia nałożyła się również na eskalującą od lat w Rosji zachorowalność na AIDS. Wedle „Nowej Gaziety" (co potwierdzają też dane organizacji międzynarodowych) zakażenia wirusem HIV przypominają sytuację w Afryce czy na Karaibach. Stopień zakażeń jest w Rosji dziesięciokrotnie wyższy niż w Europie, a w różnych częściach Syberii – nawet trzydziestokrotnie. Kryzys zdrowia publicznego w Rosji nie musi się przełożyć na kryzys polityczny, ale może. Jeśli nie dziś – to kiedyś. Jaki to będzie kryzys? Nikt nie wie.

Rocznica, która zastąpiła w 2005 roku święto Wielkiej Rewolucji Październikowej – 7 listopada (która, jak wiemy, rzuciła przeciwko sobie wszystkie klasy i warstwy społeczne).

7 listopada zastąpił w 1917 roku celebrowane właśnie od 1613 roku święto 4 listopada, zatem można by zakładać, że wszystko wróciło na miejsce. Rosja znów jest krajem, na który wszyscy napadają i który może się bronić, tylko łącząc swoje siły społeczne i narodowe.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS