Pasją nastolatki była akrobatyka. Trzy razy zdobyła nawet brązowy medal mistrzostw Niemiec juniorów. Ale najmocniejsze odbicie z trampoliny Annalena Baerbock przeżyła dopiero 20 lat później. W polityce.
Całe Niemcy, cała Europa, a może i cały świat śledzą w tych dniach negocjacje nad utworzeniem nowej koalicji rządowej, która wyłoni się z wyborów przeprowadzonych 26 września. To one zdecydują, w którym kierunku pójdzie najpotężniejszy kraj naszego kontynentu. Czy stanie się rywalem Ameryki, czy też może przyłączy się do krucjaty, jaką podjął przeciw Chinom Joe Biden?
Czytaj więcej
Priorytetem Angeli Merkel było utrzymanie naszego kraju w Unii. Dla rządu, który wyłoni się po wyborach, nie to będzie już w relacjach z Warszawą najważniejsze. Ryzyko polexitu rośnie.
Po raz pierwszy od powstania Republiki Federalnej, 72 lata temu, ruch należy nie do jednej z dwóch wielkich partii centrowych, chadeckiej CDU/CSU i socjaldemokratycznej SPD, tylko ugrupowań uważanych do tej pory za drugoplanowane. Poparcie dla centrolewicy i centroprawicy tak bardzo się przez ostatnie dekady załamało, że żadna z nich nie jest w stanie uzbierać 26,3 proc. poparcia, jakie razem zdobyli Zieloni i liberałowie z FDP. To ta dwójka ustali więc nie tylko zręby przyszłego programu rządu, ale także wybierze, kogo zaprosić do zwycięskiej ekipy, aby zbudować w Bundestagu większość: SPD czy CDU/CSU.
Skrywane ambicje
W poszukiwaniu sygnału, jak ukształtuje się przyszłość Niemiec, media przeczesują więc szczegóły biografii liderki ruchu ekologicznego Annaleny Baerbock i przywódcy liberałów Christiana Lindnera. O ile jednak ten ostatni już cztery lata temu stał się dla Niemców znajomą postacią, gdy trzymając się twardo swoich oszczędnościowych przekonań, doprowadził do załamania rysującej się koalicji z Angelą Merkel, Baerbock w polityce jest w zasadzie nowicjuszką.