Po raz pierwszy w Niemczech ma się pojawić landowy rząd z udziałem antysystemowego Sojuszu Sahry Wagenknecht. Partie głównego nurtu, CDU i SPD, godzą się na to, by nie wzmocnić w Turyngii AfD. Godzą się też na prorosyjskie sformułowania w umowie koalicyjnej.
Opozycyjna CDU domaga się od kanclerza Niemiec, Olafa Scholza, przeprowadzenia jak najszybciej głosowania ws. wotum nieufności dla jego rządu, co miałoby doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych już w styczniu.
We wschodnich landach za koalicję, w której nie ma AfD, trzeba zapłacić innej partii antysystemowej – Sojuszowi Sahry Wagenknecht. Ceną jest „pokój” w Ukrainie.
Jedyny sposób na niedopuszczenie do władzy w trzech wschodnich landach AfD, to utworzenie koalicji tradycyjnych partii - CDU i SPD - z antysystemowym, prorosyjskim Sojuszem Sahry Wagenknecht. Taką, potencjalną na razie, koalicję nazwano w Niemczech jeżynową.
Skrajnie prawicowa AfD nieznacznie przegrała z rządzącą w Brandenburgii od dekad socjaldemokratyczną SPD - wynika z pierwszych prognoz opublikowanych po zakończeniu niedzielnego głosowania.
W kolejnym po Turyngii landzie zwycięstwo może odnieść skrajnie prawicowa AfD. Premier Brandenburgii robi wszystko, by do tego nie dopuścić, łącznie z odcinaniem się od kanclerza Scholza, kolegi partyjnego z SPD.
Ugrupowania tworzące koalicję rządową w Berlinie niemal zniknęły z parlamentów regionalnych Turyngii i Saksonii. To po części cena za podjęte przez rząd federalny reformy, pośrednio korzystne dla Polski.
O 18 zakończyło się głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Niemczech. Badanie exit poll wskazuje, że zdecydowanym zwycięzcą wyborów została opozycyjna chadecja - koalicja CDU/CSU zdobyła 29,5-30 porc. głosów.
Jak to? Niemcy blokują kandydaturę na sekretarza generalnego NATO, która cieszy się poparciem sojuszników, tylko dlatego że wywodzi się ona z partii wobec rządu konkurencyjnej? A przecież w wypadku przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska Niemcy pouczały Polskę, że nie można tak robić.