Turyngia to niewielki, dwumilionowy land na południu dawnej NRD. Żaden inny wschodni kraj związkowy nie budzi aż takiego lęku niemieckich elit. To tam we wrześniowym wyborach do landtagu zwyciężyła, zdobywając prawie jedną trzecią głosów, Alternatywa dla Niemiec (AfD). W historii RFN nigdy się nie zdarzyło, żeby skrajna prawica odniosła taki sukces.
Na dodatek oddział AfD w Turyngii jest wyjątkowo radykalny, nacjonalistyczny i niestroniący od retoryki kojarzącej się z Trzecią Rzeszą.
Teraz, jak się zapowiada, Turyngia będzie też pierwszym landem, w którym do władzy dopuszczona zostanie nowa antysystemowa partia Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), szermująca zarówno hasłami skrajnie lewicowymi (w sprawach społecznych czy fiskalnych), jak i skrajnie prawicowymi (tematyka imigracyjna i genderowa). I co najważniejsze - bardzo prorosyjska.
Na dodatek dopuści ją do współrządzenia chadecka CDU, która na poziomie federalnym krytykuje Sahrę Wagenknecht i wyklucza jakąkolwiek współpracę. CDU będzie dzięki temu miała premiera w Turyngii. Miewała go przed laty, ale ostatnia dekada to rządy pod wodzą postkomunistycznej Lewicy i jej lidera Bodo Ramelowa.
Pierwsza taka koalicja w Niemczech. Zwana jest jeżynową
W skład koalicji oprócz CDU i BSW wejdzie jeszcze socjaldemokratyczna SPD. O takiej koalicji mówi się w Niemczech jeżynowa. Barwy partyjne przypominają bowiem kolory owoców jeżyny w różnych fazach dojrzewania - czarny (CDU), fioletowy (BSW) i czerwony (SPD). Niemcy lubują się w nadawaniu nazw koalicjom, odwołując się na przykład do kolorów na flagach (Jamajki, Kenii) czy do owoców (kiwi, papaja), najsławniejsza zaś przez ostatnich kilka lat była koalicja sygnalizacji świetlnej, od rządzących na poziomie federalnym czerwonych socjaldemokratów z SPD, Zielonych i żółtych liberałów z FDP.