Pierwsza koalicja z partią Sahry Wagenknecht jednak powstaje. Turyngia znowu zaskakuje

Po raz pierwszy w Niemczech ma się pojawić landowy rząd z udziałem antysystemowego Sojuszu Sahry Wagenknecht. Partie głównego nurtu, CDU i SPD, godzą się na to, by nie wzmocnić w Turyngii AfD. Godzą się też na prorosyjskie sformułowania w umowie koalicyjnej.

Publikacja: 20.11.2024 18:45

Mario Voigt

Mario Voigt

Foto: PAP/DPA

Turyngia to niewielki, dwumilionowy land na południu dawnej NRD. Żaden inny wschodni kraj związkowy nie budzi aż takiego lęku niemieckich elit. To tam we wrześniowym wyborach do landtagu zwyciężyła, zdobywając prawie jedną trzecią głosów, Alternatywa dla Niemiec (AfD). W historii RFN nigdy się nie zdarzyło, żeby skrajna prawica odniosła taki sukces. 

Na dodatek oddział AfD w Turyngii jest wyjątkowo radykalny, nacjonalistyczny i niestroniący od retoryki kojarzącej się z Trzecią Rzeszą.

Teraz, jak się zapowiada, Turyngia będzie też pierwszym landem, w którym do władzy dopuszczona zostanie nowa antysystemowa partia Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), szermująca zarówno hasłami skrajnie lewicowymi (w sprawach społecznych czy fiskalnych), jak i skrajnie prawicowymi (tematyka imigracyjna i genderowa). I co najważniejsze - bardzo prorosyjska.

Na dodatek dopuści ją do współrządzenia chadecka CDU, która na poziomie federalnym krytykuje Sahrę Wagenknecht i wyklucza jakąkolwiek współpracę. CDU będzie dzięki temu miała premiera w Turyngii. Miewała go przed laty, ale ostatnia dekada to rządy pod wodzą postkomunistycznej Lewicy i jej lidera Bodo Ramelowa.

Pierwsza taka koalicja w Niemczech. Zwana jest jeżynową

W skład koalicji oprócz CDU i BSW wejdzie jeszcze socjaldemokratyczna SPD. O takiej koalicji mówi się w Niemczech jeżynowa. Barwy partyjne przypominają bowiem kolory owoców jeżyny w różnych fazach dojrzewania - czarny (CDU), fioletowy (BSW) i czerwony (SPD). Niemcy lubują się w nadawaniu nazw koalicjom, odwołując się na przykład do kolorów na flagach (Jamajki, Kenii) czy do owoców (kiwi, papaja), najsławniejsza zaś przez ostatnich kilka lat była koalicja sygnalizacji świetlnej, od rządzących na poziomie federalnym czerwonych socjaldemokratów z SPD, Zielonych i żółtych liberałów z FDP. 

Koalicja sygnalizacji świetlnej na początku listopada się rozpadła, gdy socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz wyrzucił z rządu ministra finansów z FDP. Przyśpieszone wybory do Bundestagu mają się odbyć 23 lutego (gdyby nie było przyśpieszenia, to odbyłyby się siedem miesięcy później). 

Po cichu CDU, SPD i Sojusz Sahry Wageknecht dogadały się w sprawie wspólnego rządzenia Turyngią

Wydarzenia na scenie federalnej mają wpływ na formowanie rządów w trzech wschodnich landach Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, gdzie wybory odbyły się we wrześniu. We wszystkich miały powstać jeżynowe koalicje, bo tylko one dają szansę na w miarę stabilne rządy przy jednoczesnym zachowaniu izolacji AfD. W Saksonii negocjacje na ten temat już upadły, w Brandenburgii jeszcze się toczą, ale z problemami.

Czytaj więcej

Celem Sahry Wagenknecht nie są wschodnie landy, lecz całe Niemcy

W Turyngii jednak zapowiada się jeżynowy sukces. W piątek - jak poinformowały dzisiaj media niemieckie - CDU, BSW i SPD mają przedstawić projekt umowy koalicyjnej. 

To dla niektórych zaskoczenie. Kilka dni temu Sergej Lochthofen, pisarz i publicysta z Erfurtu, mówił „Rzeczpospolitej”, że negocjacje tych trzech partii toczą się („i dobrze”, dodał) po cichu, ale nie spodziewał się, by się zakończyły przed wyborami do Bundestagu. - Bo Sahrze Wagenknecht zależy (w czasie kampanii) na konflikcie, a nie harmonii - stwierdził. 

Po cichu, na prowincji, z dala od stołecznego Erfurtu, landowi liderzy się jednak dogadali, być może dlatego, że szefowa BSW w Turyngii Katja Wolf nie zawsze liczyła się ze zdaniem założycielki partii Sahry Wagenknecht. Media pisały o ich konflikcie, Wagenknecht zarzucała Wolf „zdradę wobec wyborców” i przypomniała, że to ona ma głos decydujący, nie bez powodu w nazwie partii jest jej imię i nazwisko.

Powstanie rządu CDU-BSW-SPD w Turyngii jeszcze przed Bożym Narodzeniem przewidywał natomiast w rozmowie z „Rzeczpospolitą”  Sven Leunig, politolog z Uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie. 

Jak zaspokojono żądania Sahry Wagenknecht w sprawie „pokoju”? I jak się z tego wytłumaczy CDU?

Na razie nie wiadomo zbyt wiele o umowie koalicyjnej, której projekt ma być przedstawiony w piątek. Przede wszystkim nie wiadomo, jak brzmi „formuła pokojowa” w preambule umowy, która była warunkiem wstąpienia Sojuszu Sahry Wagenknecht do jakiegokolwiek rządu landowego. 

Sahra Wagenknecht chce stać na czele „obozu pokoju” (czyli prorosyjskiego) w całych Niemczech. W kampanii przed wrześniowymi wyborami zapowiadała, że partie, które po nich chcą z BSW współrządzić, muszą się opowiedzieć przeciwko planom rozlokowania w Niemczech nowych amerykańskich rakiet, a także przeciw dalszemu wspieraniu uzbrojeniem Ukraińców. To nie rządy landowe o tym decydują, nie zajmują się polityką zagraniczną i bezpieczeństwem. Ale Wagenknecht nie zrezygnowała z tych żądań, które są sprzeczne z oficjalną polityką państwa. Nadal chce, by landy wschodnie wymusiły na Berlinie zaangażowanie się w jak najszybsze zakończenie wojny na Ukrainie. Biorąc pod uwagę sytuację na froncie i wypowiedzi samej Wagenknecht - zakończenie na warunkach korzystnych dla Moskwy.

Dosyć nieoczekiwanie dla central partyjnych CDU i SPD „pokojową” retorykę Wagenknecht poparli na początku października premierzy Saksonii (z CDU) i Brandenburgii (z SPD), chcący zachować stanowiska, oraz szef CDU w Turyngii Mario Voigt, który chce zostać premierem tego landu (i pewnie niedługo mu się to uda).

Na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikowali tekst, w którym zadeklarowali się jako zwolennicy pokoju, w tym wymuszenia przed rząd Niemiec zawieszenia broni na Ukrainie. Nie żądali natomiast wstrzymania dostaw broni dla Ukrainy, a w sprawie nowych amerykańskich rakiet domagali się dyskusji. Wyrażając przy okazji radość, że tak czy owak nie pojawią się one w miłujących pokój landach wschodnich, lecz na zachodzie. 

Niektórzy uważają, że cena za stanowisko premiera Mario Voigta może być dla całej CDU wysoka. Lokalny publiczny nadawca MDR przewidywał, że szef CDU Friedrich Merz może mieć kłopot z tłumaczeniem w kampanii przed wyborami do Bundestagu, co się stało z wartościami CDU, skoro tworzy w Turyngii rząd z partią prorosyjską, stawiającą żądania dotyczące bezpieczeństwa.

Turyngia to niewielki, dwumilionowy land na południu dawnej NRD. Żaden inny wschodni kraj związkowy nie budzi aż takiego lęku niemieckich elit. To tam we wrześniowym wyborach do landtagu zwyciężyła, zdobywając prawie jedną trzecią głosów, Alternatywa dla Niemiec (AfD). W historii RFN nigdy się nie zdarzyło, żeby skrajna prawica odniosła taki sukces. 

Na dodatek oddział AfD w Turyngii jest wyjątkowo radykalny, nacjonalistyczny i niestroniący od retoryki kojarzącej się z Trzecią Rzeszą.

Pozostało 92% artykułu
Polityka
W przyśpieszonych wyborach SPD stawia na Olafa Scholza. Przynajmniej na razie
Polityka
Sterowana przez Rosję Abchazja walczy o resztki wolności
Polityka
Jest porozumienie. Nowa Komisja Europejska od 1 grudnia
Polityka
USA mają dość dyktatora Maduro. Za prezydenta Wenezueli uznają lidera opozycji
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Polityka
Czy media mogą rozmawiać z Donaldem Trumpem? Mika Brzezinski rozmawia i jest krytykowana