Przed każdymi wyborami do Bundestagu najbardziej emocjonująca dyskusja toczy się wokół K-Frage, szerzej Kanzlerfrage, a więc pytania, kto będzie kandydatem na kanclerza z ramienia partii mających największe szanse na sukces wyborczy.
Przed zapowiedzianą na luty przyszłego roku elekcją nikt nie ma dzisiaj wątpliwości, że szefem przeszłego rządu zostanie Friedrich Merz, przywódca CDU, mający poparcie w siostrzanej bawarskiej CSU.
Czy Olaf Scholz może zostać ministrem spraw zagranicznych w rządzie kanclerza Friedricha Merza?
Tym niemniej debata dotycząca K-Frage staje się coraz bardziej intensywna w samej SPD, postrzeganej w roli potencjalnego partnera koalicyjnego CDU/CSU. Innymi słowy chodzi o to, czy dotychczasowy kanclerz Olaf Scholz może zostać kandydatem na kanclerza socjaldemokratów. W takim wypadku, nawet po spodziewanej porażce wyborczej SPD z CDU/CSU, obecny kanclerz musiałby się znaleźć w koalicyjnym rządzie Friedricha Merza w roli de facto wicekanclerza. Mógłby wtedy nawet marzyć o stanowisku szefa dyplomacji, co jest pewną tradycją w niemieckich układach koalicyjnych.
Friedrich Merz wyklucza takie rozwiązanie, zapowiadając, iż nie ma mowy utworzenia przyszłego rządu z udziałem samego Scholza. Byłoby to niezrozumiałe dla wyborców po zmasowanej krytyce obecnego kanclerza przez CDU/CSU.
Merz musi być jednak gotów na zawarcie koalicji z SPD, gdyż wszystko wskazuje na to, że będzie to jedyna partia, z którą trzeba będzie dojść po porozumienia, skoro CDU/CSU wyklucza koalicję ze skrajną prawicą z AfD oraz skrajną lewicą z Sojuszu Sahry Wagenknecht (BSW). Jak wynika bowiem ze wszystkich badań, Zieloni nie otrzymają zapewne wystarczającej liczby głosów, aby zapewnić większość w Bundestagu wraz z CDU/CSU. To samo dotyczy liberałów z FDP.