W Unii Europejskiej od niemal kilkudziesięciu lat toczy się debata na temat spójności kulturowej Starego Kontynentu, jego fundamentów cywilizacyjnych oraz możliwości dalszego poszerzania sfery wielokulturowej i wszystkich wynikających z tego zagrożeń. Ogromne problemy gospodarcze i społeczne, głównie w południowej części Europy, nakładają się na gęstniejące napięcia w związku z kryzysem migracyjnym, który będzie dotykał niemal wszystkich państw unijnych.
Niepokoje i spory o skalę wewnętrznej mobilności wewnątrz Unii stają się z kolei dylematem niemal trzeciorzędnym w porównaniu z wyzwaniami związanymi z kolejnymi falami uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki, którzy w większości wywodzą się ze społeczności muzułmańskich. Sytuacja jest o tyle złożona, że zderzenia europejskiej demokracji liberalnej z konserwatywnie interpretowanym islamem mają miejsce podczas stopniowej dezintegracji dotychczasowej struktury polityczno-społecznej w rejonach na południe od granicy Unii, co ma ogromny wpływ na samą intensyfikację procesów migracyjnych. Nic zatem dziwnego, że odniesienia do koncepcji Samuela Huntingtona o zderzeniu cywilizacji znów zyskują na popularności, aczkolwiek same zderzenia wewnątrz poszczególnych wspólnot religijnych i kulturowych są nie mniejsze niż postulowane zderzenie między cywilizacjami.
Wszystkie te debaty i dyskusje odzwierciedlają rosnący pesymizm, a przynajmniej sceptycyzm co do możliwości kształtowania wielokulturowego państwa, w którym rodzące się konflikty są skutecznie rozwiązywane, a pewien minimalny zbiór wspólnych wartości akceptowany jest przez niemal wszystkich obywateli. Sama wielokulturowość wielu państw unijnych czy Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii bądź Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest faktem, z którym mało kto polemizuje. To debata przede wszystkim na temat Unii Europejskiej, która sama w sobie jest ambitnym projektem wielokulturowym w swoim wymiarze politycznym, gospodarczym, społecznym i obronnym.
Poparcie dla islamskiego prawa
Problematyka wielokulturowości nie tylko ma coraz mocniejszy wpływ na proces zarządzania państwem na wielu poziomach, ale jest też powiązana z samą filozofią praw człowieka, stanowiącą jeden z filarów całej cywilizacji euroatlantyckiej, nawet jeśli ich interpretacja może się różnić w poszczególnych krajach. Wolność wyznania bądź wolność słowa jest nieodłączną częścią współczesnej kultury zachodniej, ale niekoniecznie uznawana jest za uniwersalne prawo człowieka w innych kręgach religijno-kulturowych. Co więcej, ich promocja bywa postrzegana jako „kulturowy imperializm", który ma rzekomo destrukcyjny wpływ na lokalną tradycję.
Przykładowo, porzucenie chrześcijaństwa na rzecz islamu w Europie może budzić zdumienie lub wywołać niechęć, ale w żaden sposób nie pociąga za sobą jakiejkolwiek penalizacji. Natomiast konwersja z islamu na chrześcijaństwo w krajach muzułmańskich jest faktycznie niedopuszczalna lub też w praktyce niemożliwa, i to nie tylko w Arabii Saudyjskiej, Afganistanie, Iranie czy Pakistanie, a więc w państwach, gdzie dominującą rolę odgrywa prawo religijne, ale także w nominalnie świeckich Egipcie i Indonezji.