Rz: Panie ministrze, czy to nie wstyd, że trzeba było aż dziesięciu lat, by w końcu uchwalić przepisy niezbędne do powstania państwowej pozasądowej pomocy prawnej?
Jerzy Kozdroń: Trzeba wyraźnie powiedzieć, że przez ostatnie 25 lat żaden z rządów nie wypracował spójnego systemu nieodpłatnej pomocy prawnej. W ostatnich dziesięciu latach powstało wiele projektów, które miały na celu stworzenie systemu nieodpłatnej pomocy prawnej. Niestety, z różnych przyczyn – ale przede wszystkim dlatego, że były zbyt skomplikowane i za drogie – próby rozwiązania tego problemu kończyły się niepowodzeniem. Dopiero pani premier Ewa Kopacz w swoim exposé stwierdziła, że problem bezpłatnego poradnictwa trzeba rozwiązać.
Czyli pieniądze były, tylko trzeba było ich lepiej poszukać?
Przede wszystkim trzeba było stworzyć projekt kompleksowego systemu z rzetelnie wyliczonymi kosztami. Oparliśmy go na istniejących już instytucjach, w tym w dużej mierze na potencjale organizacji pozarządowych. Dzięki temu od nowego roku powstaną 1524 punkty nieodpłatnej pomocy prawnej w całej Polsce. Przyjęliśmy przy tym zasadę, że musi być co najmniej jeden punkt na każde 25 tys. mieszkańców. Ale są też powiaty, które mają po 30 tys. Dlatego uznaliśmy, że w każdym powiecie powinny być minimum dwa punkty, ale nie więcej niż 35.
35 punktów?