Wybory w 2023 r. odbywają się w nowej rzeczywistości – w ciągu czterech lat dokonał się ogromny postęp w świecie cyfrowym. Rośnie też odsetek ludzi, dla których zdobycze cywilizacyjne stały się nieodłącznym elementem życia.
Jednocześnie, jak wskazują badania, udział w tegorocznych wyborach zapowiada tylko 52 proc. badanych w wieku 18–29 lat (to ponad 3 mln ludzi). Czy to dobry wynik? Patrząc na statystyki niemieckie, gdzie do urn idzie aż 70 proc. młodych wyborców, niekoniecznie.
Już na pierwszy rzut oka widać, że cyfrowy świat młodych, w którym załatwiają wiele życiowych potrzeb, nie pokrywa się z analogowym światem wyborów, w którym rządzą konserwatywne żelazne zasady. Paradoks polega na tym, że tak jak wszelkie odstępstwa od tych zasad byłyby dla starszego pokolenia nienormalnością, tak dla młodszego są archaizmem. Pytanie tylko, ilu młodych ludzi właśnie z tego powodu nie uczestniczy w wyborach, nie czując się częścią tego analogowego świata.
Czytaj więcej
Użytkownicy aplikacji mObywatel mają być weryfikowani w lokalach wyborczych w najprostszy sposób. To potencjalne pole do nadużyć - przestrzega posłanka.
W tym roku technologiczny krok wyborczy został jednak wykonany. Przypomina on jednak niepewny spacer niemowlaka. Minister Janusz Cieszyński pochwalił się właśnie, że wygenerowano już 4 mln cyfrowych dowodów osobistych w aplikacji mObywatel. Będzie można ich używać w wyborach tak samo jak plastikowych dokumentów. Zaraz jednak pojawiły się wątpliwości, czy komisje wyborcze będą przygotowane do ich weryfikacji. Eksperci wskazują, że aby bezsprzecznie zweryfikować, czy mObywatel nie jest podróbką, trzeba użyć metody generowania kodu QR, tymczasem członkowie obwodowych komisji nie będą tego robić. Mają badać aplikację tylko wizualnie – na oko.