Ostatnie wyniki Lewicy są katastrofalne i nie zatrą tego wrażenia drobne zwycięstwa pojedyncze miasta, gdzie kandydatki i kandydaci Lewicy osiągnęli świetne wyniki w wyborach samorządowych. W skali kraju Lewica osiągnęła bowiem historycznie słaby wynik, będąc przecież partią współrządzącą.
Z pragmatycznego punktu widzenia postawienie na Cimoszewicza i Belkę, starych działaczy, którzy posiadają w dawnym SLD-owskim elektoracie ogromne uznanie, może przyciągnąć ten kurczący się z przyczyn naturalnych elektorat. Jednocześnie te kandydatury nie różnią się zbytnio od tych proponowanych przez Koalicję Obywatelską, która systematycznie i z premedytacją pożera lewicowy elektorat. Zmusza w ten sposób Lewicę do ideowych zawirowań i organizacyjnego chaosu, czego nie może zrozumieć nawet najtwardszy elektorat.
To, co charakteryzowało dawne SLD, to przede wszystkim stosunek do historii i tożsamość postkomunistyczna, opozycyjna do postsolidarnościowej tradycji. Dziś jest to już podział wyłącznie historyczny, a Lewica nie potrafiła znaleźć skutecznego sposobu na odróżnienie się od partii Donalda Tuska, który, regularnie i skutecznie, polował na lewicowych polityków, odbierając tym ugrupowaniom argumenty. Bo skoro można głosować na zwycięską partię Tuska, który ma na skrzydłach lewicowych polityków i progresywne hasła, to co może zapewnić lewicowym wyborcom partia balansująca na progu wyborczym?
Czytaj więcej
Lider PO przejął w zasadzie niemal całą agendę światopoglądową i obyczajową lewicowego koalicjanta. Partii Włodzimierza Czarzastego nie pomaga już nawet wojna o aborcję.
Co stanowiło o sukcesach SLD, a o czym nie pamięta dzisiejsza lewica
Dzisiejsze lewicowe środowiska zapomniały o tym, co stanowiło o ich sile i wyrazistości w latach 90. i na początku XXI wieku, czyli o własnym przekazie i tożsamości. W dawnym SLD aż roiło się od gwiazd, choć czasy nie były dla tamtej lewicy lepsze niż dziś – zbankrutował przecież PRL, znienawidzony przez Polaków system okazał się niewydolny, a neoliberalny kierunek nabierał tempa, pozostawiając poza nawiasem życia społecznego ogromne rzesze ludzi. Lewica balansowała wówczas na wielu skrzydłach, mając świetnych tenorów, którzy zaspokajali apetyty elektoratu. Aleksander Kwaśniewski parł do przodu, nie oglądając się na historię, a Leszek Miller wprost przeciwnie – pamiętał o korzeniach, co zjednywało mu również wielu zwolenników. Dziś ten historyczny spór jest już bez znaczenia, nie grzeje już wyborców, jak kiedyś. Tymczasem partyjna lewica jest w zasadzie poza głównym dyskursem politycznym. Co najwyżej staje się języczkiem u wagi dla anty-PiS i to najczęściej przed wyborami.