Trzeba było tak od razu, marszałku Hołownia” – pouczyła drugą osobę w państwie „Gazeta Wyborcza”. Chodzi naturalnie o sześciogodzinną debatę aborcyjną, jaka przetoczyła się po pierwszej turze wyborów samorządowych przez polski Sejm. Z przesunięcia jej terminu tragedię robiła przede wszystkim Lewica i bliskie jej proaborcyjne aktywistki. Na dokładkę nie sprawdziły się obawy o to, że któryś z projektów przewidujących aborcję na życzenie nie zostanie przepchnięty do komisji. Zdecydowało stanowisko całej Polski 2050 (a więc partii Szymona Hołowni) oraz większości PSL.
Czytaj więcej
Z czasem naciski na Szymona Hołownię, by przystał na swobodny dostęp do aborcji, będą w koalicji tylko silniejsze. Na razie jego „konserwatywne” podejście jest Donaldowi Tuskowi na rękę, bo może być wabikiem dla wyborców PiS.
Debata o aborcji była długa, ale do bólu przewidywalna. Tylko Karina Bosak miała coś do powiedzenia
Debata była długa, ale do bólu przewidywalna. Wszystkie argumenty padły już wcześniej wiele razy – w parlamencie, ale i w mediach, w internecie, w przestrzeni publicznej, także na wiecach. Ciekawym momentem okazało się może tylko wystąpienie jedynej kobiety w klubie Konfederacji, żony jej lidera Kariny Bosak. Zostało ono zdawkowo pochwalone nawet przez niektórych liberalnych komentatorów, co prawie się już ponad podziałami nie zdarza, zwłaszcza przy starciach tak bardzo ideologicznych.
Bosak polemizowała z hasłem feministek: „Moje ciało, mój wybór”, ale nie tylko dlatego, że dziecko jest jej zdaniem od momentu poczęcia odrębną istotą. Także dlatego, że ma to hasło ukrywać inny pogląd: „Twoje ciało, twój problem”. Feministyczne podejście wyłączające mężczyzn z decyzji o urodzeniu dziecka jest dla wielu z nich wygodne, bo zwalnia ich z odpowiedzialności.
Taki argument oczywiście już się w debatach o dopuszczalności aborcji pojawiał, ale nie był zwykle dominujący czy najgłośniej brzmiący. Dla proaborcyjnych aktywistek zakaz usuwania ciąży to przejaw dyktatu męskiego patriarchatu. Według posłanki Konfederacji to łatwość jej dokonania obsługuje męski egoizm. Kobieta zbyt często pozostaje sama ze swoim problemem.