Powojenne pokolenia Polaków przyzwyczaiły się do faktu, że Warszawa odbudowana po 1945 roku ma wiele pustych miejsc i wyrw w swym historycznym kształcie i urbanistyce. Jednym z takich pustych miejsc była wyrwa obok placu Zamkowego. Zamku Królewskiego w tym miejscu brakowało przez wiele lat. Ale pomimo to toczyło się PRL-owskie życie w Warszawie.
Gdy Leopold Tyrmand opisywał w powieści „Zły" miasto w latach 50., nie mógł wspomnieć o Zamku, chociaż już trwała odbudowa Starego Miasta. Za to zbudowano na gruzach centrum gigantyczny Pałac Kultury, który otwarto w 1955 roku. I który w oczach zagranicy stał się szpetnym symbolem Warszawy. Fotografują go wycieczki z całego świata, także dziennikarze. Ten gmach nas reprezentuje. Koszmar.
Dopiero w 1971 roku, za czasów Edwarda Gierka, rząd PRL podjął historyczną decyzję o rekonstrukcji Zamku Królewskiego, który odbudowano także ze składek społeczeństwa i który otwarto ostatecznie w 1984 roku (zajęło to więc 13 lat!). Ale odtworzono go wspaniale, zwłaszcza wnętrza.
Powaga i charakter
Wielką historyczną wyrwą w zabudowie Warszawy jest brak Pałacu Saskiego przy placu Piłsudskiego. Stolica Polski ma zbyt mało reprezentacyjnych gmachów, z których znana jest na świecie każda stolica europejska. Wyobraźmy sobie Londyn bez pałacu Buckingham lub Paryż bez Luwru albo Budapeszt bez imponującego parlamentu. Te gmachy świadczą nie tylko o historii miasta, ale nadają monumentalny charakter urbanistyce i powadze państwa. A Pałac Saski był pałacem królewskim. Rozbudował go król Polski August II Mocny. Szklane ogromne szafy biurowców, które powstały w ostatnich dziesięciu latach, tej powagi i charakteru Warszawy i Polski nie nadają – są banalnym przykładem międzynarodowej architektury znanej od Singapuru przez Hongkong do Berlina.
Pałac Saski widocznie kłuł w oczy wrogów Rzeczypospolitej. Nasi wrogowie i zaborcy – Rosja i Niemcy (Prusy) – w czasie, gdy okupowali nasz kraj, z wielką zajadłością i determinacją starali się pozbawić Warszawę tego świadectwa monumentalnej architektury państwowej, królewskiej. Najpierw Rosjanie postawili ogromną cerkiew (sobór św. Aleksandra) na placu przed Pałacem Saskim, aby go zasłonić i zdominować. To było przed I wojną światową, gdy Warszawa należała do zaboru Cesarstwa Rosyjskiego i była przez cara zarządzana. Przedwojenne władze RP cerkiew rozebrały, aby usunąć symbol rusyfikacji.