Zjawisko polskiego antykomunistycznego podziemia powojennego przez cały okres PRL było tematem wyklętym. Jego uczestników, w tym przede wszystkim tysiące tych, którzy kres swojej ziemskiej drogi znaleźli w dołach śmierci na warszawskiej „Łączce" i w setkach innych bezimiennych mogiłach, odarto z godności i zasług – skazując ich na niepamięć albo miano bandytów. Rolą niepodległego państwa polskiego – potwierdzoną ustawą sejmową z 2011 r. – jest przywrócenie uczestnikom wspomnianej konspiracji należytego im miejsca w najnowszej historii Polski. Takiemu celowi ma służyć powstające „Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL" (dalej: Muzeum).
Do tworzenia koncepcji merytorycznej wystawy głównej zaangażowanych zostało 15 historyków (w tym dwóch profesorów, trzech doktorów habilitowanych i dziewięciu doktorów) od wielu lat badających problematykę polskiej konspiracji niepodległościowej. Gwarantujących, z racji swojego naukowego dorobku i pozycji naukowej, wysoki poziom merytoryczny (kilku z nich wywodzi się z tego samego co dr hab. Rafał Wnuk seminarium doktoranckiego profesora Tomasza Strzembosza, autora artykułu pt. „Bardzo drogi pomnik" opublikowanego 18 sierpnia br. w „Rzeczpospolitej"). Przygotowany w wyniku wielomiesięcznych prac i uzgodnień konspekt wystawy głównej zaakceptowany został przez 15 z nich – przy jednym głosie odrębnym (pojawił się on już po faktycznym zakończeniu prac, pomimo uwzględnienia wszystkich zgłaszanych wcześniej uwag).
Intencjonalna interpretacja
Zamieszczony przez dr. hab. Rafała Wnuka artykuł traktujemy jako głos w dyskusji nad miejscem żołnierzy polskiego antykomunistycznego podziemia niepodległościowego w najnowszej historii Polski – niestety, w części mający charakter pozamerytoryczny. Autor zarzuca twórcom konspektu wystawy głównej brak w nim ukazania innych postaw społeczeństwa niż oporowe – podczas gdy tematyka Muzeum w sposób wyraźny identyfikuje właśnie te, a nie inne zbiorowości jako przedmiot badań i temat wystawy.
Potrzeba dużej dozy intencjonalnie nieprzychylnej interpretacji, by wysuwać z tego wniosek o uproszczonym charakterze przygotowanej narracji. Trudno też doszukać się w tym, jak chce autor – makiawelizmu. Obiektywna ocena pozwala raczej widzieć w tym konsekwencję w realizacji podstawowego celu.
Trudno zrozumieć, jak współautor „Atlasu Polskiego Podziemia Niepodległościowego 1944–1956" (tworzonego zresztą także przez większość członków Rady Programowej Muzeum) może kwestionować tezę o okupacji sowieckiej i określeniu przyniesionej przez nią władzy komunistycznej jako „obcej". Ustalenia te należą bowiem do tzw. faktów prostych, w których zdefiniowaniu miał on wcześniej także swój udział. Trudno zrozumieć też, w jaki sposób dr hab. Rafał Wnuk wysnuł z konspektu wniosek, iż powstanie antykomunistyczne wymierzone było nie w okupanta sowieckiego, ale jedynie w polskich komunistów.