Europejski Bank Centralny i amerykański Fed postanowiły leczyć gospodarcze skutki pandemii Covid-19 w podobny sposób jak globalny kryzys finansowy w 2008 r. Tym razem jednak zwielokrotniły dawkę. Ich sumy bilansowe w ciągu kilku miesięcy zwiększyły się w takiej skali jak po kryzysie przez kilka lat. Główna stopa procentowa banku centralnego w Europie pozostała ujemna, a w USA powróciła w pobliże zera.
Kolejny raz udało się powstrzymać panikę na rynkach finansowych. Ale niekonwencjonalne działania w polityce pieniężnej mają skutki uboczne. Są one dużo mniej spektakularne i rozłożone w czasie. W rezultacie przyciągają znacznie mniej uwagi w debacie publicznej. Jednym z najistotniejszych z nich jest zombifikacja gospodarki, czyli podtrzymywanie przy życiu nieefektywnych firm.
Trzy sposoby zombifikacji
Problem firm zombie pojawia się, kiedy wierzyciele (lub inwestorzy) stają się skłonni do zapewnienia nieograniczonego taniego finansowania przedsiębiorstwom bez względu na ich kondycję finansową. Niekonwencjonalne działania w polityce pieniężnej sprzyjają zombifikacji na trzy główne sposoby.
Po pierwsze, przy stopach procentowych bliskich zera niemal każdy podmiot jest w stanie regulować przynajmniej odsetki od swojego długu. Nawet jeżeli dług ten jest gigantyczny, to płatności odsetkowe są niewielkie.
Po drugie, kiedy niemal każdy podmiot potrafi obsługiwać swoje długi, to ciężko stwierdzić, który z nich jest zdolny do przeżycia, a który nie. Zdobycie takiej informacji staje się drogie, a sama informacja niepewna. Przy dużej liczbie firm zombie długoterminowe perspektywy podmiotu zależą nie tylko od tego, czy sam się do nich zalicza, ale i od tego, w jakim stopniu on lub jego partnerzy (i partnerzy jego partnerów) współpracują z firmami zombie.