– Spółka medialna Polska Press jest nam absolutnie niepotrzebna. Będziemy szukać inwestora, który będzie w stanie kupić ją od nas po uczciwej cenie – zapowiedział nowy prezes Orlenu Ireneusz Fąfara.
I jeśli stoi za tym faktyczna decyzja, to jest to jest z lepszych newsów dla rynku, podobnie jak kilka lat temu decyzja o zakupie Polska Press była jednym z najgorszych. Nie znam bilansu spółki z ostatnich lat, ale jestem pewien, że Orlen na jej działalności nie zarobił. Była raczej studnią bez dna, do której trzeba było dorzucać niemałe grosze, i wiecznym kłopotem.
Po co Orlen kupił gazety?
Przede wszystkim był to kłopot wizerunkowy. Bo prócz tego, że za kupnem firmy nie przemawiała żadna racja ekonomiczna (ot, życzenie prezesa Jarosława), to dokonano w niej pod świszczącym batem towarzyszki Doroty Kani iście stalinowskich czystek kadrowych. Gdyby to jeszcze służyło jakiejś wizji rozwoju; gdyby na miejsce emerytów wprowadzono zdolną młodzież, można by było wszystko tłumaczyć pokoleniową zmianą. Nie o to jednak chodziło. Prawo i Sprawiedliwość potrzebowało partyjnej, wspierającej prasy. I właśnie tym się miały zajmować 22 dzienniki i liczne portale kontrolowanego przez Polska Press segmentu prasy regionalnej.
Czytaj więcej
Czy mamy zapowiedź kolejnych rugów dla dziennikarzy? Co teraz zrobi SDP?
Jakie są realne straty, dowiemy się (lub nie) dopiero z przeprowadzonego przez nabywcę audytu. Jednak dane, którymi dysponujemy z eksperckiej wiedzy wydawców, mówią o dramatycznym spadku nakładów papierowych, zbyt wolnym wzroście serwisów online i operacyjnej stracie grupy. Czy mogło być inaczej, kiedy firma przechodziła z rąk zawodowców w ręce amatorów? Oczywiście – nie.