Z uwagą wysłuchaliśmy interesującego wystąpienia pana premiera w Krakowie 3 kwietnia 2024 r., zwłaszcza w części dotyczącej rolnictwa. Zaznaczamy, że nie należymy do tych, którzy chcą „obalić rząd Tuska”. Mamy świadomość, że premier nie musi się na wszystkim znać, ale powinien mieć kompetentnych doradców. Dlatego też niepokoją nas niektóre argumenty używane w odniesieniu do rolnictwa.
Pozytywnie odbieramy działania podjęte dla złagodzenia trudnej sytuacji dochodowej rolników, w tym uporządkowania rynku produktów rolnych. Podzielamy także jasne stanowisko dotyczące wyznaczonych, nieprzekraczalnych granic dla oczekiwań rolników. Są jednak sprawy, które budzą wątpliwości i mogą przekreślić skuteczność podejmowanych działań.
Błędna polityka nadmiernego wsparcia dla gospodarstw małych i średnich
Pan premier powiedział , że nie wyobraża sobie Polski bez „silnego i zdrowego rolnictwa”. Jednocześnie jednak sprawił, że „nie ma żadnej warunkowości dla gospodarstw do 10 ha”, czyli norm dobrej kultury rolnej zgodnej z ochroną środowiska (GAEC) oraz podstawowych wymogów w zakresie zarządzania (SMR), a to stanowi kontynuację błędnej polityki nadmiernego wspierania – kosztem gospodarstw towarowych – małych i średnich gospodarstw rolnych.
Takich gospodarstw jest najwięcej, to oczywiste, ale przecież nie one decydują o „silnym”, czyli towarowym i konkurencyjnym, oraz o „zdrowym”, czyli zrównoważonym środowiskowo rolnictwie. Według Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa płatności bezpośrednie w Polsce pobiera około 1,3 mln gospodarstw, ale liczbę towarowych szacuje się na 300–400 tys.
Znaczna część z pozostałych 0,9–1 mln gospodarstw nie powinna pobierać płatności, ponieważ ich właściciele nie są użytkownikami swoich gruntów. Są one oddawane w nieformalne użytkowanie sąsiadom prowadzącym gospodarstwa o większym obszarze Pisaliśmy o tym w artykule „Dzierżawa gruntów prywatnych zeszła do podziemia”, („Rzeczpospolita”, 2.02.2024 r.).