Prób rozprawienia się z problemami obowiązującego od 19 lat systemu planowania przestrzennego było już kilka.
PIOTR UŚCIŃSKI: Zaproponowane przez nas zmiany mają na celu przede wszystkim ujednolicenie i uproszczenie procedur planistycznych, wzmocnienie roli społeczeństwa w tworzeniu aktów planowania przestrzennego oraz rozwój cyfryzacji w planowaniu. Nie wywracamy do góry nogami systemu planowania przestrzennego, a stopniowo go ulepszamy. Skupiamy się teraz na kluczowych zagadnieniach, by każda gmina w Polsce mogła kreować wysokiej jakości przestrzeń. Wierzę, że tym razem uda się wprowadzić przepisy, tym bardziej, że reforma jest oczekiwana od kilkunastu lat szczególnie przez mieszkańców, samorządy oraz inwestorów.
Czym dla pana jest patodeweloperka? Jak się jej pozbyć?
Patodeweloperka jest szerokim pojęciem. Może być związana zarówno z planowaniem przestrzennym, jak i z przepisami technicznymi. W pierwszym przypadku mamy z nią do czynienia wtedy, gdy przestrzeń jest kształtowana bez uwzględnienia różnych uwarunkowań, np. kulturowych, środowiskowych, w tym przede wszystkim bez ochrony ładu przestrzennego. Dzieje się tak najczęściej, gdy nie ma miejscowych planów, które określałyby na przykład możliwe przeznaczenia terenów, układu dróg czy też udział powierzchni biologicznie czynnej koniecznej do zapewnienia na każdej działce. Wówczas często przestrzeń jest kształtowana przypadkowo, bez koncepcji urbanistycznej, czy np. bez uwzględnienia naturalnego ukształtowania terenu. Reforma planowania i zagospodarowania przestrzennego wychodzi naprzeciw tym problemom.
Reforma planowania i zagospodarowania przestrzennego ma bardzo napięty harmonogram, przypominający ten, który towarzyszył wdrażaniu Polskiego Ładu.