Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę gminy miasta na niewyrażenie przez wojewódzkiego konserwatora zabytków zgody na wykreślenie drewnianego budynku z gminnej ewidencji zabytków. Miasto argumentowało, że nie jest to żaden zabytek, a jego ewentualny remont byłby nie tylko bardzo kosztowny, lecz przede wszystkim bezsensowny.
Ustawa o ochronie zabytków (...) przewiduje, że zabytki podlegają ochronie bez względu na stan zachowania; wykreślić obiekt z ewidencji zabytków można wówczas, gdy uległ on zniszczeniu w stopniu powodującym utratę jego wartości historycznej, artystycznej lub naukowej. Nie mogą o tym decydować kwestie ekonomiczne.
Powołując się na taki ustawowy przepis oraz na interes społeczny, wojewódzki konserwator zabytków odmówił miastu wyłączenia drewnianego budynku z gminnej ewidencji zabytków. Nie wyraził także zgody na jego rozbiórkę. Zdaniem WKZ obiekt z początku XX w., poważnie uszkodzony w wyniku pożaru, zachował walory architektoniczne i historyczne, przemawiające za pozostawieniem go w ewidencji. Budynki drewniane są tak nieliczne, że należy dążyć do zachowania ich ostatnich reliktów – argumentował WKZ. Wprawdzie stan techniczny tego obiektu jest zły, ale to, co się zachowało, umożliwia przeprowadzenie remontu.
Czytaj więcej
W prowadzonym przez konserwatora rejestrze nadal jest park, który nie istnieje.
Ewentualny remont budynku będzie bardzo kosztowny, a przede wszystkim bezsensowny, gdyż konserwator zabytków dokonał błędnej kwalifikacji – przekonywało miasto. Obiekt włączony do ewidencji zabytków musi mieć cechy zabytku, określone w ustawie o ochronie zabytków. Ten budynek jest ruiną, która uniemożliwia rewitalizację tego rejonu – stwierdził burmistrz miasta.